Średnio trzy porody dziennie to porody kobiet, które uciekły z Ukrainy przed wojną - mówią lekarze z oddziałów położniczych w Warszawie. Nasz dziennikarz odwiedził otwartą dzisiaj oficjalnie Katedrę Ginekologii i Położnictwa Instytutu Nauk Medycznych Wydziału Medycznego UKSW w Warszawie, która działa w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym.

Od początku wojny przyjmujemy pacjentki rodzące i ciężarne z innymi problemami. Był moment, gdy jedna czwarta kobiet w oddziale, to były pacjentki z Ukrainy - opisuje prof. Ewa Barcz. Jak relacjonuje początek był bardzo trudny, bo  przyjeżdżające do Polski Ukrainki nie miały nic dla siebie ani dla dziecka. Ale odzew byłych pacjentek był fantastyczny.

Prof. Barcz mówił, że nie spodziewała się trendu spadkowego, patrząc na liczbę kobiet, które przyjechały do Polski. Kobiety, które teraz rodzą, są w Polsce od tygodnia - dwóch. Ich sytuacja jest łatwiejsza. Wcześniej była u nas dziewczyna, która spędziła na ostatnim etapie ciąży dziesięć dni w ukraińskich schronach i piwnicach bez ogrzewania. Przyjechała potem tutaj. Widzimy, że jest kobieta, która wysyła zdjęcie nowonarodzonego dziecka do męża, który został w Kijowie, tam walczy na froncie - opisuje profesor.

Najbardziej potrzebne są miejsca do mieszkania dla tych kobiet

Staramy się wszystkie pacjentki traktować jednakowo. Staramy się zabezpieczyć pacjentki w środki pielęgnacyjne, ubranka, zrobiliśmy zbiórkę wśród pacjentów. Cały czas potrzebne są produkty. Najbardziej brakuje jednak wsparcia i zrozumienia ich sytuacji - dodaje położna pracująca na oddziale neonatologicznym w Międzyleskim Szpitalu Specjalistycznym Agnieszka Pietrzak. 

Krajowy konsultant w dziedzinie położnictwa prof. Krzysztof Czajkowski w rozmowie z reporterem RMF FM mówi, że brakuje miejsc. w których kobiety mogłyby mieszkać po urodzeniu dziecka i opuszczeniu szpitala.

Kobiety na naszych oddziałach to zwykle kobiety, które mają ponad dwadzieścia lat. Najbardziej brakuje miejsca, w którym z narodzonymi ostatnio dziećmi mogłyby  mieszkać. W pewnym momencie kobieta, która urodzi, staje przed perspektywą opuszczania szpitala. Widać, że dalsza pomoc jest bardzo potrzebna - podkreśla prof.  Czajkowski.

Opracowanie: