W kwestii fuzji Orlenu i Lotosu powinna wypowiedzieć się Komisja Europejska - stwierdził prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów Marek Niechciał. To dlatego, że połączone Orlen i Lotos kontrolowałyby nawet 45 procent polskich stacji benzynowych. Orlen dzisiaj ogłosił, że podpisał z polskim rządem list intencyjny dotyczący rozpoczęcia rozmów o przejęciu Lotosu.

Jak zauważa dziennikarz RMF FM Krzysztof Berenda zarówno Komisja Europejska, jak i polski UOKiK mogłyby zablokować fuzję paliwowych spółek: obydwie te instytucje z zasady nie pozwalają na to, by jedna firma kontrolowała więcej niż 40 procent rynku.

W tym wypadku mielibyśmy kontrolę nowego paliwowego giganta na 45 procent polskich stacji benzynowych. Niewykluczone więc, że połączone spółki musiałyby sprzedać kilkadziesiąt, a może nawet kilkaset z obecnych 2250 stacji w całej Polsce.

Jak podkreśla nasz dziennikarz, warto także pamiętać, że zgodę na tę fuzję będą musiały wyrazić urzędy antymonopolowe we wszystkich krajach Unii Europejskiej, w których Orlen lub Lotos są obecne. Mówimy tu chociażby o Niemczech czy Czechach. A przecież właśnie z rządem w Pradze Orlen był niedawno na wojennej ścieżce z powodu sporu o kontrolę nad tamtejszą spółką Unipetrol.

Wszystkie te procedury powodują, że fuzja koncernów może potrwać dłużej niż rok, o którym mówił prezes Orlenu Daniel Obajtek.


(e)