Pięć medali, w tym dwa złote, zdobyli polscy lekkoatleci w nieoficjalnych mistrzostwach świata sztafet w Chorzowie. Na najwyższym stopniu podium stanęły kobiety w biegu na 4x200 m i w rywalizacji mieszanej 2x2x400 m. Obie te konkurencje są rzadko rozgrywane.

Spory sukces w Chorzowie odniosły polskie sprinterki. W sobotę awansowały do finału, dzięki czemu zapewniły sobie udział w letnich igrzyskach w Tokio, a w niedzielę sprawiły jeszcze większą niespodziankę, zdobywając srebrny medal. W finale pobiegły w składzie: Magdalena Stefanowicz, Klaudia Adamek, Katarzyna Sokólska i Pia Skrzyszowska, uzyskując czas 44,10. Przegrały jedynie z Włoszkami (43,79), a trzecie były Holenderki.

Przyjechałyśmy do Chorzowa po kwalifikację olimpijską. Naszym celem był awans do finału, a jak to się udało, to odpaliłyśmy wrotki i się udało - śmiała się Sokólska.

To był jednak dzień innej sprinterki - Adamek. Ona w ciągu zaledwie kwadransa zdobyła dwa medale. Najpierw srebro na 4x100 m, a chwilę później złoto w rywalizacji na 4x200 m.

Oj cięższa była sztafeta 4x100 m, bo tam są trudniejsze zmiany. Trzeba być maksymalnie skupionym, żeby nie popełnić żadnego błędu, nie ruszyć zbyt wcześnie. Odstęp czasowy był oczywiście krótki między dwiema konkurencjami, ale poniosła mnie adrenalina - skomentowała.

Nie zawiodła sztafeta 4x400 m, która od lat daje kibicom wiele radości. Tym razem zadanie wydawało się być bardzo trudne, bo z powodu urazów zabrakło jej dotychczasowego trzonu, czyli dwóch finalistek MŚ na 400 m Justyny Święty-Ersetic i Igi Baumgart-Witan, a także Anny Kiełbasińskiej i Patrycji Wyciszkiewicz-Zawadzkiej.

"Dinozaurem" - jak sama siebie nazywa - była 28-letnia Małgorzata Hołub-Kowalik, która jako najbardziej doświadczona pobiegła w finale na drugiej zmianie. Ze startu wyszła 17-letnia Kornelia Lesiewicz, a jako trzecia rywalizowała 21-letnia Karolina Łozowska. Kończyła 23-letnia Natalia Kaczmarek i to właśnie ona najbardziej zaimponowała. Pałeczkę dostała na czwartej pozycji ze sporą stratą do Brytyjek, Holenderek i Kubanek. Im bliżej mety, tym była też bliżej rywalek, a na ostatniej prostej zdołała wyprowadzić sztafetę na drugą pozycję. Nieoficjalnie zmierzono jej czas 50,59.

Nareszcie w siebie uwierzyłam, coś się odblokowało, ale trudno mi to komentować. Skupiam się jednak na sobie, robię swoje i to się udaje - powiedziała.

W Chorzowie w trakcie rywalizacji było zaledwie siedem stopni Celsjusza. Nie pamiętam, bym kiedykolwiek biegała w zawodach przy takiej temperaturze. Warunki są fatalne, ale najbardziej cieszy nas medal - przyznała Hołub-Kowalik.

Polki uzyskały czas 3.28,81 i przegrały jedynie z Kubankami - 3.28,41. Trzecie były Brytryjki - 3.29,27.

Nie tylko ze złota, ale także z rekordu kraju cieszyły się Polki na 4x200 m. Na najwyższym stopniu podium stanęły Paulina Guzowska, Kamila Ciba, Adamek i Marlena Gola. A zmierzono im 1.34,98. Ta konkurencja jest bardzo rzadko rozgrywana. Poprzedni rekord Polski pochodził z 1975 roku i wynosił 1.35,5.

W tej konkurencji rywalizacji nie ukończyli mężczyźni, którzy zgubili pałeczkę przy ostatniej zmianie.

Dzień wcześniej Polacy wywalczyli dwa medale - złoty w sztafecie mieszanej 2x2x400 m zdobyli Patryk Dobek i Joanna Jóźwik, a srebrny 4x100 m ppł, w której wystąpili Zuzanna Hulisz, Krzysztof Kiljan, Klaudia Wojtunik i Damian Czykier. Oba te biegi rozstawne nie są na co dzień rozgrywane i to raczej konkurencje pokazowe.