Donald Tusk nie powinien startować w walce o fotel prezydenta, bo mimo wszystko rządzenie mu idzie na trzy plus. Powinien tu wytrwać, by poprawić się na cztery - w tej klasie do pięciu. Efekty byłyby znacznie lepsze, gdyby kogoś innego wysunął na prezydenta - mówił w Kontrwywiadzie RMF FM były prezydent Lech Wałęsa. Były prezydent zapowiedział, że będzie bronił "swoich agentów w SB", jeśli zostaną im zabrane przywileje emerytalne.

Konrad Piasecki: „Tusk wygrywa z każdym, Kaczyński z każdym przegrywa” – takie sondaże prezydenckie, to spełnienie pańskich marzeń?

Lech Wałęsa: Na dzisiaj tak, ale ja myślę o jutrze.

Konrad Piasecki: A jutro jakie byłyby idealne sondaże Lecha Wałęsy?

Lech Wałęsa: Jest to wątpliwe, ponieważ czekają nas trudne dni. I to z różnych powodów, nie tylko politycznych i stąd jeszcze znaki zapytania.

Konrad Piasecki: Ale w pańskich marzeniach politycznych, kto powinien zostać prezydentem?

Lech Wałęsa: W demokracji dzieją się dziwne rzeczy. W związku z tym, sytuacja odpowie na to pytanie.

Konrad Piasecki: Bardzo pan pytyjski. Ale Donald Tusk powinien startować, czy nie?

Lech Wałęsa: Moim zdaniem nie.

Konrad Piasecki: Nie powinien? Dlaczego nie?

Lech Wałęsa: Nie powinien, dlatego, że mimo wszystko rządzenie idzie mu na trzy plus. Powinien tu wytrwać, żeby poprawić się na cztery, w tej klasie do pięciu.

Konrad Piasecki: Czyli powinien zostać premierem a kogoś innego wysunąć na prezydenta?

Lech Wałęsa: Tak byłoby mu chyba najwygodniej. Chyba byłyby efekty znacznie lepsze.

Konrad Piasecki: Ale jeśli się jednak zdecyduje na start, a wiele na to wskazuje, poprze go pan, czy nie?

Lech Wałęsa: Dzisiaj popieram, jutro zastanawiam się.

Konrad Piasecki: A ilu kandydatów zgłosiło się już do pana z prośbą o poparcie?

Lech Wałęsa: Na razie tak naprawdę to chyba jeden.

Konrad Piasecki: Andrzej Olechowski.

Lech Wałęsa: Ten drugi nie ma najmniejszych szans, inni wiedzą, że to jeszcze przedwcześnie.

Konrad Piaseckii: Ale ten jeden, który był to jest Andrzej Olechowski?

Lech Wałęsa: Tak, tylko, że on nie zwracał się tak brutalnie o poparcie. Bardziej informował, że zamierza jeszcze raz zmaczać się.

Konrad Piasecki: I zachęcał go pan do startu, czy wręcz przeciwnie?

Lech Wałęsa: Ja w takich sytuacjach nie zachęcam. Jestem za, a nawet przeciw.

Konrad Piasecki: Ale jak zapytał: „Panie prezydencie, poprze mnie pan, będzie pan za mną stał?”, to co mu pan odpowiedział?

Lech Wałęsa: Tak nie pytał wprost, natomiast ja uprzedzając pytanie uważałem, że moim zdaniem nie ma większych szans.

Konrad Piasecki: A kto w Platformie pańskim zdaniem – jeśli nie Tusk – powinien wystartować?

Lech Wałęsa: Jest tam paru wartościowych ludzi. Ale jak dzisiaj ich podpuścimy na startowanie, to tak im się przyjrzą, że jutro nie zechcą startować. W związku z tym nie wchodźmy za głęboko jeszcze w ten temat.

Konrad Piasecki: To może ten Tusk lepszy, bo jemu się wszyscy zdążyliśmy przyjrzeć.

Lech Wałęsa: Tak, tylko ja bardziej patrzę na to, jak kraj idzie; jak trzeba mądrzej rządzić. Trzeba trochę większej nauki i większego przygotowania a on się przygotowuje i robi to chyba coraz lepiej. Stąd powinien wytrwać.

Konrad Piasecki: Kończąc ten wątek prezydencki. Byłby jakiś kandydat idealny dla Lecha Wałęsy?

Lech Wałęsa: Gdybyśmy się przyjrzeli, to na dzisiaj tak. Na jutro jeszcze bardziej.

Konrad Piasecki: A na dzisiaj i na jutro, kto byłby tym kandydatem idealnym?

Lech Wałęsa: Nie zmuszaj mnie pan, bo ja nie chcę ich zarzynać.

Konrad Piasecki: To nie zarzynajmy ich. Spójrzmy na przywileje emerytalne byłych esbeków. Gdyby był pan dzisiaj rano sędzią Trybunału Konstytucyjnego, zgodziłby się pan na obcięcie tych przywilejów czy nie?

