W przyszłym tygodniu będzie decyzja, co dalej z nauką w szkołach, na razie obecny stan obowiązuje do końca lutego - podkreślał w Porannej rozmowie w RMF FM Dariusz Piontkowski. "Mamy kilka możliwych wariantów, w zależności od tego, jak będzie rozwijała się epidemia. Mamy nadzieję, że przynajmniej uda się utrzymać to, że dzieci z klas I-III uczą się stacjonarnie" - stwierdził wiceminister edukacji i nauki. Jak zaznaczył gość Roberta Mazurka, jeżeli doszłoby do gwałtownego wzrostu liczby zakażeń, to decyzję ws. dalszego funkcjonowania szkół będzie podejmował premier z Radą Medyczną. "Nasze dane wskazują na to, że w tej chwili nie widać wzrostu liczby zakażeń w szkołach" - dodał Piontkowski.

Robert Mazurek pytał swojego gościa także o możliwość zdawania matury z religii. Jest to postulat, który pojawia się od dłuższego czasu ze strony środowisk kościelnych - zauważył Piontkowski. Gdyby wprowadzać jakiekolwiek zmiany na egzaminie maturalnym, to nie da się tego zrobić z miesiąca na miesiąc, tylko trwałoby to dwa, trzy lata - zaznaczył. Skoro podstawę programową (lekcji religii - przyp. red.) przygotowuje dzisiaj Kościół katolicki, to również byłoby to samo z egzaminem - przyznał.

Piontkowski unikał bezpośredniej odpowiedzi na pytanie, czy to prawda, że wiceministrowie z Porozumienia, których odwołania z rządu chciałby Jarosław Gowin, zostaną jednak na rządowych stanowiskach. Mogą być ministrami, bo jest wielu wiceministrów, którzy nie są formalnie związani z żadną partią, tylko są ekspertami - stwierdził jedynie wiceminister edukacji. Nie wtrącamy się w wewnętrzne sprawy Porozumienia, na pewno będziemy dotrzymywać umowy koalicyjnej - skwitował.

W internetowej części Porannej rozmowy w RMF FM Robert Mazurek pytał swojego gościa o to, czy wyznawcy prawosławia lub islamu mogliby zdawać religię na maturze. Na razie nie było takich wniosków ze strony innych związków religijnych. Gdy pojawią się, będziemy je rozpatrywali - stwierdził Dariusz Piontkowski. Wiceszef ministerstwa edukacji i nauki podkreślał, że "jeżeli np. Kościół prawosławny wystąpiłby z wnioskiem, by była także matura związana z zajęciami z religii prawosławnej" to "nie widzi problemu", żeby taka możliwość się pojawiła. 

Robert Mazurek: Pan minister przestał być ministrem, został wiceministrem, ale gabinetu pan nie zmienił. Urzęduje pan ciągle w gabinecie ministra, prawda?

Dariusz Piontkowski: Ponieważ pan minister Czarnek rezyduje w tej części, w której jest ministerstwo, było Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego, uzgodniliśmy, że mogę zajmować ten sam gabinet, w którym byłem poprzednio.

Niektórym to się powodzi, ale panie ministrze, będziemy rozmawiać o szkołach i nauczycielach, i uczniach, o tym wszystkim już za moment. Ale najpierw pytanie polityczne. Słyszymy, że wiceministrowie z Porozumienia wierni Adamowi Bielanowi, a nie Jarosławowi Gowinowi, mają nie być odwołani ze stanowisk rządowych, choć chciałby tego Jarosław Gowin i jego stronnicy. To prawda?

Nie wiem, to nie ja podejmuję tego typu decyzje. Jestem tylko jednym z wiceministrów.

Nie, jest pan nie tylko jednym z wiceministrów, jest pan szefem ważnego dla PiS-u regionu. Jest pan jednym z ważniejszych posłów Prawa i Sprawiedliwości, więc pan wie. Ale pan najwyżej nie chce powiedzieć.

To, że jest lub nie ma jakiegoś wiceministra, to jest decyzja uzgodniona na szczeblu premiera, szefostwa partii, to tam zapadają decyzje.

Tam zapadają decyzje. Ale czy jest możliwe, że tych trzech wiceministrów - mówimy o ministrze Cieślaku, wiceministrze Żalku i Gryglasie, będą członkami rządu, choć nie popiera ich partia, która ich na to stanowisko desygnowała?

Ale mogą być ministrami. Przecież jest wielu wiceministrów, którzy nawet nie są formalnie związani z żadną z partii politycznych, tylko są po prostu ekspertami, którzy pomagają szefom resortów dobrze zarządzać poszczególnymi dziedzinami administracji, poszczególnymi dziedzinami życia. Pan premier będzie oceniał także kompetencje tych wiceministrów.

No tak, to są legendarne kompetencji ministra Żalka czy ministra Gryglasa. Ja jednak pytam zupełnie poważnie o politykę. Czy to możliwe, że Porozumienie nie będzie miało tych stanowisk dla swoich ludzi, tylko będzie je miał Adam Bielan?

Nie wiem, nie wtrącamy się wewnętrzne sprawy Porozumienia. Na pewno będziemy dotrzymywali umowy koalicyjnej.

To słowa Dariusza Piontkowskiego, wiceministra edukacji. Porozmawiamy, jak obiecałem, o szkole. Panie ministrze, kiedy zapraszaliśmy pana jeszcze parę dni temu do rozmowy, myśleliśmy, że będziemy pana pytać o to, kiedy uczniowie, pozostali uczniowie wrócą do szkół. Sytuacja się zmienia. Niestety na gorsze. Muszę zadać pytanie, czy w ministerstwie pracujecie nad projektem zamknięcia szkół i odesłania dzieci z klas I-III do domów?

Minister Czarnek wielokrotnie mówił o tym, że mamy kilka możliwych wariantów w zależności od tego, jak będzie rozwijała się epidemia, bo to ona tak naprawdę decyduje o decyzjach w poszczególnych dziedzinach funkcjonowania państwa, także w edukacji. My oczywiście chcielibyśmy, aby jak najszybciej dzieci i młodzież, wszystkie roczniki, wróciły do szkoły, do zajęć stacjonarnych.

Panie ministrze, przepraszam, ale pan nie odpowiada na pytanie. Pytanie nie było o to, czy jest dobrze, czy jest źle, tylko pytanie było to, czy pracujecie nad scenariuszem powrotu do nauczania zdalnego, czyli innymi słowy - powrotu dzieci z klas I-III do domów?

Ale trzeba pamiętać, że większość roczników, klasy IV-VIII szkoły podstawowej, cała szkoły ponadpodstawowa, pracują w systemie kształcenia na odległość. Dzieci z klas I-III pracują stacjonarne i mamy nadzieję, że przynajmniej ten stan uda się utrzymać, a jeżeli doszłoby do jakiegoś gwałtownego wzrostu liczby zakażeń, to wówczas decyzję będzie podejmował pan premier wraz z Radą Medyczną, która przy nim działa, ekspertami, którzy zdecydują, czy warto rozszerzać, czy zawężać naukę stacjonarną w szkołach. Nasze dane wskazują na to, że w tej chwili nie widać jakiegoś wzrostu liczby zakażeń w szkołach. Tam, gdzie uczą się klasy I-III, od 1 do 2 proc. szkół raz na jakiś czas musi przejść na nauczanie zdalne bądź hybrydowe, ponieważ...

400 szkół to nie jest tak mało, ale ja nie o liczby teraz pytam.

A wie pan, ile jest szkół? Ponad 14 tysięcy szkół podstawowych i ponad 14 tysięcy przedszkoli. I w jednym, i w drugim wypadku jest to od 1 do 2 proc. placówek.

To jest pytanie, czy pan wie, czy wy ustalacie, jaki możliwy będzie poziom zakażeń w ogóle w Polsce, by zamknięto szkoły?

To będzie zależało, jeszcze raz powtórzę, od ministra zdrowia i ekspertów Rady Medycznej przy premierze. To oni zdecydują czy np. w edukacji czy w innych dziedzinach, należy powrócić do jakiejś części obostrzeń, które obowiązywały wcześniej.

Jeżeli dobrze zrozumiałem, to pan nie wie, albo nie chce powiedzieć, i taka to jest odpowiedź dla nauczycieli.

A pan wie, jak będzie wyglądała sytuacja epidemiczna za dwa tygodnie, miesiąc? Ja nie jestem ekspertem w dziedzinie epidemiologii.

Nie, przepraszam, to jest znakomity sposób na nie odpowiadanie na pytanie, czyli odpowiedzieć na pytanie niezadane. Nie pytam pana...

Jeszcze raz powtórzę: jeżeli będzie taka potrzeba, to wówczas jesteśmy przygotowani, aby także wrócić do wariantu, w którym także niestety dzieci z klas I-III wróciłyby do nauczania zdalnego. Ale zobaczymy, czy taka sytuacja będzie konieczna.

Tylko gwoli wyjaśnienia. Ja nie pytam pana o to, jak będzie wyglądała sytuacja epidemiczna, tylko o to, o co każdy pyta, czyli czy jesteście przygotowani, czy macie wyrysowany scenariusz, że np. powyżej 10 tysięcy zachorowań dziennie, zamykamy szkoły. To jest oczywiste pytanie, które każdy powinien wam zadać. I dlatego, pan wybaczy, ale ja je zadaję. Pan nie chce na to pytanie odpowiedzieć i pan mówi, jak się rozwinie sytuacja, to będziemy reagować. Dzięki za troskę, ale chcielibyśmy konkretu.

W przyszłym tygodniu będzie decyzja, co dalej. Na razie obecny stan obowiązuje do końca lutego i w przyszłym tygodniu będą decyzje o tym, co będzie dalej, m.in. ze szkołami, z powrotem do nauki stacjonarnej.

Kiedy religia mogłaby być przedmiotem maturalnym, kiedy można by religię zdawać na maturze?

Na razie takiej możliwości nie ma, choć są państwa Europy, w których taka możliwość istnieje. Jest to postulat, który pojawia się od dłuższego czasu ze strony środowisk kościelnych...

Nie tylko kościelnych. To wicepremier Giertych jeszcze w naszym pierwszym rządzie, 15 lat temu, mówił o tym, że tak będzie.

Tak, to prawda. Ma pan rację, rzeczywiście ówczesny minister edukacji zapowiadał wprowadzenie takich zmian. One nie zostały ostatecznie wprowadzone. Natomiast gdyby wprowadzać jakiekolwiek zmiany na egzaminie maturalnym, to nie da się tego zrobić z miesiąca ma miesiąc. To wymaga 2-3 lat, aby takie zmiany...

Słyszeliśmy, że najwcześniej w 2023 roku mogłaby być, czyli za 2 lata, matura z religii. Ale rodzi się pytanie, kto miałby taką maturę przygotowywać, bo już się odezwał pański kolega z resortu Tomasz Rzymkowski, który powiedział, że to byłby egzamin z zakresu wiedzy teologicznej i to rozumiem, to nie z praktyk religijnych, nie z różańca, czy odmawiasz, tylko raczej z tego, czym jest różaniec. Ale egzamin byłby przygotowany nie przez Centralną Komisję Egzaminacyjną, ale przez Kościół. Naprawdę tak by miało być, że państwowy egzamin przygotowuje nie CKE, tylko kto? Episkopat, biskup diecezjalny?

Dziś trzeba przypomnieć, jaki jest status tego przedmiotu, czy tych zajęć. Są to zajęcia nieobowiązkowe, do których podstawę programową przygotowuje Kościół katolicki. Zajęcia z religii wróciły do szkół...

My to wszystko wiemy, ja tylko pytam, kto miałby tę maturę przygotowywać?

Skoro podstawy programowe dzisiaj przygotowuje Kościół katolicki, to podobnie byłoby z egzaminem.

To fenomenalnie. Czyli egzamin państwowy byłby przygotowany nie przez państwową instytucję, tylko przez Kościół.