Nigdy nie handlowałem narkotykami. Kupowałem je tylko. Moja sprawa jest elementem większej układanki. Ktoś celowo, świadomie, z premedytacją wykorzystał moją słabość, żeby wystąpić w telewizji, a jedną z pierwszych osób, które wzięły udział w tym przedstawieniu był Ziobro – mówi w Kontrwywiadzie RMF FM, Artur Piłka były doradca Lecha Kaczyńskiego.

Konrad Piasecki: W Kontrwywiadzie RMF FM Artur Piłka, niegdyś doradca Lecha Kaczyńskiego, dziś oskarżony o handel kokainą. Dzień dobry panu.

Artur Piłka: Dzień dobry.

Konrad Piasecki: Spektakularne zatrzymanie, poważny zarzut, a pan procesuje się z Kancelarią Prezydenta żądając przywrócenia do pracy. To jest żart? To jest prowokacja?

Artur Piłka: Nie. Zostałem zwolniony już drugiego dnia po zatrzymaniu i w dokumencie, który mówił o zwolnieniu był zapis, że „zwalniamy pana z powodu popełnienia przestępstwa”. Do dnia dzisiejszego oczywiście żaden sąd nie skazał mnie prawomocnym wyrokiem. Ja także nie popełniłem żadnego przestępstwa, o czym na dzisiaj ja wiem, a CBŚ cały czas próbuje tę sprawę wyjaśnić.

Konrad Piasecki: Ale jeśli ktoś handluje - pan twierdzi, że pan nie handlował narkotykami - ale nawet jeśli ktoś używa narkotyków, to chyba Kancelaria Prezydenta i doradzanie prezydentowi, to nie jest dla niego najlepsze miejsce pracy.

Artur Piłka: Nie robiłem nic takiego, co byłoby łamaniem prawa. Zapis w zwolnieniu, że zwalniamy pana z powodu łamania prawa, jest absolutnie ze strony prawnej błędnym zapisem.

Konrad Piasecki: Ale jeśli pan używał narkotyków, jeśli pan posiadał narkotyki, to już jest przestępstwo.

Artur Piłka: Nie posiadałem. W tym kraju rzeczywiście posiadanie, czy handlowanie jest karalne. Ja nie robiłem nic niezgodnego z prawem. Ani nie handlowałem, ani nie posiadałem. Kupowałem.

Konrad Piasecki: Kupowanie wiąże się z posiadaniem, choćby chwilowym.

Artur Piłka: Tu jest pewna luka prawna. Tak czy inaczej podkreślam, nie robiłem nic niezgodnego z prawem.

Konrad Piasecki: I naprawdę pan wierzy, że pan wróci do Kancelarii Prezydenta i Lech Kaczyński będzie znowu pytał pana o rady?

Artur Piłka: Oczywiście, że nie. Myślę że atmosfera w tej sprawie jest jednoznaczna, więc ja nie mam zamiaru wracać do Kancelarii Prezydenta. Chciałabym tylko takiego rozwiązania umowy o pracę, które będzie zgodne z prawem.

Konrad Piasecki: Ale w pańskiej historii pojawia się ponad kilogram kokainy. Czy można kupować kilogram kokainy i używać go tylko samemu. To nie jest tak potężna ilość, że trzeba tym handlować, żeby jakoś to zagospodarować?

Artur Piłka: Bardzo dobrze, że pan o tym mówi. Cała sprawa jest sprawą wymyśloną przez grupę dochodzeniową. Nie wiem, skąd się wzięła ta ilość. Nie mam pojęcia.

Konrad Piasecki: A ile to było? To były gramy?

Artur Piłka: Tak. To były gramy.

Konrad Piasecki: Czuje się pan pionkiem zaplątanym w jakąś wielką polityczną rozgrywkę?

Artur Piłka: Oczywiście, że tak się czuję. Jeszcze raz mówię, że nie robiłem nic takiego, co byłoby łamaniem prawa w tym kraju, a mimo wszystko po blisko trzech miesiącach inwigilowania mnie, śledzenia czy podsłuchiwania, gdzie każda średnio inteligentna grupa dochodzeniowa po trzech miesiącach jest w stanie stwierdzić, co człowiek robi, a czego nie robi - doskonale wiedziano co robię, a czego nie robię i mimo wszystko podjęto decyzje o aresztowaniu z całą medialną otoczką. A jedna z pierwszych osób, która wzięła udział w tym przedstawieniu był Ziobro.

Konrad Piasecki: No to komu i do czego pan posłużył?

Artur Piłka: Nie mam pojęcia.

Konrad Piasecki: Pan mówi „Czuję, że moja sprawa była elementem jakiejś prowokacji”. Jakiej prowokacji? Przeciwko komu? W kogo wymierzonej?

