Stalowy element, który pozwoli zabezpieczyć uszkodzoną konstrukcję dachu Stadionu Narodowego, jest już w drodze do Warszawy. Tak zwany bypass był produkowany we Włoszech. Wciąż nie znamy przyczyny awarii dachu na PGE Narodowym. Nie wiemy też, jak długo stadion będzie wyłączony z użytkowania.

Montaż elementu, który jedzie z Włoch do Warszawy, zacznie się prawdopodobnie pod koniec tygodnia - o ile pozwolą na to eksperci. W piątek zakończyły się bowiem bardziej szczegółowe badania uszkodzonej części utrzymującej dach. Dopiero od ich wyników będzie zależało, czy uda się odciążyć uszkodzony element bypassem wyprodukowanym we Włoszech.

Rezultaty testów mają być znane jutro. Wtedy powinno być jasne, jak głębokie jest pęknięcie w elemencie podtrzymującym dach Stadionu Narodowego.

Do czego posłużą bypassy?

Tydzień temu na konferencji prasowej prezes operatora Stadionu Narodowego Włodzimierz Dola informował, że zadaniem bypassów będzie podtrzymanie uszkodzonego elementu dachu.

Te bypassy, które zostaną zainstalowane, pozwolą na głębsze przyjrzenie się tej usterce. Teraz nie jest to możliwe ze względów bezpieczeństwa. Bypassy pozwolą zdjąć obciążenie z tego elementu, który jest uszkodzony, szczegółowo zbadać ten element i wyznaczą nam kroki w dalszym działaniu. One nie pozwolą jeszcze na to, żeby stadion wrócił do funkcjonowania - wyjaśnił.

Wykryta wada konstrukcyjna

O tymczasowym zamknięciu Stadionu Narodowego w Warszawie poinformowano w piątek, 11 listopada. W oświadczeniu, które pojawiło się na stronie internetowej PGE Narodowego, napisano, że decyzja miała związek z wykryciem wady konstrukcyjnej dotyczącej jednego z elementów konstrukcji stalowo-linowej.

W ramach realizowanego standardowego przeglądu stanu konstrukcji dachu przeprowadzono specjalistyczne badania poszczególnych jego elementów, w tym stalowych łączników lin podtrzymujących iglicę. W wyniku przeglądu ujawniono wadę konstrukcyjną jednego z łączników - czytamy.

Są cztery narożniki i do każdego z narożników dochodzą trzy liny. One łączą się w łączniku wykonanym z odlewu ze stali — wyjaśnił w TVN24 architekt Mariusz Rutz, który był jednym z projektantów areny. W ocenie eksperta, wiele wskazuje na wadę materiałową, która ujawniła się dopiero po 10 latach. Inną możliwością jest obciążenie - wskazał architekt.

Minister sportu i turystyki Kamil Bortniczuk mówił na antenie RMF FM, że gwarancja na stalową konstrukcję dachu stadionu skończyła się w połowie roku.

Przed zakończeniem tej gwarancji zleciłem przegląd tych elementów, aby mieć pewność, że są one w dobrym stanie. Dokładnie ta sama firma stosując te same metody badawcze zrobiła trwający kilka tygodni przegląd. Wówczas jeszcze tej wady nie stwierdzono - powiedział polityk na antenie RMF FM.