„To jest bzdura. Dziwię się, że ktokolwiek tak sugeruje. Ja niczego złego o żadnym z kandydatów nie powiem. Wszystkich lubię, ze wszystkimi pracowaliśmy w rządach. To jest zbyt poważne miejsce, żeby ktoś miał być niesamodzielny. Byłem ministrem obrony cztery lata, nikt nigdy mi nie zarzucił braku samodzielności (…). On (Grzegorz Schetyna – przyp. RMF FM) mnie poparł i bardzo mu za to dziękuję, bardzo jestem zobowiązany i to dokładnie tyle. Nie jestem niczyim człowiekiem”- tak w Porannej rozmowie w RMF FM Tomasz Siemoniak skomentował wypowiedź Bartosza Arłukowicza, który zasugerował, że były szef resortu obrony byłby niesamodzielnym przewodniczącym Platformy Obywatelskiej.

Wiceprzewodniczący Platformy Obywatelskiej nie zgodził się, że jego partia powinna zmienić nazwę i hasło, przyznał jednak, że PO potrzebna jest zmiana. Partia musi się zmieniać i to jest dla mnie oczywiste (...). Poszliśmy pod szyldem Koalicji Obywatelskiej - znacznie szerzej niż Platforma w ostatnich wyborach, blisko 6 milionów ludzi nam zaufało, więc nie są to rzeczy, które można łatwo zlekceważyć i zmieniać. Dziś ubiegam się o przewodnictwo w PO, idę z hasłem "silna PO".

Były minister obrony przyznał też, że początkowo chciał, by Grzegorz Schetyna wystartował w wyborach na szefa PO.

Przekonywałem go bardzo długo. Uważałem, że powinien kandydować, natomiast to są takie rzeczy, w których decyzję podejmuje się samemu. On tę decyzję sam podjął. Jedni go namawiali, inni odwodzili od tego. Zdecydował, jak zdecydował. Ta sprawa jest już zamknięta - tak o rezygnacji Grzegorza Schetyny z ubiegania się o stanowisko przewodniczącego Platformy Obywatelskiej mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Tomasz Siemoniak.

"Ufam prof. Grodzkiemu. PiS nie może przeżyć, że nie ma stanowiska marszałka Senatu"

Ufam prof. Grodzkiemu. Uważam go za przyzwoitą osobę, lekarza z powołania. Niech te sprawy będą wyjaśniane. Po to jest prokuratura - powiedział Tomasz Siemoniak w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM. Wiceprzewodniczący PO na pytanie, czy Tomasz Grodzki jest obciążeniem wizerunkowym dla PO, odpowiedział: Jestem przekonany, że gdyby ktokolwiek inny z opozycji, a zwłaszcza z Koalicji Obywatelskiej został marszałkiem Senatu, natychmiast okazałoby się, że też jakieś dziwne rzeczy wokół niego się dzieją. To nie chodzi o Grodzkiego, tylko o marszałka Senatu. PiS nie może przeżyć, że nie ma tego stanowiska

Były minister obrony odniósł się też do obecności polskich wojsk w Iraku. Nasz kontyngent został wysłany przez NATO w zupełnie innych okolicznościach - żeby pomagać Irakijczykom. Jeśli jest tak ogromne napięcie, jeśli rząd Iraku mówi, że nie chce obcych wojsk, to powinniśmy się do tego dostosować. Natomiast nie sami. Rada Północnoatlantycka o tym rozmawiała i tam powinny zapaść decyzje. Nie powinniśmy się w żadną ze stron wychylać. Działamy jako sojusz i musimy być solidarni - powiedział Siemoniak.

Robert Mazurek: Gwiazda polityki - Tomasz Siemoniak chce wskoczyć na stanowisko przewodniczącego Platformy Obywatelskiej, ale first things first, czyli najważniejsze na początku. Wschodzącą, a nawet wybijającą się gwiazdą jest Dawid Kubacki, który wygrał Turniej Czterech Skoczni. Pan, rozumiem, musiał to oglądać, kibicować?

Tomasz Siemoniak: Fantastyczna informacja, pokazująca, że wszystko jest możliwe, że to co rozpoczął Adam Małysz, wielka fala polskich skoków, trwa. Pamiętamy Dawida Kubackiego, nie wchodził do tej 30-tki, mozolnie się starał. Dzisiaj jest wielki, dołącza do Adama Małysza i Kamila Stocha i pokazuje, że sky is the limit. Niech młodzi ludzie wierzą w siebie i sukces przychodzi.

Jaki jest pański rekord w skokach?

Nigdy nie skakałem na skoczni. To trzeba być z Zakopanego albo z Wisły, mało kto na dolnym Mokotowie skacze.

Rozebrali skocznię na Mokotowie.

No była skocznia. Kiedyś było więcej skoczni. Teraz są dwie, ale dają nam, widać, supermocarstwo w skokach.

Nic w rodzinie nie ginie. To teraz skoczmy na stanowisko przewodniczącego Platformy Obywatelskiej. Tak sobie pomyślało już sześć osób. Pan jest wśród tej szóstki. Ma pan wielu rywali. Grzegorz Schetyna nie chce już być szefem partii. Zrezygnował z ubiegania się o ponowny wybór. Dlaczego?

To jego decyzja. Oczywiście, należy jego pytać. Mówił o tych powodach, o swoim poczuciu odpowiedzialności, o tym jak ciężkie te 4 lata były.

Skoro przeprowadził partię przez ten - wydawałoby się - najtrudniejszy czas, kiedy zżerała was Nowoczesna, kiedy wyglądało, że Platforma odejdzie w niebyt po tym wielkim, druzgocącym zwycięstwie PiS-u cztery lata temu, to może teraz czas na dokończenie działa, na odbicie?

Te cztery lata byłem wiceprzewodniczącym, podobnie jak Borys Budka, mój konkurent, mogłem z bliska obserwować to, co robił Grzegorz Schetyna i to był ogromny wydatek energii politycznej: podniesienie Platformy, mobilizacja, zawarcie kolejnych koalicji, kolejne trzy kampanie wyborcze.

Pan jeszcze w grudniu, tutaj w tym studiu, w rozmowie ze mną mówił, że pan będzie przekonywał Grzegorza Schetynę, żeby kandydował.

Tak i przekonywałem go bardzo długo, uważałem, że powinien kandydować. Natomiast to są takie rzeczy, w których decyzje się podejmuje samemu i on tę decyzję sam podjął. Jedni go namawiali, inni go odwodzili od tego. Zdecydował, jak zdecydował. Ta sprawa jest już zamknięta.

Jeden z kandydatów na szefa partii, Bartosz Arłukowicz, ocenił, że pan nie jest do końca samodzielny. De facto zasugerował, że "z tylnego siedzenia" i tak będzie rządził Schetyna, jeśli wygra Siemoniak.

To jest bzdura. Dziwie się, że ktokolwiek tak sugeruje. Ja niczego złego o żadnych z kandydatów nie powiem. Wszystkich lubię, ze wszystkimi pracowaliśmy w rządach. To jest zbyt poważne miejsce, żeby ktoś miał tu być niesamodzielny. Byłem ministrem obrony cztery lata, nikt nigdy nie zrzucił mi braku samodzielności, a to są takie funkcje gdzie jest się samemu. To są rzeczy, w których nie ma jakieś niani, która będzie pomagała, czy będzie sterowała.

No to niech pan powie. Schetyna nie będzie rządził "z tylnego siedzenia"?

Przewodniczący Platformy ma bardzo duże kompetencje własne i myślę, że każdy kto nim zostanie musi stać się samodzielny.

Ale de facto pan jest człowiekiem Grzegorza Schetyny. W tych wyborach przynajmniej.

On mnie poparł i bardzo mu za to dziękuję, bardzo jestem zobowiązany i dokładnie tyle. Nie jestem niczyim człowiekiem, jestem swoim człowiekiem tutaj. I niech wyborcy to oceniają.


Człowiek dolnego Mokotowa. Jest państwa i moim gościem.

Dolnego Mokotowa i Dolnego Śląska. Zawsze dolnie.

No to teraz czas na góry. Wybiera się pan na szczyty, a może czas na młodszych? Borys Budka jest 11 lat młodszy od pana - nikomu wieku nie wypominając. 

Jestem za młodymi w polityce, szefem mojego sztabu został trzydziestoparolatek Arkadiusz Myrcha. Wielu najmłodszych posłów, polityków PO chce mnie wspierać w walce o fotel przewodniczącego, więc wydaje mi się, że to nie jest kwestia wieku i że 10, 15 lat różnicy to nie jest jakieś zasadniczo inne doświadczenie. Ja mam może to jest przewaga, myślę, że na pewno w takich wyborach to jest przewaga, ten plus że jestem w PO od pierwszego dnia, od 2001 roku, też wcześniej różne doświadczenia polityczne...

No właśnie, a może pan po prostu przesiąkł złymi nawykami. To oni noszą świeżość, nowe idee, nowe pomysły... Borys Budka mówi: "On wie, jak zwyciężać". 

Słyszałem tę audycję, jak co dzień słucham pana redaktora...

Dziękuję.

... i gości. I nie będę tego komentował. Każdy się chwali, każdy ma prawo mówić o sobie jak najlepiej i jak mówię, nie dam się namówić na...

Pan też będzie miał czas, żeby powiedzieć, w czym jest pan lepszy od kolegów, ale najpierw pytanie: a może należy tak naprawdę zmienić więcej, to znaczy może należny przeprowadzić, uwaga padnie tu słowo, którego nie lubię: rebranding. Zmienić nazwę, szyld, logo i hasło, z tymi samymi ludźmi wejść w nowe idee, nowe tory.

Partia musi się zmieniać i to jest dla mnie oczywiste. 

Sztandar należy wyprowadzić?

Nie, nie, powinna się zmieniać, ale proszę zwrócić uwagę, poszliśmy pod szyldem Koalicji Obywatelskiej, znacznie szerzej niż PO w ostatnich wyborach, blisko 6 mln ludzi zaufało, więc to nie są rzeczy, które łatwo można zlekceważyć i zmieniać. Dziś ubiegam się o przewodnictwo w PO i jej siła - idę z takim hasłem "silna PO" do tych wyborów - to jest podstawowa kwestia. Myślę, że dla członków PO także. Nie chcę być w słabej partii. 

Do tego tematu jeszcze wrócimy. Trzeba spytać o Tomasza Grodzkiego. Marszałek Senatu prowadzi samodzielną politykę zagraniczną, tak się nagle okazało. Czy konsultowanie nieuchwalonych ustaw z politykami z zagranicy to jest dobry pomysł? Bo pan marszałek twierdzi, że ma prawo do konsultacji ustaw z przyjaciółmi z zagranicy.

A czy eurodeputowani PiS-u pan Krasnodębski, Legutko mieli prawo konsultować nowelizację ustawy o IPN-ie w Izraelu? To są tego rodzaju zarzuty, gdzie łatwo można każdemu przypiąć łatkę tego, który gdzieś za granicą o czymś rozmawia.

Ale ktoś jedzie i pyta. Czy ustawa jest...

Tamci jeździli i pytali, jak ma wyglądać polska ustawa. I jakoś emocji to dużych nie wzbudziło.

Panie przewodniczący, było jednak inaczej. Polski rząd, polski parlament przyjął ustawę o IPN-ie. Ona wywołała kontrowersje, w związku z tym politycy PiS-u rozmawiali o tym, co się Izraelowi nie podoba w naszej ustawie. Pytanie jest tak naprawdę o marszałka Grodzkiego. Czy to jest właściwy sposób na uprawianie polityki zagranicznej?

To są zarzuty moim zdaniem bardzo niesprawiedliwe. Marszałek Karczewski jeździł, spotykał się z prezydentem Łukaszenką, nazywał go ciepłym człowiekiem.

Ale nie prowadził innej niż MSZ, innej niż polska dyplomacja polityki zagranicznej.

Ale to jest nowa sytuacja w polskich warunkach. Nigdy tak nie było, że Senat...

I powinniśmy mieć dwie polityki zagraniczne? Platformy i rządu?

Nie, ale przecież bierze sugestię MSZ, rozmawia o tym z ambasadorami innych państw.

Ostatnie pytanie w tej sprawie brzmi: czy marszałek Grodzki ze względu na pojawiające się coraz częściej zarzuty korupcyjne - kilka osób pod nazwiskiem zeznając także w prokuraturze powiedziało o tym, że Tomasz Grodzki, kiedy był lekarzem, dyrektorem i ordynatorem brał łapówki - czy nie stał się balastem, ciężarem dla Platformy?

Absolutnie nie. Widać, że na każdym froncie jest atakowany. 

Ale skąd jest atakowany? Przez pacjentów, którzy twierdzą, że dawali łapówki?

Widziałem, jadąc tutaj, w internecie doniesienia medialne o tym, że z kolei zgłosiła się osoba, też pod nazwiskiem, która mówi o tym, że zgłosił się do niej ktoś, kto oferował pieniądze.

Anonimowy ktoś.

Tak, ale ten, który to mówi, mówi pod nazwiskiem. Więc (Grodzki - przyp. RMF FM) był senatorem tyle lat, był profesorem tyle lat, nikt nigdy żadnych zarzutów mu nie stawiał. Został marszałkiem Senatu i jest brutalnie atakowany.