"Potrzebujemy zmian w prawie. Potrzebujemy zawalczyć o interesy słabszych" – mówi RMF FM Szymon Medalion, wójt gminy Nowa Wieś Lęborska (woj. pomorskie). Jak mówi, z takim apelem do Warszawy ruszają samorządowcy z kilkunastu gmin, by wziąć udział we wtorkowym marszu pod hasłem "Jestem ze Wsi". Ich głównym postulatem jest sprzeciw wobec obecnych przepisów, które umożliwiają miastom zmianę granic administracyjnych.

Jak mówi w rozmowie z reporterem RMF FM Szymon Medalion, wójt gminy Nowa Wieś Lęborska, obecne prawo daje miastom zbyt dużą swobodę w interpretacji i podejmowaniu decyzji o zmianie granic.

Gdybym ja dzisiaj zechciał i wspólnie z radnymi podjął taki wniosek, że część Żoliborza powinna należeć do naszej gminy, możemy rozpocząć tę procedurę. Jest to abstrakcyjna procedura, ale możemy ją rozpocząć i teraz - mówi wójt. Mieszkańcy Warszawy i urząd Rady Dzielnicy Warszawy musiałby się tłumaczyć, dlaczego nie są częścią gminy Nowej Wsi Lęborskiej. I my mamy dokładnie tę samą sytuację. Musimy się tłumaczyć, że nie jesteśmy wielbłądem - dodaje.

Samorządowcy alarmują, że obecna sytuacja prowadzi do paraliżu inwestycyjnego wokół terenów przylegających do miast. Miasta mogą każdego roku składać wnioski o zmianę granic, co - jak mówi wójt Nowej Wsi Lęborskiej - budzi niepokój przed inwestowaniem w te obszary.

To jest bardzo duże zagrożenie, bo dzisiaj miasta mogą składać takie wnioski każdego roku i my się możemy budzić 1 stycznia z nową walką, z nową próbą obrony naszych terenów - podkreśla Medalion. Rozumiem, że miasta szukają nowych terenów inwestycyjnych, ale nie powinno się to odbywać w taki sposób. Zamiast rywalizacji, powinniśmy prowadzić dialog, tworzyć związki samorządów i realizować wspólne inwestycje. Radni pytają, czy warto budować hydrofornię blisko miasta, skoro nie wiadomo, czy lada moment ten teren nie zostanie nam odebrany.  Przede wszystkim zmiany granic, jeżeli są zasadne, powinny odbywać się w formie dialogu. Powinniśmy usiąść do stołu i rozmawiać o wzajemnych korzyściach. Niestety prawo faworyzuje silniejszego - dodaje.

"Wieś ma swoje uroki"

Wśród terenów, które miasto Lębork chce wciągnąć, są miejscowości jak: Rybki, Kębłowo czy Leśnica. Wójt podkreśla, że każdy z tych terenów ma znaczenie dla lokalnej społeczności oraz gospodarki. Lębork zaznacza natomiast, że poszerzania miasta jest konieczne, jeżeli chce się dalej rozwijać.

Byłam kiedyś mieszkanką Lęborka, ale jestem przeciwko zmianom, bo wieś ma swoje uroki - tu jest cicho, spokojnie. Mamy swoją świetlicę, plac zabaw. Mamy młodą, zaangażowaną sołtysową i to działa - opowiada jedna z mieszkanek.

Boję się, że miasto o nas zapomni. Teraz gmina coś robi - a potem? - pyta jeden z mieszkańców. Na wsi lepiej. Po co to zmieniać? Ludzie z miasta się tu budują, uciekają przed zgiełkiem. Autobus mamy, dojechać można, a żyje się spokojnie - dodaje inny pan.

Pracujemy w Lęborku, dzieci chodzą tam do szkoły, jesteśmy z miastem związani na co dzień i tak - mówi z kolei jedna z mieszkanek.

Sprawa zmian granic gmin nie dotyczy wyłącznie Nowej Wsi Lęborskiej. Jak zaznacza wójt, jest to wyzwanie, z którym mierzy się kilkanaście samorządów w Polsce. Na samym Pomorzu prowadzone są cztery takie postępowania. Poza Lęborkiem, Słupsk chce się powiększyć o tereny Redzikowa i Kobylnicy, a miasto Ustka o tereny gminy Ustka.

Opracowanie: