"Do obowiązkowych szczepień łatwiej ludzi przekonać, gdyż w zamyśle każdego rodzica jest to, że jeśli coś jest obowiązkowe, to znaczy, że to jest dobre. Gorzej ze szczepieniami zalecanymi, bo przekonania nie ma" - mówi, w Europejskim Tygodniu Szczepień, gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic, kierownik Kliniki Immunologii Centrum Zdrowia Dziecka prof. Ewa Bernatowska. Jej zdaniem szczepienia zalecane są tak samo ważne jak szczepienia obowiązkowe. "Obowiązkowe szczepienia dają odporność zbiorowiskową. Ich wykonawstwo jest ciągle jeszcze wysokie, ale spada. Już 12 tys. ludzi w zeszłym roku uchyliło się od obowiązku szczepień" - dodaje ekspert. Bezpieczeństwo szczepień? Zdaniem prof. Bernatowskiej rodzice nie korzystają z właściwych źródeł informacji. "Szczepienia w Polsce powinny być obowiązkowe. Uchylanie się pojedynczych osób grozi wszystkim pozostałym" - uważa gość RMF Classic.

"Do obowiązkowych szczepień łatwiej ludzi przekonać, gdyż w zamyśle każdego rodzica jest to, że jeśli coś jest obowiązkowe, to znaczy, że to jest dobre. Gorzej ze szczepieniami zalecanymi, bo przekonania nie ma" - mówi, w Europejskim Tygodniu Szczepień, gość "Dania do Myślenia" w RMF Classic, kierownik Kliniki Immunologii Centrum Zdrowia Dziecka prof. Ewa Bernatowska. Jej zdaniem szczepienia zalecane są tak samo ważne jak szczepienia obowiązkowe. "Obowiązkowe szczepienia dają odporność zbiorowiskową. Ich wykonawstwo jest ciągle jeszcze wysokie, ale spada. Już 12 tys. ludzi w zeszłym roku uchyliło się od obowiązku szczepień" - dodaje ekspert. Bezpieczeństwo szczepień? Zdaniem prof. Bernatowskiej rodzice nie korzystają z właściwych źródeł informacji. "Szczepienia w Polsce powinny być obowiązkowe. Uchylanie się pojedynczych osób grozi wszystkim pozostałym" - uważa gość RMF Classic.
Strzykawka ze szczepionką /Grzegorz Michałowski /PAP

Tomasz Skory: Do końca kwietnia trwa, zainicjowany przez Światową Organizację Zdrowia, Tydzień Na Rzecz Szczepień. To jest kampania informacyjna, która ma - jak rozumiem - podkreślać znaczenie szczepień ochronnych dla zdrowia społecznego i poszczególnych osób. Zdawałoby się, że na początku XXI wieku, takie kampanie będą kompletnie nie potrzebne, będą niedorzecznością, że już wszyscy będziemy wiedzieć i powinniśmy wiedzieć i być do szczepień przekonani, ale wcale tak nie jest. Proszę powiedzieć, dlaczego Pani zdaniem tak nie jest?

Ewa Bernatowska: Szczepienia w Polsce są obowiązkowe i do tych jak gdyby łatwiej ludzi przekonać, gdyż w zamyśle każdego rodzica jest to, że jeśli coś jest obowiązkowe, to znaczy, że to jest dobre.

Zaakceptowane przez wszystkich i tak dalej.

I tak się wydaje. Natomiast gorzej jest ze szczepieniami zalecanymi, gdyż tutaj takiego pewnego przekonania nie ma, a tak naprawdę to szczepienia zalecane są tak samo ważne jak szczepienia obowiązkowe. Także to różnicuje liczbę zaszczepionych dzieci. Obowiązkowe szczepienia, czyli które nam dają na szczęście jeszcze w Polsce tak zwaną odporność środowiskową, to są szczepienia bezpłatne i tutaj wykonawstwo szczepień jest ciągle jeszcze wysokie, ale spada. W obecnej chwili, już 12 tysięcy ludzi w zeszłym roku uchyliło się od obowiązku szczepień. Także Europejski Tydzień Szczepień ma za zadanie przede wszystkim, żeby uświadomić ludziom, jakie to jest ogromnie ważne, żeby się zaszczepić przeciwko chorobom, które powodowały zgony, które mogą spowodować kalectwo i to jest nasze zadanie.

Oczywiście, ale ja zmierzam do tych, którzy szczepień unikają, także tych, którzy są do tych szczepień zobowiązani. Nie szczepi się, według sanepidu, ponad 4 proc. tych, którzy powinni tych szczepień obowiązkowych, bezpłatnych. Według raportu NIK-u liczba uchylających się, tak jak Pani mówi, wzrosła w ostatnich latach do 12 tysięcy, to jest dwukrotnie. Jaki jest próg na przykład odsetek populacji, przy którym pojawia się istotny wzrost takiego zagrożenia, przy którym możemy mówić już niemal o epidemii?

To jest zróżnicowane. Jeżeli chodzi o ochronę przeciwko odrze, to liczba zaszczepionych, procent, musi być bardzo wysoki, powyżej 97 proc. Jeśli to spada, to się już będą tworzyły endymiczne ogniska zachorowania na odrę.

Endymiczne, czyli takie o ograniczonym zasięgu.

Ograniczone, ale oczywiście za chwileczkę to się rozpowszechni dalej i tutaj ludzie nie pamiętają, że odra przed erą szczepień powodowała zgony dzieci mniej więcej od 90 do 120 rocznie. O tym się zapomina, mówi się o niepożądanych odczynach, które może wywołać.

No właśnie, bo jest taki katalog argumentów przeciwników szczepień, którzy rosną w siłę. Tak swoją drogą Pani zdaniem, skąd się bierze zasięg takiego swoistego ruchu oporu przeciw szczepieniom? Otwartego negowania ich użyteczności, ich szkodliwości.

Bierze się po prostu stąd, że ludzie nie korzystają z tych właściwych źródeł informacji, jeżeli chodzi o bezpieczeństwo szczepień. Są to portale internetowe, często trudno w pierwszym momencie zdefiniować rodzicowi, czy to jest fałsz, czy to jest prawda.

Na ekranie komputera wszystko to wygląda podobnie.

Tak właśnie. Wymyśla się tutaj różne instytucje, które albo nie istnieją, albo nie mają żadnej akredytacji do tego, żeby wypowiadać się na temat szczepień. Także to jest przyczyna. Tak naprawdę to rodzice powinni się informować u lekarza pierwszego kontaktu.

Ale i u lekarza, pani Profesor, można usłyszeć, że szczepionki bywają ryzykowne, bo mogą wywołać powikłania, czasem groźne zwłaszcza dla dzieci, prawda?

Lekarze pierwszego kontaktu mają obowiązek informowania rodziców o bezpieczeństwie i przede wszystkim o efektywności tych szczepionek. Natomiast tak jak naprawdę patrzymy na niepożądane odczyny poszczepienne, to głównie to są miejscowe odczyny. Czyli zaczerwienienie, temperatura.

Swędzenie, pieczenie, nieprzyjemności. Ale czasami w skrajnych sytuacjach wchodzą w grę na przykład również zapalenie opon mózgowych, niedowłady, wstrząsy anafilaktyczne... o tym też trzeba mówić.

Ale jeżeli chodzi o wstrząsy anafilaktyczne po szczepieniu szczepionkami zawierającymi komponenty białka jaja kurzego. To jest mit, jeżeli chodzi o szczepionkę MMR, tam nie ma żadnej substancji aktywnej, która by u dzieci, które mają taką reakcję po zjedzeniu jajka, czy po dotknięciu nawet stołu, także one mogą być bezpiecznie szczepione tą szczepionką. To nawet w informacji producenta znajduje się, że należy zachować ostrożność. To w przypadku szczepienia u dzieci właśnie z taką reakcją afilaktyczną, trzeba po prostu, to jest taka ostrożność nadmierna. Są gremia opiniotwórcze, jest praktyka, która pozwala nam takie dzieci szczepić, także tutaj też niepotrzebnie się ktoś uchyla.

Narzucanie szczepień a łamanie praw obywatelskich? Przeczytaj całą rozmowę na www.rmfclassic.pl