„Apetyty Solidarnej Polski nie są wielkie. Chcemy utrzymać realny wpływ na bieg wydarzeń w rządzie” – mówił poseł Solidarnej Polski Tadeusz Cymański w Porannej rozmowie w RMF FM. „Będę mówił konkretnie. Chcę, żeby się z nami liczono, ale swoje miejsce znamy. My nie jesteśmy hegemonem, mamy ograniczoną liczbę posłów, mieliśmy jednak wpływ na różne wydarzenia” – podkreślił. Gość Roberta Mazurka przyznał również, że ugrupowanie nie jest zadowolone ze swojego stanu posiadania, jeśli chodzi o stanowiska w rządzie. Równocześnie zastrzegł, że „niedosyt to nie jest głód”.

"Mamy ciekawych kandydatów, zwłaszcza w resorcie rolnictwa. Chcemy jednak przede wszystkim realizować program" - stwierdził.

Cymański: Gowin pełnił w rządzie rolę liberalnego bezpiecznika

Odnosząc się do wyjścia z rządowej koalicji Jarosława Gowina i jego ludzi, Tadeusz Cymański stwierdził: "Jarosław Gowin jest liberałem i nie było mu łatwo patrzeć na nasze różne socjalne wydarzenia".

Dodał, że lider Porozumienia "pełnił w pewnym sensie rolę jakiegoś bezpiecznika liberalnego".

Cymański zgodził się także ze stwierdzeniem, że Jarosław Gowin sam chciał odejść ze Zjednoczonej Prawicy, ale szukał odpowiedniego momentu.

Cymański: Żaden polityk nie powie, że powinniśmy wyjść z UE. To szaleństwo

Unia jest przede wszystkim projektem antywojennym. Każdy polityk by sobie żyły ciął, gdyby chciał sugerować, że wyjdziemy z Unii. To szaleństwo - mówił w internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Tadeusz Cymański.

Poseł Solidarnej Polski dodał jednak, że Polska powinna próbować zmienić warunki niektórych umów.

Nie zgodzimy się na szantaże jakiegokolwiek rodzaju. Chcemy renegocjacji fatalnych warunków, np. spraw dotyczących klimatu. Trzeba postawić temat złagodzenia wymagań klimatycznych dla Polski. Polska jest krajem, który niestety na węglu stoi - mówił.

Poseł odpowiedział też na pytanie, dlaczego Solidarna Polska głosowała przeciwko Krajowemu Planowi Odbudowy. Nie głosowaliśmy przeciwko pieniądzom. Głosowaliśmy przeciwko warunkom, na jakich mają nam je dać - stwierdził Cymański.

Cymański u Mazurka - przeczytaj rozmowę:

Robert Mazurek: Dzień dobry państwu, kłaniam się nisko w poniedziałek. Kłania się z nami - mam nadzieję, że się kłania - a w każdym razie ja się kłaniam Tadeuszowi Cymańskiemu.

Tadeusz Cymański: Niskie pokłony.

Solidarna Polska, Prawo i Sprawiedliwość. Jak stan zdrowia?

Zdrowie na budowie - jak to się mówi. Nieźle, całkiem nieźle. Wyszedłem z największych opałów. Jeszcze są inne, ale to wszystko drobiazgi. Jak się tu jest, to jest dowód, że się jest w dobrym zdrowiu, bo jak poważnie coś człowiek ma, choruje, to nic nie cieszy.

To do RMF FM nie przychodzi?

Myślę, że byłoby ciężko gdybym się tak źle czuł. To dowód pośredni, ale pewny i sprawdzony.

Obiecałem panu i obiecałem państwu, że będziemy rozmawiali o książkach i będziemy, ale to jeszcze chwila. Najpierw te nudy o polityce. A może nie nudy właśnie? Może wam jest teraz dobrze? Może wam jest błogo. Nie ma w końcu Gowina w koalicji, wszystko jest już lepiej, już się nikt z nikim nie kłóci, Zbigniew Ziobro do rany przyłóż. Sielanka.

Ja nie z tych co się cieszą, jak ktoś odchodzi. Nie z tych. Natomiast uważam i zawsze starałem się być sprawiedliwy - nie wiem, czy to jest sprawiedliwe co powiem, ale po odejściu Gowina czytałem artykuły różne na ten temat, komentarze. Ja patrzę ze swojej pozycji. Przykuł moją uwagę artykuł pod nazwą "Jeszcze zatęsknimy za Gowinem". Kto i w tym duchu powiedział? Marek Goliszewski, szef Business Centre Club. Jarosław Gowin jest liberałem i nie było mu łatwo patrzeć na nasze socjalne różne wydarzenia. Pełnił rolę w pewnym sensie jakiegoś bezpiecznika liberalnego. Jego odejście było naturalną konsekwencją innych wydarzeń. Nie będę rozwijał, bo nasi słuchacze doskonale wiedzą, o co chodzi. Ale - nie ciesz się dziadku z czyjegoś upadku, bo to smutny moment.

Ale może to był właśnie upadek na życzenie? Politycy PiS twierdzą bowiem, że Jarosław Gowin sam chciał odjeść ze Zjednoczonej Prawicy, tylko szukał odpowiedniego momentu. No to oni mu znaleźli lepszy.

Co tutaj dużo mówić. Jest dokładnie tak, jak pan redaktor powiedział. Jeżeli jego minister w sposób bezceremonialny i przyznajmy szczerze (...) Zresztą podobny epizod był z inną osobą, może mniejszej rangi, bo nie (była ona - przyp. red.) wicepremierem, ale też czasami z rządu premier usunie kogoś, kto oficjalnie, wprost i bez żadnych rękawiczek neguje linię.

Ma pan na myśli pewnego posła Solidarnej Polski z Opola?

Panie redaktorze, zostawmy to inteligencji słuchaczy. To nie byłoby eleganckie.

Ale posła Kowalskiego premier usuwał wbrew waszej woli. O to właśnie chciałem spytać - czy Solidarna Polska jest zadowolona ze swojego stanu posiadania?

Nie. Nie może być dlatego, nie (dlatego - przyp. red.) że mamy apetyty ogromne.

Nie, skąd. Wy dla Polski chcecie więcej.

Tak. Nie jest łatwo u redaktora Mazurka. Jak już złapie, to już nie wypuści. Trzeba wielkiego kunsztu i łaski Bożej, żeby się z tego wyplątać.

Pana Boga na razie do tego nie mieszajmy. Pytam poważnie - czy Solidarna Polska jest zadowolona, pan mówi "nie". Dlaczego?

Niedosyt to nie jest jeszcze głód proszę pana. Ja bym sobie jeszcze życzył, bo mamy znakomitych ludzi, zwłaszcza w resorcie rolnictwa mamy ciekawych kandydatów i uważam, że byłoby bardzo pięknie, gdyby tak było (żeby SP miała więcej osób w rządzie - przyp. red.). Ale chcemy przede wszystkim realizować program.



Nie no, to oczywiste - "my chcemy, żeby Polakom żyło się lepiej i dostatniej, żeby Polska rosła w siłę".

To są hasła. Ja uważam, że Polski Ład jest takim programem.

Dobrze, a teraz poważnie - macie dwóch ministrów, a w zasadzie trudno powiedzieć czym zajmuje się ten drugi. Bo jeden - Zbigniew Ziobro - jest szefem resortu sprawiedliwości, a Michał Wójcik jest ministrem w Kancelarii Premiera - w zasadzie trudno powiedzieć od czego. Od Europy, ale właściwie nie do końca od Europy, bo od Europy jest Konrad Szymański, więc ja nie wiem od czego jest minister Wójcik. Chyba pan też nie wie, ale może zaryzykujmy - od czego?

Ja myślę, że przede wszystkim zajmuje się sprawami dotyczącymi rodziny oraz sprawami społecznymi.

Jak to? Miał przecież tożsamość europejską tam wzmacniać.

Ale Europa atakuje rodzinę.

Czyli on łączy Europę i rodzinę naraz?

To nie jest śmieszne.

Nie, to jest całkiem zabawne. Niech połączy jeszcze rolnictwo, bo np. ludzie na wsi też mają rodziny.

Nie, ja nie obracam tego w żart.

Pan pozwoli, że zacytuję maila pana premiera, który pisał do swoich współpracowników: "Słuchajcie, próbuję coś wyrzeźbić da koalicjanta". I tu jest pytanie, czy Mateusz Morawiecki jest dobrym rzeźbiarzem? Wyrzeźbił dla was jakąś funkcję?

Nie jest rzeźbiarzem.

Pan premier rzeźbił funkcję dla ministra Wosia. I to było tak: "Proszę o pilne dopracowanie, w szczególności stworzenie z obecnego Wosia takiej jednostki, aby wyglądała na prawie ministerstwo". Tak się proszę państwa tworzy stanowiska dla koalicjantów. Trzeba im coś dać, bośmy się dogadali. No ale nie chcemy się podzielić władzą, więc robimy prawie ministerstwo.

Ja nie jestem tak głęboko w tych tematach. Ale znam tych ludzi i wiem jedno, co jest najważniejsze. Najważniejsze są efekty działań rządu.

Panie pośle, ale o czym pan mówi teraz?

Uważam, że obywateli też to interesuje średnio. Ludzi interesuje, co konkretnie się dzieje w Polsce.

A nie, przepraszam, mam wrażenie, że akurat, jak się ludzie dowiedzą, jak wygląda kuchnia polityczna. To znaczy, że tworzymy dla koalicjantów stanowiska tylko po to, żeby zaspokoić ich apetyty - to jest wiedza, którą ludzie mieć powinni.

Czy chce pan zasugerować, że ci ludzie nie mają frontu pracy i siedzą sobie i nic nie robią?

Wie pan co? Wyjął mi to pan z ust. Chciałbym to zasugerować.

Mogę pana zapewnić, że tak nie jest.

Ale zaraz. sekundę, przecież to premier, to nie ja wymyślam, to premier mówi: "Słuchajcie, próbuję coś wyrzeźbić do koalicjanta". To niech mi pan powie, jak ja próbuję coś rzeźbić, no to albo jestem artystą, albo tworzę coś z niczego, w tym znaczeniu potocznym. No i cóż wyrzeźbił pan premier Morawiecki z ministrem Dworczykiem i swoimi doradcami? Ano stworzono z obecnego "Wosia" jednostkę, która wygląda na prawie ministerstwo.

To takie słowa nieeleganckie. Jeżeli to są prawdziwe słowa, bo możliwe, że to jest efekt. Nie wiem, nie chcę podważać wiarygodności tego, co pan czyta, ale to nie jest zweryfikowane. Ja nie wiem, czy tak to dokładnie powiedzieli. To jest cała historia z tymi SMS-ami, z tymi emailami.

Ale puentujmy to. Czy apetyty Solidarnej Polski są tak wielkie, że musicie mieć więcej ministerstw?

Nie, chcemy utrzymać realny wpływ na bieg wydarzeń w rządzie. Będę mówił konkretnie. Chcę, żeby się z nami liczono, ale swoje miejsce znamy. My nie jesteśmy hegemonem, mamy ograniczoną ilość posłów, mieliśmy wpływ na różne wydarzenia i chcemy działać.

Mamy minutę na najważniejsze pytanie. Pytanie, co pan czytał teraz, w te wakacje?

Odetchnąłem z ulgą, bo tak mnie pan tutaj zapędził w takie miejsce. Czytałem różne książki, ale przede wszystkim tę książkę, którą pani mi polecił, zalecił, kupiłem ją. Mieczysław Grydzewski - "Silva rerum". Lektura taka opasła, ale znakomita.

To jest książka, której, proszę państwa, nie czyta się od deski do ręki, bo to jest zbiór jego, w zasadzie, felietonów w "Wiadomościach" londyńskich. Mówimy o Mieczysławie Grydzewskim, twórcy przedwojennych "Wiadomości Literackich", człowieku, o którym mówiono że "Kto nie z Mieciem, tego zmieciem".

I wspaniała postać. No różne tam są cytaty, różne historyjki bardzo ciekawe, niektóre dla potomnych też można polecić.

Mieczysław Grydzewski jako redaktor mówił: "Wszyscy wiemy, że pana Tadeusza napisał Słowacki, ale zanim to opublikujemy, musimy to sprawdzić".

To jemu to podstępnie przypisali.

Skamandryci?

Że on się chwalił: "Za każdym razem, kiedy mam zacytować inwokację, muszę sprawdzić, czy rzeczywiście to napisał Słowacki". No niezły.