Maciej Zegan staje do pojedynku o mistrzostwo świata WBO w wadze junior lekkiej. Jego przeciwnikiem będzie Anglik Ricky Burns. Najpierw jednak polski pięściarz chciałby dostać się do… rady Wrocławia.

Polska Agencja Prasowa: Kiedy i gdzie odbędzie się pojedynek z Burnsem?

Maciej Zegan: 4 grudnia w Manchesterze. Propozycję złożył brytyjski promotor Frank Warren, szybko wszystko uzgodniliśmy i jeszcze w środę albo w czwartek drogą elektroniczną podpiszemy kontrakt. Do walki dojdzie na dużej gali, z kilkoma innymi potyczkami mistrzowskimi.

Prawie osiem lat czekał pan na powtórną szansę boksowania o mistrzostwo świata. W styczniu 2003 roku w niemieckim Essen przegrał pan w kontrowersyjnych okolicznościach z Uzbekiem Arturem Grigorianem.

Mam 35 lat, ale wierzę, że jestem w stanie wygrać z Burnsem. Inaczej nie zgodziłbym się z nim rywalizować.

Co pan o nim wie?

Już obejrzałem jego potyczkę z 4 września z Portorykańczykiem Romanem Martinezem. Burns wygrał na punkty, mimo że w pierwszej rundzie znalazł się na deskach. To wysoki zawodnik, mierzy 178 cm, praworęczny, często używający przedniej ręki, bijący sporo lewych haków.

Kto będzie pana trenerem?

W sztabie znajdzie się Zygmunt Gosiewski, z którym od wielu lat współpracuję w rodzinnym Wrocławiu. Zgodził się przygotowywać mnie również... Grigorian (Uzbek Artur Grigorian, który siedem lat temu pokonał Zegana w pojedynku o pas WBO w wadze lekkiej - RMF FM). Od tamtej nieszczęsnej walki utrzymujemy kontakt, dzwonimy do siebie, nie zostaliśmy wrogami, a wręcz przeciwnie - traktuję go jak kolegę. Mam nadzieję, że dołączy też cutman-masażysta Krzysztof Busch, przez wiele lat pracujący z Darkiem Michalczewskim.

Zostaje pan we Wrocławiu?

Nie, będę trenował w Niemczech. Mój menedżer Andrzej Grajewski znajdzie mi odpowiednie miejsce i odpowiednich sparingpartnerów.

Parę lat temu, po porażce w eliminatorze IBF z Nate'm Campbellem i dwóch kolejnych niepowodzeniach, wydawało się, że to koniec pięściarskiej kariery Macieja Zegana.

Był gorszy okres po rozstaniu z promotorem Andrzejem Wasilewskim. Nie układała mi się współpraca z Donem Kingiem, dlatego zacząłem działać na własną rękę. Ale jak to w życiu, raz się uda, a raz nie. A przecież mam rodzinę i muszą ją utrzymać.

Czym się pan zajął?

Prowadzę warsztat samochodowy z wulkanizacją. Natomiast moja żona jest właścicielką butiku z ekskluzywną włoską odzieżą.

Wśród bokserów zawsze wyróżniał się pan oryginalnymi ubraniami.

Bardzo lubię modnie i dobrze się ubierać. Na zakupy jeździmy do Neapolu, Rzymu, Mediolanu. Teraz nie będę miał czasu na wyprawy do Włoch, bo oprócz walki o tytuł zdecydowałem się wystartować w wyborach na radnego we Wrocławiu.

Jak pogodzi pan treningi z polityczną autopromocją?

Z pewnością sobie poradzę. Do Manchesteru chciałbym jechać po pas WBO już jako członek rady miasta.

Zegan ma szansę zostać czwartym pięściarzem z Polski, który zdobędzie tytuł jednej z czterech prestiżowych federacji. Obecnie czempionem WBC w junior ciężkiej jest Krzysztof "Diablo" Włodarczyk (wcześniej był w posiadaniu pasa IBF), a przed nim zawodowymi czempionami byli Dariusz Michalczewski i Tomasz Adamek. Szans nie wykorzystali natomiast Andrzej Gołota (cztery razy) oraz - w tym roku - Albert Sosnowski i Rafał Jackiewicz.

Na zawodowych ringach Zegan stoczył dotychczas 49 walk, z których 42 wygrał, pięć przegrał, a dwie zremisował. Burns ma 27 lat, a na koncie 29 zwycięstw i dwie porażki.