Nie żyje Whiskey - najstarszy kot świata. Mieszkał w Anglii i odszedł w wieku 30 lat. Gdy przyszedł na świat Europę dzielił jeszcze mur berliński, a Bob Geldoff organizował właśnie legendarną już dziś serie koncertów Live Aid.

Kot cierpiał na chorobę nerek, oślepł na jedno oko i nie mógł już chodzić. Właścicielka zdecydowała się go uśpić. Jak powiedziała dziennikarzom, straciła życiowego partnera, kogoś ważniejszego nawet od... brata. 

Brytyjka otaczała swojego pupila niezwykłą troska. Gdy się urodził ona sama miała zaledwie 4 lata. Z czasem to ona przejęła obowiązki opiekuńcze od rodziców. Codziennie mu gotowała. Ulubioną potrawą zwierzaka był smażony kurczak lub jagnięcina. 

Tajemnica długowieczności zwierzaka najprawdopodobniej tkwiła w genach. Jego matka dożyła bowiem równie sędziwego wieku -  27 lat. Innym zaskakującym faktem jest to, ze Whiskey urodził się hermafrodytą - miał zarówno żeńskie jak i męskie cechy płciowe. Kocurem został dopiero po zabiegu chirurgicznym. 

(mal)