Renata Śliwińska zwyciężyła w pchnięciu kulą (klasa F40) i ustanowiła rekord paraolimpijski - 8,75 m. To 24. medal zdobyty przez polskich sportowców w Tokio.

Śliwińska jest rekordzistką świata - 9,11 m. W sobotę w japońskiej stolicy w najlepszej, ostatniej próbie uzyskała 8,75. Drugie miejsce zajęła Tunezyjka Nourhein Belhaj Salem 8,33, a trzecie Nigeryjka Lauritta Onye 8,29.

Jej niezwykłą historię opisał na Twitterze Michał Pol, dziennikarz i attache prasowy polskiej reprezentacji na igrzyska paraolimpijskie w Tokio.

"2016 (rok - przyp. red.). Renia Śliwińska ma 20 lat i 124 cm wzrostu. Kocha sport, a najbardziej piłkę nożną. Jej idolem jest Robert Lewandowski. Jako mała dziewczynka grała z chłopakami na podwórku w Skwierzynie, ale to dawne czasy. Sport ogląda pasjami w TV" - pisze Pol.

Jaki sport mogłaby uprawiać?

Jak dodaje, nie lubiła wychodzić z domu, świat jest brutalny dla takich jak ona.

"Przykre ludzkie spojrzenia, docinki... Zajmuje się babcią, która doznała paraliżu po wylewie. I właśnie rehabilitant babci przypadkowo opowiada o Reni trenerowi Zbigniewowi Lewkowiczowi, który odmieni jej życie" - dodaje dziennikarz.

Pasją Lewkowicza jest aktywizacja niepełnosprawnych i zachęcanie ich do bycia paraolimpijczykami.

"Niczym pająk oplótł siecią woj. lubuskie. Ma informatorów na oddziałach pourazowych, w klubach integracyjnych, domach dziecka, w szkołach gdzie prowadzi prezentacje" - pisze Michał Pol.

Jak dodaje, "o Lewkowiczu mówią, że ma w oczach taksometr".

"Spojrzy i od razu przydziela niepełnosprawnemu idealną dyscyplinę: z ciebie będzie świetny kulomiot, ty będziesz biegać sprinty, ty długie dystanse, dla ciebie idealny oszczep, dla ciebie - skok wzwyż" - podkreśla.

Weryfikacja przyszła szybko

Renata dowiaduje się, że zamiast ukochanej piłki nożnej dostanie do treningów ciężką metalową kulą, której lepiej nie kopać. Jest sceptyczna.

"Podejmie treningi, ale zastrzega weryfikację po pół roku. Weryfikacja następuje już po dwóch miesiącach, gdy zdobywa dwa złote medale mistrzostw Europy w Grosseto" - pisze Pol.

Dlaczego Lewkowicz przydzielił Reni kulę, dysk i oszczep?

"To musiały być rzuty, bo dla tej dysfunkcji nie ma na igrzyskach ani biegów ani skoków. Zrobiłem jej test rzutu piłką palantową - rzuciła prawie 50 m, więcej niż studenci AWF. Wiedziałem, że to czysty talent! Diamencik!" - cytuje słowa Lewkowicza.

"Dziś to żałuję, że tak późno wzięłam się za sport. Za długo siedziałam w domu. Chciałabym, żeby moje sukcesy inspirowały i niepełnosprawnych i zdrowych, którzy mają ze sobą problemy, boją, wstydzą się wyjść z domu do ludzi. Sama też się kiedyś bałam. Nie wolno, nie warto!" - mówiła Renata Śliwińska, której słowa przytacza Michał Pol.

Lewandowski inspiracją

Jej marzeniem jest poznać osobiście Roberta Lewandowskiego.

"Kiedyś po prostu mu kibicowałam, dziś jest wielką inspiracją, jak ciężką pracą dojść na szczyt. Podglądam jego treningi na Insta i FB. Ja dzięki ciężkiej pracy też dziś jestem na swoim małym szczycie i to nas łączy!" - podkreślała Śliwińska.

Zgodnie z tradycją po zdobyciu medalu Śliwińską na ręce wziął fotograf Polskiego Komitetu Paraolimpijskiego, Bartek Zborowski. Zawsze tak robi po jej zwycięskich zawodach, czyli po każdych zawodach. W Paryżu będę bronić złota, to nowa sytuacja. Jeszcze trzy lata, a już bym chciała! - mówiła złota medalistka.

Cieszę się bardzo. Niech osoby niskorosłe nie siedzą w domu. Są tak samo wartościowymi ludźmi jak każdy. Chodźcie do nas, czekamy! - mówili po zdobyciu tytuły Śliwińska i Lewkowicz.

Biało-czerwoni mają 24 medale (7-6-11) w tokijskich igrzyskach paraolimpijskich, które zakończą się w niedzielę. Jeden prawdopodobnie zostanie odebrany. O stosowanie dopingu podejrzewani są kolarze torowi Marcin Polak i pilot Michał Ładosz, którzy uplasowali się na trzeciej pozycji na 4000 m.