Piłkarze Barcelony ponieśli wczoraj wieczorem pierwszą w tym sezonie porażkę w hiszpańskiej ekstraklasie. W meczu 13. kolejki ulegli na wyjeździe Getafe 0:1 i do prowadzącego Realu Madryt tracą już sześć punktów.
Jedynego gola zdobył w 67. minucie Juan Valera, który po dośrodkowaniu z rzutu rożnego popisał się celnym strzałem głową. Bramkarz Barcelony Victor Valdes był tak zaskoczony, że nawet nie drgnął.
Goście, osłabieni brakiem kontuzjowanego Andresa Iniesty, rzucili się do odrabiania strat. W 90. minucie zdobyli nawet gola po szybkiej wymianie kilku podań, jednak sędzia odgwizdał pozycję spaloną.
W ostatnich sekundach doliczonego czasu mistrzowie Hiszpanii stanęli przed znakomitą okazją - Lionel Messi znalazł się w sytuacji sam na sam, ale... trafił w słupek.
Z sensacyjnego potknięcia Katalończyków skorzystał Real Madryt. Lider pokonał w derbach lokalnego rywala Atletico 4:1 i umocnił się na prowadzeniu (34 pkt). To dziewiąte z rzędu ligowe zwycięstwo "Królewskich", a trzynaste we wszystkich rozgrywki.
Kluczem do takiej passy była nasza dyscyplina taktyczna i cierpliwość - podkreślił trener Realu Jose Mourinho.
Mecz na Santiago Bernabeu nie rozpoczął się po myśli gospodarzy - w 15. minucie Adrian zapewnił prowadzenie Atletico, które na wygraną z Realem czeka od 1999 roku.
Siedem minut później czerwoną kartką został ukarany belgijski bramkarz gości Thibaut Courtois, a z rzutu karnego wyrównał Cristiano Ronaldo. W końcówce wykorzystał drugą "jedenastkę", której winowajca - Urugwajczyk Diego Godin - także został usunięty z boiska. Portugalczyk zdobył 15. i 16. gola w sezonie.
Zanim Ronaldo ustalił rezultat na 4:1, do bramki Atletico trafili Argentyńczycy Angel Di Maria i Gonzalo Higuain (12. trafienie w sezonie).
Trzecie miejsce utrzymała Valencia, która w sobotę pokonała na przedmieściach stolicy Rayo Vallecano 2:1 i ma na koncie 27 punktów.