Prawie trzysta razy interweniowali dziś strażacy w Śląskiem w związku z usuwaniem skutków intensywnych opadów śniegu. W regionie nadal są miejsca, gdzie nie ma prądu, a służby kryzysowe śląskiego wojewody ostrzegają przed kolejną falą, tym razem marznących opadów.

Najczęściej strażacy usuwali skutki opadów śniegu w okolicach Bielska-Białej i Katowic. Nieco mniej wyjazdów było też m.in. w rejonach Zawiercia, Myszkowa, Sosnowca i Tychów. Zdecydowana większość tych interwencji to było usuwanie połamanych drzew czy gałęzi, m.in. z energetycznych lub telekomunikacyjnych przewodów.

W tej chwili strażacy prowadzą akcje związane z opadami śniegu w siedmiu miejscach.

W całym regionie od rana awarie usuwali też energetycy. Teraz w Śląskiem bez prądu jest jeszcze około pięciuset odbiorców, głównie w rejonie Bielska-Białej.

Służby kryzysowe śląskiego wojewody ostrzegają też, że w jedenastu powiatach na południu regionu w nocy i rano można spodziewać się marznących opadów i gołoledzi.

Opracowanie: