„Andy Murray będzie zdecydowanym faworytem półfinałowego meczu z Jerzym Janowiczem” – uważa redaktor naczelny „Tenis klubu” Adam Romer. Komentator tenisa uważa jednak, że naszego tenisistę stać na niespodziankę i Polak ma szansę na awans do wielkiego finału.

Patryk Serwański: Czy fakt, że w ćwierćfinale Murray spędził na korcie o wiele więcej czasu od Janowicza będzie miał wpływ na półfinał?

Adam Romer: Myślę, że nie. Dwa dni to dużo czasu na regenerację. Tenisiści są gotowi by grać nawet dzień po dniu, więc taka przerwa w zupełności wystarczy.

A co możemy powiedzieć po meczu Murray'a z Fernando Verdasco?

Najpierw, kiedy Hiszpan wygrywał myślałem, że to lepiej dla Jurka, ale jednak on się bardziej męczył z leworęcznym Melzerem, niż z praworęcznym Almagro więc chyba Murray będzie lepszym rywalem - jak spadać to z wysokiego konia. Gdyby Jerzy pokonał Szkota to w finale nie musiałby się bać nawet Djokovicia. Szanse na awans są, choć oczywiście to Murray będzie faworytem. Pamiętajmy jednak, że Janowicz znalazł już sposób na Szkota. Co prawda mecz w hali Bercy to było zupełnie coś innego. Polak nieznany tenisista, Murray myślami przy Mastersie, ale na pewno obaj będą mieli ten mecz w tyle głowy.

Mecz na korcie centralnym z Murray'em przy tłumie kibiców - czy taki mecz o taką stawkę nie zablokuje Janowicza?

Wydaje mi się, że wręcz przeciwnie. Jurek gra dużo lepiej im większa jest arena, im więcej osób jest wokół niego. Nawet jeśli kibice nie są do niego przyjaźnie nastawieni i wspierają jego rywala. Można wspomnieć mecz z Almagro. Janowicz przegrywał 0:3, ale później ani przez chwilę nie pozwolił Hiszpanowi na przejęcie inicjatywy. Na mniejszym korcie w meczu z Melzerem radził sobie nieco gorzej. Przypuszczam, że mecz na korcie centralnym dodatkowo Jurka zdopinguje. Nie twierdzę, że nasz tenisista wygra, ale nie powiedziałbym, że Murray przejdzie do finału na sto procent. To jest życzenie Brytyjczyków, ale to nie będzie jednostronny mecz.

W drugim półfinale Djoković jest zdecydowanym faworytem?

Juan Martin del Potro szczególnie na trawie może być naprawdę groźny, stać go na wielkie rzeczy. Rok temu na Igrzyskach Roger Federer pokonał go dopiero po trzecim niesamowitym secie, ale na Djokovicia raczej Argentyńczyk będzie za słaby. Serb gra jak maszyna. Mam takie wrażenie, że jego poziom gry jest teraz zbyt wysoki dla rywali. On ich po prostu tłamsi. W ćwierćfinale bardzo solidnego Berdycha załatwił jak juniora. Cały czas kontrolował wydarzeni na korcie, nawet kiedy dał się przełamać potrafił odrobić straty. "Djoko" to dla mnie absolutny faworyt.