Holenderscy kibice uwolnieni - terroryści w rękach antyterrorystów. Nikomu nic się nie stało - to finał policyjnych ćwiczeń w Zamościu. Służby ćwiczyły odbijanie zakładników z pociągu. Wszystko trwało dosłownie kilkadziesiąt sekund.

Wszyscy spodziewali się frontalnego ataku. Przez moment były wybuchy, pojawił się też dym, bo antyterroryści wyrzucili z samochodu petardy. Dwie furgonetki z antyterrorystami przejechały wzdłuż peronu nawet nie zatrzymując się. Gdy wszyscy obserwatorzy skupili uwagę na samochodach, te zawróciły i odjechały. Po minucie, może dwóch otworzyły się drzwi i antyterroryści kolejno wyprowadzali już bandytów i zakładników z wagonu. Wszyscy terroryści zostali zatrzymani, a zakładnicy uwolnieni- relacjonował inspektor Janusz Wójtowicz.

Zaskoczenie dla wszystkich był tym większe, że scenariusz tych ćwiczeń zakładał spektakularne rozwiązanie. Miał być szturm, który zresztą dwa dni wcześniej ćwiczyły oddziały. Dowódcy akcji postanowili jednak zmienić strategię i wprowadzić element zaskoczenia dla wszystkich, również zagranicznych obserwatorów. Oddziały wkroczyły zupełnie z drugiej strony wagonu, gdzie nikt ich się nie spodziewał. Nie było strzałów z broni. W ciągu kilku chwil było zakończone. Wszystko odbyło się po cichu, bo jak mówią policjanci "nie sztuka narobić huku". Największą bronią jest właśnie zaskoczenie.