"Potrafię zrozumieć wybuch Jerzego Janowicza, te emocje, bo to nie jest chłopak, który lubi przegrywać, zresztą dlatego osiąga w sporcie sukcesy. Natomiast powinien być już trochę bardziej dojrzały i dobierać słowa, zwłaszcza że to, co mówi nie do końca jest zgodne z realiami" - mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Maciejem Jermakowem minister sportu Andrzej Biernat. Odniósł się w ten sposób do wypowiedzi polskiego tenisisty, że w Polsce "nie ma jakiejkolwiek perspektywy w sporcie, biznesie, życiu prywatnym". "Zainwestowaliśmy tak olbrzymie pieniądze i zbudowaliśmy tyle dobrego dla polskiego sportu, że akurat w tym przypadku Janowicz powinien zauważyć zmiany, a nie krytykować, że nic nie ma" - dodaje minister.

Maciej Jermakow: Panie ministrze, czy oburzyła pana, zdziwiła, zaskoczyła ta wczorajsza wypowiedź Jerzego Janowicza? Nie mówię o słowach o mediach i dziennikarzach, tylko o wypowiedzi, że w Polsce nie ma perspektyw dla nikogo. Skupmy się tutaj na sporcie.

Andrzej Biernat: Ja go rozumiem, bo był bezpośrednio po meczu. Zwycięstwo umknęło mu, wymknęło się z rąk. Prowadzi się 2:0, a przegrywa się 2:3... To nie jest chłopak, który lubi przegrywać, zresztą dlatego osiąga w sporcie sukcesy. Potrafię go zrozumieć, jego wybuch, te emocje, które w nim siedziały po tym meczu i dał im upust w tej wypowiedzi. Natomiast 23-letni chłopak powinien być już troszeczkę bardziej dojrzały i dobierać słowa, zwłaszcza że to, co mówi nie do końca jest zgodne z realiami, przynajmniej w obszarze sportu, bo w ostatnich 7-8 latach, jeżeli chodzi o bazę sportową, to naprawdę zainwestowaliśmy tak olbrzymie pieniądze i zbudowaliśmy tyle dobrego dla polskiego sportu, że akurat w tym wypadku Janowicz powinien zauważyć te zmiany, jakie nastąpiły, a nie krytykować, że nic nie ma.

To powiedzmy konkretnie o tenisie. Ile pieniędzy rocznie ministerstwo przeznacza na tenis i na co te pieniądze idą?

My dofinansowujemy związki, które są odpowiedzialne za szkolenie dzieci, młodzieży, ale także wsparcie starszych zawodników. Ponad 4 miliony złotych w 2014 roku będzie przekazane, a w sumie w ostatnich 5-6 latach to jest około 18 milionów złotych, które przekazaliśmy do Polskiego Związku Tenisowego na działalność w tej dyscyplinie sportu. Ale to jest sport indywidualny i tutaj, jeżeli chce się zrobić karierę, to za publiczne pieniądze na pewno tej kariery się nie zrobi. Natomiast my wzmacniamy jak gdyby te pieniądze prywatne i one w synergii z talentem i chęcią pracy danego zawodnika dopiero dają efekt.

To sport indywidualny - czy trzeba się po prostu z tym liczyć, że po prostu jest elitarny i nie każdego będzie na to stać? Czy powinien być taki system wyławiania talentów i pomagania, by był nawet dla biedniejszych, ale z talentem?

Jak każdy sport, jeżeli jest talent, jeżeli są trenerzy na rynku, to bardzo szybko takie talenty identyfikują i sami się angażują w taki proces.

Ale w tenisie jest trudno...

Trudno i nietrudno....

A w porównaniu do piłki nożnej na przykład?

Większy dopływ jest zawsze do piłki nożnej, bo to jest sport masowy, którym się interesują właściwie wszyscy w Polsce i dzieciaki również. Najbardziej reklamowany, najwięcej transmitowany. Natomiast tenis jest sportem, który uprawia może w masie bardzo dużo ludzi, ale wyczynowo to już niewielu. W tej chwili przygotowaliśmy program rozbudowy bazy sportowej, treningowej. Uważam, że zawody to już mamy gdzie rozgrywać, bo mamy piękne hale w Polsce, w których można rozegrać każdy, dowolny turniej tenisowy.

Czyli Jerzy Janowicz nie trenował w szopie?

Jerzy Janowicz nigdy nie trenował w szopie, dajmy już mu spokój. Chłopak ochłonie i myślę, że zweryfikuje to, co powiedział. Natomiast mamy ten program budowy hal treningowych i tylko, jeżeli partner się pojawia, wzmacniamy to swoimi pieniędzmi. Tam jest finansowanie pół na pół i mamy w planie przynajmniej 16 tych hal wybudować, trzy- lub czterokortowych. Najlepiej cztero... I ta baza podstawowa będzie ulepszona. Tak naprawdę na każdym Orliku dzisiaj, który ma boisko 20 na 40, też jest wpisany kort, tak że niemalże w 2 tysiącach miejsc te korty są w Polsce przy szkołach czy miejscach często bardzo odległych od dużych miast. Nie przesadzajmy z tym, że nie ma gdzie trenować, ale na pewno jeszcze jest dużo do zrobienia.

Czyli jeżeli jakiś rodzic marzy o tym, żeby jego dziecko osiągnęło poziom porównywalny z Jerzym Janowiczem, to musi się liczyć z tym, o czym mówili jego rodzice kilka razy, że trzeba sprzedać te przysłowiowe dwa sklepy i wtedy można się w to bawić na poważnie.

Ale ojciec Jerzego Janowicza mówił, że nie sprzedał sklepów po to, żeby utrzymać dziecko, tylko po prostu nie miał się czasu nimi zająć, bo zainwestował w karierę syna. To nie chodziło o brak pieniędzy, tylko brak czasu. Ale w tej chwili kariera każdego młodego sportowca wymaga współpracy z rodzicami. Nie osiągnie się poziomu mistrzowskiego z dzieckiem, jeżeli nie będzie wsparcia rodziców - i to zarówno w sportach zespołowych, jak i sportach indywidualnych.

Jak wygląda kontrola tego, na co później polski związek wydaje te pieniądze?

My mamy katalog wydatków. Każdy związek w tej chwili, dzięki nowej ustawie o sporcie, która funkcjonuje od kilku lat, musi składać oficjalne sprawozdanie finansowe, badane przez biegłego księgowego. Tutaj już mamy tę transparentność zapisaną ustawowo. Nie ma takiej partyzantki, jak to było kiedyś.

(MRod)