Artur Piłka: Ja to czuję i jestem o tym przekonany. Była to układanka, która miała na celu jakiś efekt. Zostałem zniszczony jako osoba, jako człowiek, 12 lat mojej pracy zawodowej, także moje życie rodzinne. Tutaj absolutnie nie było żadnych zahamowań ze strony osób, które tę układankę tworzyły, żeby zniszczyć człowieka, żeby osiągnąć swój własny cel.

Konrad Piasecki: No tak, ale układanka składa się z wielu elementów, jak wiadomo. Przy całym szacunku, Artur Piłka to nie jest postać, którą koniecznie należałoby skompromitować po to, żeby wywołać jakąś spektakularną reakcję. No to po co?

Artur Piłka: Ja też się nad tym zastanawiałem, że nie byłem osobą publiczną czy rozpoznawalną w tym kraju, ale myślę, że nadarzyła się okazja do tego, aby zrobić przedstawienie medialne, jacy to jesteśmy prawi. I prawdopodobnie chodziło o kompromitację Kancelarii Prezydenta.

Konrad Piasecki: Czyli Zbigniew Ziobro, prokurator generalny chciał skompromitować Kancelarię Prezydenta?

Artur Piłka: Nie mogę tego powiedzieć, ale to nie kto inny tylko Ziobro był jednym pierwszych, którzy występowali w telewizji. Tak jakby moja sprawa była sprawą wielkiego kalibru.

Konrad Piasecki: Jeśli zatrzymuje się doradcę prezydenta na handlu narkotykami, a nawet na ich używaniu, to już nie jest mały kaliber.

Artur Piłka: Wykorzystano ludzką słabość do tego aby zrobić całe to przedstawienie.

Konrad Piasecki: Próbowano pana skłonić do wrobienia kogoś innego z Kancelarii Prezydenta w używanie, handel narkotykami?

Artur Piłka: Przesłuchania są bardzo jednoznaczne. Przez naście godzin padają pytania typu komu pan sprzedawał, komu pan dawał, kto z panem w tym uczestniczył.

Konrad Piasecki: Ale mówiono, że jak pan obciąży jeszcze kogoś z Kancelarii, to będą pana traktować łagodniej?

Artur Piłka: W tym przypadku nie. Myślę, że pan i państwo znają inny przypadek, kiedy w trakcie mojego pobytu w areszcie CBA „wypożyczyło” mnie do siebie nieoficjalnie na 40 minut. I tam dawano mi do zrozumienia, że jeśli obciążę kogoś w innej sprawie, to wtedy nie zostaną przedstawione mi zarzuty i nie będę siedział w areszcie śledczym.

Konrad Piasecki: No tak, doradca prezydenta zatrzymany – według pana – nie na handlu, co najwyżej na używaniu narkotyków. To po co ta cała pańska historia? Do czego ona miała komu służyć?

Artur Piłka: Myślę, że jeszcze miesiąc, dwa, trzy, a może rok i wszyscy będziemy wiedzieli po co ona miała służyć. Na dzień dzisiejszy jestem przekonany, że ktoś całą sprawę wymyślił, ułożył i miał świadomość tego po co to robi.

Konrad Piasecki: A pan ma świadomość po co, pan wie po co? Ma pan jakieś poczucie po co?

Artur Piłka: Dzisiaj nie mam. Wiem tylko, że zostałem użyty w grze, w układance, w kompromitacji. Że zostałem zniszczony i wykorzystany. Celowo, świadomie, z premedytacją. Myślę, że te osoby, które wystąpiły w telewizji w niedzielę 8 lipca, nie zrobiły tego przypadkiem, tylko przygotowywały się do tego, wykorzystując tą sytuację. Robiąc to między innymi, żeby móc wystąpić w telewizji i powiedzieć kilka słów.

Konrad Piasecki: Twarde, mocne słowa pod pańskim adresem padały również ze strony prezydenta. To nie jest tak, że ta sprawa była tylko rozgrywana, czy nagłaśniana przez prokuraturę, przez ministra sprawiedliwości.

Artur Piłka: No oczywiście. Ja też nie mogę powiedzieć, że jestem osobą zupełnie niewinną. Że tutaj mogę to zrzucić na swoją karb swojej słabości. Za tą część odpowiadam i jest mi przykro z tego powodu, że tak się stało. I jakąś odpowiedzialność za to ponoszę.

Konrad Piasecki: Da się żyć z piętnem narkomana, który próbował wedrzeć się na szczyty władzy?

Artur Piłka: Próbuję. W tym kraju niestety słowo narkoman i konotacja tego słowa jest postrzegana bardzo źle. Więc oczywiście czuję piętno na sobie osoby naznaczonej. Próbuję z tym żyć i mam nadzieję, że ci co rozumieją, zrozumieją i mnie. Ci co nie, to może kiedyś odniosą się do mnie pozytywnie.

Konrad Piasecki: Były doradca prezydenta Lecha Kaczyńskiego Artur Piłka. Dziękuję bardzo.

Artur Piłka: Dziękuję.