Lekarze rodzinni z Porozumienia Zielonogórskiego wciąż nie podpisali ugody z ministrem zdrowia, Leszkiem Sikorskim. Stawką negocjacji są kontrakty dla lekarzy rodzinnych i podstawowa opieka zdrowotna dla prawie 12 mln pacjentów.

Lekarze po wewnętrznych konsultacjach wrócili na salę Wielkopolskiego Urzędu Wojewódzkiego, gdzie prowadzone są negocjacje. Zgłosili kilka poprawek do tekstu porozumienia. Wycofali też swego głównego negocjatora. Na razie to jedyne informacje, jakie przedostały się do mediów.

Lekarze żądają zmian w kontraktach – przede wszystkim nie godzą się na zapis o całodobowej opiece lekarza rodzinnego nad pacjentem i odpłatności za transport pacjenta. Na spełnienie tych żądań resort prawdopodobnie już się zgodził.

Dopóki nie ma porozumienia, pacjenci w kilku województwach nie mogą skorzystać z porady lekarzy rodzinnych, zamknięte są bowiem - z powodu braku kontraktów z Narodowym Funduszem Zdrowia - gabinety lekarskie i przychodnie.

Tak jest np. we Wrocławiu, gdzie umowy z NFZ podpisało niecałe 20 proc. przychodni. Oznacza to, że ponad 80 proc. mieszkańców stolicy Dolnego Śląska nie ma dostępu do swojego lekarza pierwszego kontaktu. Otwarte przychodnie przeżywają zatem oblężenie.

Wszystko wskazuje na to, że także dziś gabinety lekarzy rodzinnych z woj. podlaskiego pozostaną w większości zamknięte. NFZ radzi, że jeśli naprawdę stan chorego nie pozwala dłużej czekać na wizytę u lekarza, najlepiej zadzwonić po pogotowie, lub udać się do najbliższego szpitala.

09:05