Wisła Płock po bezbramkowym remisie z Zagłębie Sosnowiec zdołała utrzymać się w Ekstraklasie. Choć goście z Sosnowca byli blisko zwycięstwa. W Krakowie kibice obejrzeli aż 9 bramek - walcząca o utrzymanie Miedź Legnica pokonała Wisłę 5:4. Jednak w obliczu remisu w Płocku ekipa z Legnicy żegna się z ligą. Z Ekstraklasy spadają zatem dwaj beniaminkowie: drużyny z Legnicy i Sosnowca. To pierwszy taki przypadek od sezonu 2003/2004.

Pojedynek Białej Gwiazdy z Miedzią Legnica przyniósł ogromne emocje. Ekipa Miedzi zrobiła wszystko, żeby utrzymać się w Ekstraklasie i pozostawić po sobie dobre wrażenie. Jeszcze przed przerwą sędzia podyktował rzut karny dla gości. Petteri Forsell uderzył jednak niezbyt precyzyjnie, a Mateusz Lis wyczuł intencje strzelającego i zdołał odbić piłkę. Nieco później to Krakowianie wyszli na prowadzenie za sprawą uderzenia z 29 metrów Marko Kolara. Zanim arbiter zaprosił piłkarzy na przerwę podyktował drugi rzut karny dla Miedzi i tym razem Joan Roman zamienił go na gola.

Na początku drugiej części gry Vukan Saviciević znów dał prowadzenie Białej Gwieździe, ale i to nie załamało gości z Legnicy, którzy w ciągu sześciu minut zdołali strzelić aż trzy bramki. Wyrównał Juan Camara. Po chwili obaj Hiszpanie ponownie wpisali się na listę strzelców. To nie był jednak koniec emocji. Na 3:4 trafił Paweł Brożek - doświadczony napastnik Białej Gwiazdy, wykorzystał rzut karny i zdobył swoją 141 bramkę w lidze, a już w doliczonym czasie gry piłkę na "wapnie" ustawił Kolar i doprowadził do remisu 4:4. Ten, ostatni w tym meczu, rzut karny podyktowany po zagraniu ręką jednego z piłkarzy Miedzi, można było uznać za mocno kontrowersyjny. Sędzia jednak po analizie VAR nie miał wątpliwości. Piłkarze z Legnicy z ligą pożegnali się jednak zwycięstwem, bo zdołali, po raz kolejny w tym meczu, wyjść na prowadzenie. Na 5:4, pod koniec doliczonego czasu gry, trafił Paweł Zieliński.

Tak dużych emocji nie mieliśmy w Płocku. "Nafciarze" nie potrafili strzelić gola Zagłębiu Sosnowiec i z każdą minutą emocje i nerwy rosły. Zwłaszcza goście, którzy już kilka tygodni temu wiedzieli, że żegnają się z Ekstraklasą chcieli pożegnać się z nią w dobrym stylu. No i Sosnowiczanie mieli swoje okazje. W pierwszej połowie sędzia nie uznał gola Dawida Ryndaka. W 79. minucie ten sam piłkarz po dośrodkowaniu Vamary Sanogo uderzył głową w poprzeczkę. Z biegiem czasu Płocczanie starali się już skupić na bronieniu korzystnego remisu. Sędzia musiał jeszcze odesłać na trybuny trenera "Nafciarzy" Leszka Ojrzyńskiego. Wisła zagrała przeciętnie i mało brakowało, a to ta drużyna spadłaby z ligi. Zdecydowały właściwie centymetry, kiedy piłka trafiła w poprzeczkę.

Grad bramek na zakończenie sezonu obejrzeli kibice Śląska Wrocław. Drużyna prowadzona przez Vitezslava Lavickę pokonała aż 4:0 Arkę Gdynia. Po dwie bramki strzelili w tym spotkaniu Robert Pich i Marcin Robak, który w karierze może pochwalić się już 120 bramkami w Ekstraklasie. W Kielcach Korona zakończyła sezon porażką, przegrywając z Górnikiem Zabrze 0:3. Na liście strzelców Igor Angolo, który strzelił dwie bramki i Łukasz Wolsztyński.

Opracowanie: