Marcin Gortat zdobył siedem punktów i miał osiem zbiórek, a jego Washington Wizards w niedzielnym meczu koszykarskiej ligi NBA przegrali na wyjeździe z Boston Celtics 93:101. Spotkanie rozstrzygało się w dramatycznych okolicznościach.

"Czarodzieje", którzy w tym meczu ani przez moment nie prowadzili, na początku czwartej kwarty przegrywali już 59:77. Dzięki serii trzypunktowych rzutów Rasuala Butlera i weterana Paula Pierce'a, który przez 15 sezonów występował w ekipie z Bostonu, oraz skutecznym akcjom Johna Walla, niemal odrobili stratę.

Na 1.12 min przed końcem gospodarze po koszu zdobytym przez tego ostatniego prowadzili już tylko 94:93. W kolejnej akcji, gdy do ostatniej syreny pozostawało 46 sekund za trzy punkty rzucał Pierce, ale nie trafił. Koszykarze ze stolicy już nie zdobyli punktów do końca spotkania.

Z 13 wygranymi i sześcioma porażkami Wizards pozostają na drugim miejscu w Konferencji Wschodniej, za Toronto Raptors (15-5). Celtics, którzy wygrali trzeci mecz z rzędu po raz pierwszy od początku lutego, mają bilans 7-11.

Gortat na parkiecie hali TD Garden w Bostonie przebywał 26 minuty, trafił trzy z 12 rzutów z gry (najniższa skuteczność w sezonie) i jedyny wolny (licząc cztery ostatnie mecze, nie pomylił się w 12 kolejnych próbach z linii). Miał także trzy zbiórki w obronie i pięć w ataku, trzy asysty (rekord sezonu), blok, dwie straty i faul.

Najwięcej punktów dla ekipy z Waszyngtonu uzyskali wchodzący z ławki Butler - 22 (14 w czwartej kwarcie), Wall - 17 i 14 asyst oraz Pierce - 16.

W drużynie gospodarzy wyróżnili Jeff Green - 25, rezerwowy Marcus Thornton - 21 oraz Rajon Rondo, który uzyskał triple-double - 13 pkt, 13 zb. i 11 as.

Wizards fatalnie rozpoczęli to spotkanie. Dziwnie rozkojarzeni i niedokładni, w pierwszej kwarcie, przegranej 15:24, zdobyli najmniej punktów w sezonie, przy zaledwie 25-procentowej skuteczności z gry. Popełnili też dziewięć strat (w całym meczu 19).

Nie lepiej było w drugiej, w której przegrywali już 22:41, a na przerwę schodzili przy 17-punktowym prowadzeniu rywali (36:53). Gortat w tym okresie dostroił się do słabej gry zespołu. Do przerwy trafił tylko dwa z ośmiu rzutów z gry, pudłując w sytuacjach, w których w poprzednich spotkaniach pewnie trafiał.

Po czterech minutach drugiej połowy Celtics uzyskali najwyższą w meczu przewagę 63:38 i wydawało się, że nic nie jest w stanie odmienić losów spotkania. "Czarodzieje" zerwali się jednak w czwartej kwarcie do desperackiej pogoni, która omal nie przyniosła im sukcesu. Polski środkowy ostatnie 12 minut przesiedział na ławce rezerwowych.

W nocy z poniedziałku na wtorek Wizards ponownie zmierzą się z Celtics, tym razem we własnej hali.