Śnieg w górach już jest, w nadchodzący weekend mają ruszyć pierwsze wyciągi. Najwyższy czas pomyśleć o nartach! W Polsce, według niektórych szacunków, na deskach śmiga nawet 4 miliony ludzi – a tymczasem sprzedaż nowych nart nie przekracza 100 tysięcy sztuk rocznie. Oznacza to, że większość narciarzy kupuje sprzęt używany. Coraz więcej, bo już nawet jedna trzecia, woli sprzęt wypożyczać. To dobry pomysł czy może lepiej mieć własny sprzęt?

Michał Zieliński: Komu opłaca się narty kupić, a komu wypożyczyć?

Kuba Leńczkowski, właściciel sklepów narciarskich: To zależy od tego, ile czasu chcemy spędzić na stoku w danym sezonie. Jeśli to są dwa, trzy dni, to zdecydowanie radziłbym wypożyczyć narty. Jeśli chcemy jechać na tydzień lub dłużej, to bardziej opłaca nam się narty kupić.

To jest prosty rachunek. Dzień wypożyczenia to koszt rzędu kilkudziesięciu złotych, natomiast już za, powiedzmy, 200 - 300 zł możemy mieć zestaw nart dziecięcych. Za 400 do 500 zł kupimy zestaw używanych nart dla dorosłych.

Często to jest sprzęt z wypożyczalni. On nie jest nazbyt zużyty?

Tutaj trzeba zdać się na rzetelność sprzedawcy, który poinformuje nas, jakie jest pochodzenie nart. Jeżeli sprzedaje je tanio, to powie, dlaczego sprzedaje je tanio.

Cena w tym momencie będzie istotna, a może nie potrzebujemy akurat supersprawnych technicznie nart.

Jeżeli jesteśmy osobą poczatkującą, to co jest najważniejsze przy kupowaniu takiego używanego sprzętu?

Myślę, że główna kwestia to spód narty: krawędź, ślizgi. Na to uczulałbym przede wszystkim - szczególnie panie, które koncentrują się na tej zewnętrznej szacie graficznej.

Czyli nie liczy się szata, ale wnętrze narty.

Jedno i drugie jest ważne, ale nie możemy zaniedbywać względów technicznych.