Lech Wałęsa: To znaczy tym źle zweryfikowanym, tym wszystkim przestępcom politycznym i innym, rzeczywiście, zgodziłbym się. Natomiast po weryfikacji paru ludzi jednak – pamiętajmy o tym – bez nich byśmy nie zwyciężyli, gdyby oni nas nie wspierali w tamtym czasie, gdyby się nie opowiedzieli za nami, to byśmy naprawdę nie zwyciężyli.

Konrad Piasecki: A tych paru to jest kto? Tacy esbecy, którzy przeszli na drugą stronę, którzy pomagali Solidarności emerytur nie tracą, więc oni nie mają problemu.

Lech Wałęsa: Nie wiem, czy nie. Ja nie krzyczałem o tych ludziach, którzy mnie wspierali w tamtym czasie, którzy byli – krótko mówiąc – moimi agentami, no i, kurczę, im z tego, co wiem próbują zabrać. I z tego nie jestem zadowolony, bo wiem, że bez nich, bez ich informacji, bez ich pomocy, nie byłoby też zwycięstwa.

Konrad Piasecki: A miał pan swoich agentów w Służbie Bezpieczeństwa?

Lech Wałęsa: Oczywiście, od zawsze. Tylko że to jest taki cienki temat, że lepiej o tym - kiedy nie ma potrzeby - nie mówić.

Konrad Piasecki: Może czas ujawnić ich nazwiska i czas bronić ich dzisiaj, jeśli im rzeczywiście odbierają emeryturę.

Lech Wałęsa: Będę musiał to zrobić, jeśli rzeczywiście zagrożą tym ludziom, bez których zwycięstwa by nie było. Nie mam wyboru, muszę być z nimi solidarny i będę solidarny.

Konrad Piasecki: Czyli negatywnie zweryfikowanym esbekom emerytury i przywileje emerytalne by pan odebrał?

Lech Wałęsa: Tak jest. Tym, którzy nie chcieli wolności, którzy przeszkadzali wolności – tak jest.

Konrad Piasecki: A Jaruzelskiemu, Kiszczakowi i innym generałom WRON-u?

Lech Wałęsa: Politycy najlepiej jak nie wchodzą w takie tematy, tylko oddają w demokratycznym państwie wszystkie te decyzje strukturom do tego powołanym. Proszę weryfikować, ale bez polityków.

Konrad Piasecki: Panie prezydencie, im obcinają, panu podwyższają do trzech czwartych tego, ile ma urzędujący prezydent. To wystarczy?

Lech Wałęsa: Wie pan, na razie, jak na elektryka to dużo, około 3 tysięcy.

Konrad Piasecki: A teraz będzie koło sześciu.

Lech Wałęsa: Wie pan, to jednak razy dwa. Żona będzie bardziej zadowolona i będzie mogła wydać trochę więcej na dom.

Konrad Piasecki: Ale pan będzie zadowolony, będzie pan mówił, że to już dobrze, wystarczająco, czy jeszcze trochę mało?

Lech Wałęsa: Będę miał niesmak, bo dużo elektryków nie było prezydentami.

Konrad Piasecki: Ale panie prezydencie, jest taka suma, która pozwoli panu powiedzieć: „O tak, to przyzwoite pieniądze to wystarcza, nie będę się już musiał męczyć, nie będę musiał jeździć, nie będę musiał gadać z Libertasem, będę sobie mógł spokojnie żyć życiem emeryta”.

Lech Wałęsa: Nie, nie. Libertas – to ja jednak walczyłem o co innego i jestem przekonany, że ja miałem rację, tak jak w wielu innych przypadkach i będę to robił, bo to są inne czasy. W nowych czasach ja miałem rację, a nie ci, którzy mówili odwrotnie. I to po pierwsze. Po drugie, ja jeżdżę jednak po to, że ktoś o tej Polsce musi przypominać tu i ówdzie. Jestem jeszcze przyjmowany, jeszcze mi drzwi otwierają, a po mnie i innym. I czemu mam tego nie robić? A jak jeszcze trochę się zarobi, no to się oszczędza polskie możliwości.

Konrad Piasecki: Ile powinien zarabiać były prezydent?

Lech Wałęsa: Nie zastanawiałem się nad tym. Ja wiem, że i to mi wystarczało, ale i wiem, że jutro - coraz więcej, już 67 lat, będę miał trosk, coraz gorzej wyjeżdżać, więc będzie coraz bardziej trzeba jakiegoś takiego wsparcia.

Konrad Piasecki: Czyli nie mówi pan, ile, ale więcej?

Lech Wałęsa: To znaczy, to to było śmieszne, wstyd było się przyznać, że w takim państwie, nawet żebym promil dostał za to, co udało mi się umorzyć polskich długów, to byłoby trochę więcej niż jest.