Didier Drogba - bez wątpienia jeden z najlepszych afrykańskich piłkarzy w historii futbolu, otoczony tylko nieco mniej znanymi kolegami - chce w końcu zdobyć mistrzostwo Afryki. Dla piłkarza chińskiego Shanghai Shenhua to już chyba ostatnia szansa na triumf w tej imprezie. Przed Wybrzeżem Kości Słoniowej dziś pierwszy mecz w Pucharze Narodów Afryki. Rywalem będzie Togo.


Puchar Narodów Afryki to dość dziwny turniej. Ostatnie cztery edycje wygrały państwa, które w światowej piłce nie znaczą zbyt wiele. Rok temu Zambia, wcześniej trzykrotnie Egipt, który jednak nie zagrał w tym czasie ani razu na mistrzostwach świata, a przed nim Tunezja. Wielka Nigeria grała w finale ostatnio w 2000 roku, Senegal w 2002, kiedy przegrał z Kamerunem. A przecież mówiąc o afrykańskiej piłce to te kraje wymienialiśmy w ostatnich latach jako potęgi na kontynencie, które dostarczają do Europy wielkie gwiazdy. Na pewno nie ma w tym gronie zwycięzców ostatnich turniejów. W Wybrzeżu Kości Słoniowej nie brakuje jednak talentów. Jeśli przejrzy się kadrę tego kraju, można złapać się za głowę. Sukcesów jednak nie ma, co z pewnością doprowadza do łez miłośników Didiera Drogby. Przez lata w Chelsea osiągnął niemal wszystko. Stał się gwiazdą Premiership i po prostu światowej piłki, ale w reprezentacji ciągle jest niespełniony, co zresztą bywa domeną wielu gwiazd futbolu.

Na Puchar Narodów Afryki jechał dotychczas 4 razy. W 2006 był w finale. Zdobył nawet zwycięskiego gola w półfinale z Nigerią, ale w finale w konkursie rzutów karnych nie strzelił, a WKS przegrało z Egiptem. Dwa lata później piłkarze z kraju faraonów pokonali "Słoni" już w półfinale, kilka dni później w meczu o brąz lepsza okazała się Ghana. Trzy lata temu znów było gorzej. Tym razem ćwierćfinał z Algierią (2:3) okazał się nie do przejścia. Przed rokiem wydawało się, że w końcu się uda. Do finału z Zambią wszystko szło wspaniale. Jednak w 69. minucie pojedynku o złoto Drogba nie strzelił karnego. Zresztą bramki w ogóle nie padły i znów jak sześć lat temu mieliśmy karne. Tym razem napastnik Chelsea znów podszedł do piłki i, jak przystało na lidera kadry, trafił. Niestety tym razem zawiódł Gervinho i znów było tylko srebro, przyjęte zresztą jak porażka. Na razie doświadczony napastnik w PNA zgromadził 11 bramek.

Na mistrzostwach świata Drogba zadebiutował także w 2006 roku, ale szczęście mu nie sprzyjało. Co prawda zdobył bramkę w inauguracyjnym meczu z Argentyną, ale jego zespół przegrał 1:2. Identyczny wynik padł w meczu z Holandią. Udało się wygrać dopiero trzeci, ostatni mecz z Serbią 3:2, ale Drogby zabrakło na boisku bo pauzował za kartki. Cztery lata później na boiskach w RPA nadzieje były duże, a skończyło się ponownie na fazie grupowej. Po remisie 0:0 z Portugalią przyszła porażka z Brazylią 1:3 (strzelił Drogba), by na koniec pokonać Koreę Północną 3:0.

Teraz Drogba wraca na boiska w RPA i liczy na finał na stadionie Soccer City. 34-letni napastnik być może wróci jeszcze do mocnej europejskiej ligi, ale wydaje się, że ma ostatnią szansę na zawojowanie Pucharu Narodów Afryki. Za dwa lata może już nie być w takiej formie, a być może w ogóle nie będzie grał w piłkę. Można powiedzieć, że będzie niespełniony, podobnie jak George Weah, gwiazdor afrykańskiej piłki lat 90. Napastnik PSG i Milanu nie miał jednak w kadrze Liberii takiego wsparcia na jakie może liczyć Drogba.

Początek dzisiejszego meczu WKS - Togo o godzinie 16.

(bs)