"Myślę, że określenie, że dmuchamy na zimne jest adekwatne. Chociaż też nie jest tak, że nie ma żadnych przesłanek. Nie możemy ujawnić wszystkich informacji, ale dostrzegamy, że scenariusz, który miał miejsce w zeszłym roku przy granicy z Białorusią, może się powtórzyć. Mogą być próby jego powtórzenia na północy naszego kraju przy granicy z obwodem kaliningradzkim" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Paweł Jabłoński o budowie zapory na granicy z Rosją.

Wiceszef MSZ przyznał, że rząd nie wyklucza, że na granicy z obwodem kaliningradzkim powstanie taka sama zapora, jak przy granicy z Białorusią. Rosja jest zdolna to bardzo różnych działań, udowadnia to każdego dnia od początku tej fazy wojny na Ukrainie, od 24 lutego. Dopuszcza się zbrodni wojennych, różnego rodzaju przestępstw międzynarodowych i chce też destabilizować te państwa, które Ukrainę wspierają. Polska jest jednym z liderów tego wsparcia, więc z pewnością jesteśmy narażeni na takie ataki - podkreślił.

"Nie jest tak, że mieliśmy jednoznaczne dowody, że ktoś dopuścił się aktu terrorystycznego"

Wiceminister spraw zagranicznych był pytany przez Roberta Mazurka o to, co powiedziałby osobom, które uważają, że rząd polski niepotrzebnie wydaje pieniądze na takie zabezpieczenie. Odpowiedział, że nieodpowiedzialne jest robienie z tematu bezpieczeństwa polskich granic argumentu do wewnętrznych sporów politycznych. Wszyscy powinniśmy zdawać sobie sprawę z tego, że zagrożenie jest realne, że po prostu mogą ponownie być organizowane transporty. To nie są uchodźcy wojenni, to nie są ludzie, którzy uciekają przed wojną. To są ludzie celowo zachęcani do tego, żeby podróżować do krajów (...), aby potem w masowych grupach nielegalnie przekraczać granicę. To mogą być ludzie związani również z organizacjami terrorystycznymi - zaznaczył.

Proszony o podanie dowodów na swoją tezę Jabłoński mówił, że przy ataku na polską granicę od strony Białorusi "były osoby, które miały różnego rodzaju związki z tego typu organizacjami".

Gospodarz Porannej rozmowy w RMF FM chciał się dowiedzieć, czy polskie służby miały dowody na to, że ktoś z osób nielegalnie przekraczających granicę z Białorusią jest terrorystą. To nie jest tak, że mieliśmy jednoznaczne dowody, że ktoś dopuścił się aktu terrorystycznego - przyznał wiceszef MSZ.

"W sprawie energetyki opowiadamy się za dywersyfikacją"

W audycji pojawił się też temat planów rządu dotyczących budowy elektrowni jądrowych. Część komentatorów uważa, że Polska niesłusznie zdecydowała się na współpracę z Amerykanami, skoro mogła wybrać partnera europejskiego - Francję. Ta sprawa nie jest jeszcze zakończona. Wybraliśmy w tej chwili partnera amerykańskiego, prywatne konsorcjum wchodzi we współpracę z partnerem koreańskim, ale nie jest tak, że ten program się kończy. My chcemy zbudować jeszcze dodatkowe moce. Jest dyskusja o trzeciej lokalizacji. Tutaj wcale nie jest powiedziane, kto będzie naszym partnerem, bo opowiadamy się w energetyce za dywersyfikacją. To oznacza równie dobrze, że może być trzeci partner - wyjaśniał Jabłoński.  

"Wniosek o wypłatę KPO złożymy na początku listopada"

Zgodnie z obietnicą zostanie złożony na początku listopada. To jest kwestia kilku dni, może dwóch, trzech tygodni - mówił Paweł Jabłoński w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM pytany, kiedy polski rząd złoży w Brukseli wniosek o wypłatę środków z KPO. Dlaczego nie zrobiliśmy tego do tej pory? Dlatego że cały czas toczą się również pewne rozmowy co do tego, w jaki sposób należy interpretować ustalenia poczynione w ostatnich miesiącach z Komisją Europejską - stwierdził wiceszef MSZ. Zdaniem Jabłońskiego jest szansa, że Polska dostanie pieniądze z UE. Natomiast z pewnością będą bardzo silne próby dalszego wywierania nacisku na Komisję (Europejską - red.),żeby nam tych pieniędzy wypłacała jak najmniej i jak najpóźniej". Jabłoński przekonywał też, że Polska nie płaci kar Brukseli. "W tej chwili nie płacimy jeszcze żadnych kar. Kary są naliczane - mówił.

Jabłoński mówił też, że Polska powinna liczyć się z tym, że z powodu rosyjskich ataków, z Ukrainy znów może przyjeżdżać do Polski więcej osób. Spodziewamy się, że może nastąpić wzrost liczby osób, które będą chciały dostać się do naszego kraju. Raczej nie będzie to aż na taką skalę jak w końcówce lutego, na początku marca. Natomiast najprawdopodobniej trzeba się z tym liczyć, bo Rosjanie niszczą infrastrukturę energetyczną - tłumaczył wiceminister.

Jabłoński był też pytany o to, czy po ponownym zwycięstwie Benjamina Netanjahu w wyborach do Knesetu, nastąpi odmrożenie stosunków między Polską i Izraelem. Jedną z kości niezgody jest brak polskiej zgody na uzbrojoną ochronę, która towarzyszyła do tej pory wycieczkom izraelskiej młodzieży. Nie ma żadnej decyzji polskiego MSZ, która by zabraniała przyjeżdżać komukolwiek. Wręcz przeciwnie, każdy obywatel Izraela może przyjechać do Polski w każdym momencie, bardzo do tego zachęcamy - przekonywał Jabłoński. Wiceszef MSZ dodał jednak, że polityka Polski w sprawie uzbrojonych izraelskich ochroniarzy się nie zmieni. Nie ma uzasadnienia, żeby każdy z automatu otrzymywał pozwolenie na broń - mówił. Dodał też, że jeśli jakaś grupa turystów z Izraela czuje się zagrożona, może wynająć na miejscu polską ochronę.