"Nie ma ryzyka wzrostu cen na stacjach paliw" - twierdzi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Mariuszem Piekarskim minister energii Krzysztof Tchórzewski. PKN Orlen chce przejąć Lotos: właśnie podpisał z ministrem list intencyjny w tej sprawie. Cały proces ma potrwać około roku.

Szef resortu energii twierdzi, że po ewentualnym przeprowadzeniu fuzji nie zapłacimy za paliwo więcej, bo - jak przekonuje - nawet po połączeniu Orlenu i Lotosu te dwie firmy będą miały około 40 procent stacji benzynowych. W takim wypadku - jak mówi Tchórzewski - nie ma mowy o konieczności pozbywania się przez nowego paliwowego giganta części stacji, by spełnić wymogi konkurencyjności.

Tchórzewski nie przewiduje również trudności w zatwierdzeniu tej fuzji poza Polską, przez unijne instytucje antymonopolowe.

Wstępna ocena wskazuje na to, że konkurencyjności zewnętrznej nie zagrozi to na tyle, żeby mogły z tego tytułu wyniknąć jakieś problemy - zaznacza w rozmowie z Mariuszem Piekarskim.

Na pytanie, po co połączenie dwóch największych spółek paliwowych w Polsce, minister energii odpowiada: by znaczyć więcej na świecie i w Europie.

Da nam łatwiejszy kontakt z innymi rynkami. Myślę, że w takim kierunku - jak widać - idzie bardzo wiele państw i my tutaj też musimy dawać sobie radę. Nie musimy być ciągle z tyłu i z tyłu - podkreśla Krzysztof Tchórzewski.

Pytany przez naszego dziennikarza, jaka może być wartość tej fuzji, odpowiada: Dopiero to policzymy. Również wybór metody przejęcia jest jeszcze przed zainteresowanymi stronami, bowiem na razie podpisano tylko list intencyjny.

Szef resortu energii zaznacza również, że konieczna będzie m.in. zmiana przepisów, bo w tej chwili prawo zabrania Skarbowi Państwa pozbywania się takich spółek jak Lotos.


(e)