Ekstrawagancki artysta performer Abraham Poincheval wysiadywał jaja w szklanej gablocie w Muzeum Sztuki Nowoczesnej w Paryżu. Po trzech tygodniach wykluły się kurczaki.

Okutany w superciepłą koreańską kołdrę Poincheval robił codziennie tylko półgodziną przerwę. Siedział na zaprojektowanej przez siebie ławie z bezpiecznymi otworami na jajka i - jak sam zapowiadał - medytował nad cyklem natury. Jego dieta zawierała mnóstwo imbiru, który podnosi temperaturę ciała do około 37 stopni.

Wysiadywanie okazało się skuteczne. Poincheval przewidywał, że będzie musiał grzać jajka od trzech do czterech tygodni. Okazało się, że skorupki zaczęły pękać po 21 dniach. 

Artysta ujawnił, że zainspirowało go tragikomiczne opowiadanie francuskiego pisarza Guya de Maupassanta, w którym wredna żona farmera mści się na swoim mężu używając jego sparaliżowanego przez tajemniczą chorobę ciała do wysiadywania jaj. 

Abraham Poincheval poprzednio spędził w muzeum tydzień zamknięty w kamieniu. Wtedy, po zakończeniu statycznego występu, wyznał że doszedł do wniosku, iż człowiek jest więźniem swojego ciała. Wcześniej mieszkał w wypchanym niedźwiedziu, karmiąc się larwami oraz dokonał spływu Rodanem w wielkiej szklanej butelce. 

Teraz obiecuje, że jego gdaczące i piejące dzieci nie zostaną zjedzone. Przygotował już dla nich miejsce w gospodarstwie rodziców w zachodniej Francji. Ten oryginalny performance z wysiadywaniem nosił mało oryginalny tytuł "Jajo". 

Talent do niecodziennych pomysłów Abraham Poincheval zapewne odziedziczył po ojcu, wynalazcy pigułek, które sprawiają że gazy pachną różami lub czekoladą. 

Chodzący z głową artysta nie ukrywa, że jego marzeniem jest właśnie spacer po chmurach. Twierdzi, że pracuje nad tym od pięciu lat i przyznaje, że projekt wymaga jeszcze dopracowania.