"To wystąpienie na Zamku Królewskim było dosyć mocne. Jasno wyznaczyło granice - my jesteśmy wolnym światem, a po drugiej stronie są ciemni autokraci, którzy chcą zburzyć porządek światowy" - mówił w Porannej rozmowie w RMF FM Marcin Przydacz. Szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta RP dodał, że wizyta prezydenta Joe Bidena w Polsce przyniosła wiele pozytywów.

Czy wizyta amerykańskiego przywódcy w Polsce przełoży się na jakieś konkrety?

To, co najważniejsze w relacjach polsko-amerykańskich, to tematyka bezpieczeństwa. Konkretne decyzje jak zawsze zapadają na szczytach NATO - kolejny odbędzie się w lipcu w Wilnie. My już dziś pracujemy nad agendą, pewne rzeczy trzeba wypracować. Podczas tej wczorajszej rozmowy padło kilka oczekiwań z naszej strony - odparł Marcin Przydacz.

Minister dodał, że oczekiwania zarówno Polski, jak i sojuszników z Europy Wschodniej dotyczą głównie wzmocnienia obecności NATO-wskiej na wschodniej flance w ramach polityki odstraszania. Niekoniecznie tylko personalnej. Nie chodzi o to, żeby byli kolejni żołnierze, chodzi także o sprzęt, infrastrukturę - sprecyzował.

W razie jakiejkolwiek potrzeby, jakiejkolwiek niestabilności żołnierze mogą przylecieć w ciągu 24 godzin, ale ściągnąć tutaj duże jednostki sprzętowe to już nie jest taka prosta sprawa - argumentował minister.

Robert Mazurek dopytywał, czy polska strona zabiega, aby powstała u nas stała baza NATO na wzór niemieckiej Ramstein.

Stała obecność amerykańska jest już faktem w Polsce. W zeszłym roku Joe Biden zapowiedział na stałe obecność amerykańskiego Wysuniętego Dowództwa V Korpusu w Poznaniu - to jest coś, czego nigdy wcześniej nie było. (...) Przełamaliśmy to, amerykańscy żołnierze są, jest ich ponad 10 tysięcy - powiedział szef Biura Polityki Międzynarodowej Kancelarii Prezydenta.

O czym rozmawiali Duda z Bidenem?

Podczas rozmowy poruszona została kwestia m.in. wtorkowej rozmowy prezydentów Bidena i Dudy - najpierw w węższym gronie, później z udziałem innych członków delegacji obu państw. W ocenie Marcina Przydacza, były to dobre rozmowy, dotyczące m.in. kwestii bezpieczeństwa Polski i wschodniej flanki NATO oraz możliwych scenariuszy rozwoju sytuacji w UkrainiePanowie prezydenci dzielili się opiniami, przemyśleniami - powiedział szef Biura Polityki Międzynarodowej KPRP.

Zaprzeczył, jakoby tematem dyskusji były kwestie pokoju w Ukrainie. Na tym etapie nie ma warunków do jakichkolwiek rozmów pokojowych. Trwa wojna. Władimir Putin też miał wczoraj wystąpienie - znów agresywne, oparte o kłamstwa - przypomniał Przydacz. W jego ocenie, celem takiej retoryki jest zastraszenie Zachodu i szerzenie dezinformacji.

Odnosząc się z kolei do poniedziałkowej wizyty Joe Bidena w Kijowie, Przydacz wyraził pogląd, że "zdumiała" ona Rosjan. Z jednej strony odwaga i determinacja, ale też Amerykanie umieli przeprowadzić tę operację w sposób bezpieczny - zaznaczył szef Biura Polityki Międzynarodowej KPRP.

Obecność Bidena w Kijowie pokazała też - według niego - wiarę USA w zwycięstwo Ukrainy. Żaden amerykański polityk nie pojechałby tam wiedząc, że Kijów za chwilę upadnie. Ta symbolika jest naprawdę bardzo ważna - podkreślił minister.

Co zrobią Węgrzy?

Dziś w Warszawie spotyka się Bukaresztańska Dziewiątka. To ma być - jak zauważył Robert Mazurek - manifestacja jedności krajów Europy Wschodniej w obronie Ukrainy i wschodniej rubieży NATO. Czy wszyscy są w tej sprawie jednomyślni? Jak to jest w przypadku Węgrów?

Tak to jest w polityce międzynarodowej, że pojawiają się i różnice. Jeśli chodzi o politykę bezpieczeństwa, politykę wschodnią, to Węgrzy prowadzą inną politykę niż byśmy sobie tego życzyli. No ale są suwerennym państwem. My staramy się ich w jakiś sposób przekonywać i przyciągać, m.in. w ramach takiego formatu - odparł prezydencki minister.

Pani prezydent (Węgier) Katalin Novák jest już w Warszawie, będzie dzisiaj rozmawiać ze swoimi kolegami prezydentami. Zobaczymy, jaki będzie finalny efekt. Mam nadzieję, że będzie przyjęta odpowiednia deklaracja, w której wypowiemy się i na temat rosyjskiej aktywności, i na temat Ukrainy, i na temat tego, co jako państwo wschodniej flanki NATO możemy robić, żeby Rosję odstraszyć - dodał.

Szef Biura Polityki Międzynarodowej KPRP skrytykował też postawę ministra spraw zagranicznych Węgier Pétera Szijjártó, który tydzień temu złożył wizytę w Mińsku. Bardzo krytycznie odnoszę się do tej decyzji. Mógłbym tylko zacytować Talleyranda: "To gorzej niż zbrodnia, to błąd" - powiedział Przydacz.

Przydacz o uścisku dłoni Dudy z Tuskiem: PR-owcy opozycji przegrzali temat tego gestu

Robert Mazurek zapytał też o wtorkowy gest prezydenta Andrzeja Dudy, który przed swoim wystąpieniem na Zamku Królewskim podszedł do lidera Platformy Obywatelskiej Donalda Tuska i uścisnął mu dłoń. Gest ten był szeroko komentowany w mediach i przez polityków, zarówno opozycji, jak i obozu rządzącego.

Według Marcina Przydacza, to krótkie spotkanie obu polityków nie było zaplanowane. Rzeczywiście pan prezydent przechodził, w pierwszym rzędzie siedzieli różni politycy. Pan prezydent, jako człowiek dobrze wychowany, wita się ze wszystkimi - tłumaczył Przydacz. Mam wrażenie, że spin doktorzy, czy PR-owcy panów z opozycji, delikatnie mówiąc, przegrzali to, mówiąc, że to wielkie, ważne spotkanie. To po prostu był uścisk dłoni przechodzącego człowieka - zaznaczył prezydencki minister.

"Nie opłaca się wspierać stronę przegraną"

Na koniec rozmowy Robert Mazurek zapytał o postawę Chin wobec wojny w Ukrainie. Wiosną - jak informował we wtorek "Wall Street Journal" - może dojść do wizyty prezydenta Chin Xi Jinpinga w Moskwie.

Od wielu miesięcy jako świat zachodni wysyłamy pewne sygnały w kierunku ChRL, mówiąc, że bezpośrednie wsparcie militarne czy gospodarcze Chin będzie musiało się spotkać z twardą odpowiedzią, także i gospodarczą, po stronie świata zachodniego. Ja cały czas mam nadzieję, że poprzez rozmowy i tego typu sygnały strona chińska zrozumie, że nie opłaca się wspierać stronę przegraną - zaznaczył Przydacz.

Opracowanie: