"Jest dobrze! Cieszę się, że wyszedłem już ze szpitala" - powiedział Paweł Wojciechowski. Mistrz świata uważa, że uraz kości jarzmowej, nie zakłóci przygotowań do igrzysk olimpijskich Londyn 2012. Sportowiec miał wypadek 7 grudnia podczas treningu. Tyczka wyślizgnęła mu się z dłoni i uderzyła go w twarz.

Rekordzistę kraju (5,91 w Szczecinie 15 sierpnia 2011) czeka teraz dwutygodniowa rehabilitacja. Treningi powinien wznowić za miesiąc.

Wszystko jest OK, a ta drobna niedogodność nie będzie przeszkodą w realizacji planów. Zostaną one jedynie zmodyfikowane na sezon halowy. Nie chcę teraz prognozować, jak on będzie wyglądał. Bardzo chciałbym wystąpić w mityngu Pedro's Cup w Bydgoszczy 8 lutego, ale nie sposób jest dziś podjąć decyzję - skomentował Wojciechowski.

Jeśli nie będę mógł wystartować w konkursie w hali Łuczniczka, to i tak przyjdę, aby podziękować fanom za okazywane mi dowody sympatii - dodał mistrz świata.

22-latek podkreślił, że wypadek nie odbije się na jego psychice. Rozpoczynając zajęcia z tyczką wiedziałem, czym mogą one grozić. Ryzyko było wliczone od samego początku i dlatego nie boję się, nie mam uczucia lęku, strachu. Wprost przeciwnie: nie mogę się już doczekać, kiedy znowu zacznę skakać - powiedział lekkoatleta Zawiszy.

Przyznał, że nie ma na razie konkretnych planów na święta. Nie myślałem jeszcze o tym tak dokładnie, bo dopiero wyszedłem ze szpitala. Na pewno ten czas spędzę z dziewczyną i w rodzinnym gronie - wyjawił.

Sezon 2010 należał do młodego sportowca. Najpierw zdobył złoty medal Światowych Igrzysk Wojskowych w Rio de Janeiro, potem w Ostrawie sięgnął po tytuł młodzieżowego mistrza Europy i w końcu w koreańskim Daegu po złoto mistrzostw świata.