"800 plus wyrównuje związane z inflacją straty gospodarstw domowych, które otrzymywały 500 plus, ale rykoszetem uderzy to we wszystkich członków naszego społeczeństwa" - mówił w Rozmowie w południe w RMF FM prof. Marian Noga. "Zapłacimy za to wszyscy, najbardziej ci najmniej zarabiający" - podkreślił ekonomista, były członek Rady Polityki Pieniężnej.

Rząd planuje wprowadzić 800 plus w miejsce 500 plus od 1 stycznia 2024 roku. Platforma Obywatelska domaga się, by uczynić to już 1 czerwca bieżącego roku.

Gdyby dokładnie waloryzować, to by na pewno nie wyszło nam 800 plus, tylko ok. 750 zł. Ale to już takie detaliczne rozważania - mówił prof. Noga. Nie ma w ekonomii takiej sytuacji, że można zjeść ciastko i mieć ciastko. Albo my mówimy: nie ma darmowych obiadów. 800 plus, mimo że rzeczywiście wyrównuje te straty gospodarstw domowych, które otrzymywały 500 plus, związane z inflacją, ale rykoszetem uderzy to we wszystkich członków naszego społeczeństwa - zaznaczył gość Mariusza Piekarskiego.

Zdaniem ekonomisty, 800 plus znacznie opóźni spadek inflacji w Polsce. Powinniśmy do celu inflacyjnego 2,5 proc. zejść najpóźniej w ciągu 24 miesięcy. Prognozy pokazują, że zejdziemy niestety po 48 miesiącach, czyli po czterech latach, a dzięki zabiegowi 800 plus będzie to jeszcze później, najprawdopodobniej w 2027 roku - powiedział.

Mamy bardzo dużo różnych zmiennych, różnych czynników. Trzeba pomagać najbiedniejszym, nie może być tak, że państwo stoi z boku, a ludzie są biedni. Ale trzeba celować z tymi transferami. Trzeba je dawać tym, którzy najbardziej potrzebują - podkreślił prof. Noga.

Kto zapłaci najbardziej za ten rykoszet? Zapłacimy wszyscy. Najbardziej ci najmniej zarabiający, dlatego, że ich koszyk dóbr jest złożony przede wszystkim z żywności i kosztów utrzymania mieszkania. Jeżeli chodzi o koszty żywności, to te ceny rosną w dalszym ciągu zdecydowanie szybciej niż ogólna inflacja. A więc ten rykoszet najbardziej uderzy w tych ludzi, którzy mają zarobki, powiedzmy - minimalna płaca i poniżej. Ci ludzie najbardziej ucierpią - stwierdził gość RMF FM.

Jak dodał, "inflacja w Polsce będzie zawsze, tylko ona ma być pod kontrolą na poziomie celu inflacyjnego, który wynosi 2,5 proc". To ustaliła jeszcze pierwsza Rada Polityki Pieniężnej w roku 2003 r. i my się tego trzymamy. Jeśli chodzi o moje obliczenia, do celu 2,5 proc. zeszlibyśmy nawet w końcu 2025 roku, a w wyniku tego zabiegu 800 plus - pierwsze miesiące 2027 roku - powiedział.

Prof. Noga: Rząd nie działa racjonalnie

Rząd nie działa racjonalnie, działa od przypadku do przypadku. Było to po prostu takie powiedzenie na konwencji partii rządzącej, bez żadnych obliczeń. Bo przecież, owszem może przywódca powiedzieć, ale prosi wiceministra finansów czy prosi ministra finansów, który wychodzi i mówi tak jak my teraz rozważamy. To jest tyle i tyle złotych, weźmiemy to z długu, ale ten dług spłacimy, bo na przykład zrealizujemy kamienie milowe i dostaniemy środki z KPO. To wtedy byłoby poważne. A tak to jest tylko takie hasło wyborcze - mówił prof. Marian Noga o propozycjach wyborczych Prawa i Sprawiedliwości.

Gość RMF FM był pytany, czy prawdziwa jest teza, że podwyższenie 500 plus spowoduje, że część społeczeństwa dużo dłużej będzie płaciła wysokie raty kredytów mieszkaniowych? Jeżeli chodzi o płacenie rat kredytów mieszkaniowych to nie zależy tylko od tych stóp procentowych. To przede wszystkim zależy od tego, że w Polsce powstał najdziwniejszy na świecie zwyczaj udzielania kredytów na 30 lat według zmiennej stopy procentowej, a nie według stałej stopy procentowej. Przez ostatnie jakieś dwa lata banki udzielają kredytów o stałej stopie oprocentowania na 5 lat, potem można renegocjować te stopy i to jest właściwe podejście - mówił ekonomista.

Jego zdaniem dla obniżki rat kredytów hipotecznych najlepiej by było, gdyby "inflacja o wiele szybciej wygasła". Bo wtedy nawet ci, którzy mają zmienną stopę procentową, nawet jeżeli teraz zapłacą wyższe raty, to w dość szybkim okresie, powiedzmy dwóch, najwyżej trzech lat zaczną płacić raty niższe. Bo mają przecież zmienną stopę procentową - tłumaczył były członek RPP. Mało tego, powiem więcej dla przyspieszenia spadku inflacji ja bym wręcz podniósł stopy procentowe jeszcze przynajmniej kontrolnie raz, powiedzmy o 25 punktów bazowych czy o 50 punktów bazowych. I zastosował znaną zasadę: patrz i czekaj. I moim zdaniem dostalibyśmy bardzo przyjazne sygnały z rynku, że ci kredytobiorcy o których pan pyta, których jest od 2,5 do 3 mln., już gdzieś po dwóch latach zaczęli oddychać pełną piersią, bo by mieli płacenie niższych rat - mówił prof. Noga.

To z czego my to sfinansujemy? Z długu. Jeżeli dziś mamy budżet państwa skonstruowany w następujący sposób: 604 mld przychodów, wydatki o 68 mld wyższe, czyli 672 mld zł. I jeżeli by pan miał powtórzyć tylko ten budżet w następnym roku, to tam oczywiście nie ma 24 mld. Trzeba by było powiększyć deficyt w roku 2024 i tym samym dług publiczny, który trzeba spłacić - mówił ekspert. I dodał: "Rząd nie ma żadnych pieniędzy, rząd nie ma nic. Rząd sam bierze pieniądze od nas, z naszych podatków".

Prof. Noga był również pytany o obietnicę darmowych leków dla seniorów i dzieci. Mam 77 lat. I w związku z tym powinienem mieć darmowe leki już od co najmniej dwóch lat, jak rząd PiS-u wprowadził darmowe leki dla osób powyżej 75 lat - mówił prof. Noga. Wydaję na leki miesięcznie ok 500 zł. Ani jednej złotówki jeszcze nie otrzymałem. I nie wierzę w darmowe leki dla ludzi w wieku powyżej 65 lat - dodał.

Opracowanie: