"Nas zima nie ma prawa zaskoczyć" - takie zdanie powtarzają pracownicy warszawskiej bazy pługosolarek. Jej dostępne tylko dla wybranych pomieszczenia i pojazdy to dziś Twoje Niesamowite Miejsce w Faktach RMF FM. Nasz reporter Michał Dobrołowicz i gospodarz bazy Karol Wójcik, rzecznik prasowy firmy "Byś", która na zlecenie stołecznego Zarządu Oczyszczania Miasta odśnieża warszawskie ulice, sprawdzają między innymi, ile ton piasku można zabrać na pokład pługosolarki i jakie warunki musi spełniać prowadzący taki pojazd!

"Musimy lubić zimę"

Lubimy zimę, bo bez tego - przy pracy tutaj 24 godziny na dobę - byłoby ciężko - przyznaje w rozmowie z RMF FM Karol Wójcik.

Tutaj pracuje kilkadziesiąt osób, które są w stałej gotowości. Najważniejsze miejsce to punkt, z którego odjeżdżają pługoposypywarki, nazywane przez nas w skrócie PS - opowiada.

Z przodu jest pług, z tyłu posypywarka, dzięki której możemy zapobiegać śliskości na ulicach - wyjaśnia.

Pługoposypywarka to prawdziwa ciężarówka. Żeby ją prowadzić, niezbędne jest prawo jazdy kategorii C i do tego wszystkie świadectwa kwalifikacji. Najważniejsze są też umiejętności, żeby ominąć wszystkie samochody, które spotykamy po drodze, a są czasem, delikatnie mówiąc, nie najlepiej zaparkowane. Kierowcy muszą się nieźle namanewrować. To wymaga często ogromnych umiejętności. Ten pojazd to ciężarówka, która w sezonie letnim mogłaby przewieźć kontener z odpadami - podkreśla Karol Wójcik. 

Zbiornik na piasek do posypywania ulic umieszczony jest w tylnej części pługosolarki.

Tam mamy wirnik. Dodatkowa trudność dla kierowcy polega na tym, że prowadząc pługosolarkę musi skoncentrować się nie tylko na tym, co dzieje się na ulicy, ale też na sterowaniu posypywarką - tłumaczy Wójcik. Służy do tego specjalny pulpit umieszczony obok drążka zmiany biegów. Pokrętłami, przypominającymi przyciski służące do zwiększania głośności sprzętów audio, można zwiększyć ilość sypanego na jezdnię piasku.

Kierowca sam dobiera mieszankę, którą posypuje drogę. Na ulicach osiedlowych to jest najczęściej piasek. Na autostradach zwykle pojawia się sól - dodaje gospodarz bazy pługosolarek. 

"Jedna pługoposypywarka waży kilkanaście ton"

Przejazd pługosolarki trwa zwykle około dwóch godzin.

Kierowca ma wyznaczoną trasę, mapę i zna wcześniej rejon, bo uczył się go latem. Prowadzący pługosolarkę wie, że nie jedzie pojazdem uprzywilejowanym. Możemy jednak włączyć kogut, tak by słychać było sygnał dźwiękowy. Osoba, która jest za kierownicą tej pługosolarki, często sygnalizuje, że wykonuje prace, które są niebezpieczne, żeby zarówno inni kierowcy, jak i piesi uważali na nas - opowiada Karol Wójcik.

Często słyszymy klaksony i pytania: "Czemu tak się wleczesz?". Odpowiedź jest prosta: chcemy rzetelnie wykonać naszą pracę. Gdy będziemy robić to szybciej, nie wykonamy tej pracy tak, jak należy - podkreśla.

Maksymalna prędkość pługosolarki to 40 kilometrów na godzinę.

Ten samochód oczywiście mógłby jechać szybciej, ale wtedy nie mógłby wykonać odpowiednio swojej pracy. Mamy zamontowany GPS, który wszystko pokazuje nie tylko nam, w firmie, ale też naszemu kontrahentowi, czyli Zarządowi Oczyszczania Miasta - zaznacza Karol Wójcik.

Na jeden, trwający dwie godziny, wyjazd do pługosolarki zabiera się około trzech i pół tony piasku do posypywania ulic.

Zdarza się - gdy te zapasy się wyczerpią - że do pługosolarki dojedzie ładowarka, która uzupełni zasoby piasku - dodaje rzecznik firmy "Byś".

Pługosolarki, które spotkać można w bazie na warszawskich Bielanach, odpowiadają za oczyszczenie około jednej czwartej warszawskich ulic.

"Dla nas gotowość zimowa potrwa do kwietnia"

Oczyszczenie i konserwowanie pługosolarek to zadanie działającego przez całą dobę warsztatu. W sezonie zimowym czuwamy tutaj, w bazie, przez 24 godziny na dobę. Tak jest od października do kwietnia. Musimy czuwać, bo zdarzały się takie zimy i wiosny, że musieliśmy wyjeżdżać pługoposypywarkami nawet w kwietniu - podsumowuje Karol Wójcik.


Autor: Michał Dobrołowicz
Opracowanie: Edyta Bieńczak