Trwa szukanie miliona, który nadal nie został wpłacony za cztery wylicytowane klacze. Od Pride of Poland minęło 70 dni, niemal drugie tyle zostało do końca roku, a wtedy mija ostateczny termin rozliczenia transakcji zawartych w Janowie Podlaskim. Konie wylicytowane przez Thierry’ego Barbiera czekają na nowych nabywców. Jest jednak warunek – muszą zostać sprzedane po cenach, za które zostały wylicytowane przez nieuczciwego Francuza. Tak stwierdzili w rozmowie z RMF FM Monika Słowik, pełniąca obowiązki prezesa stadniny koni w Michałowie i Andrzej Wójtowicz, doradca do spraw hodowli koni dyrektora generalnego Krajowego Ośrodka Wsparcia Rolnictwa.

Prawie milion euro warte są konie, które w sierpniu na aukcji koni arabskich Pride of Poland wylicytował wspomniany Francuz - Thierry Barbier. To 4 klacze: Egiria z Białki wylicytowana za 115 tys. euro, Euzona z Janowa Podlaskiego - 220 tys., Poganinka z Michałowa - także 220 tys. oraz rekordzistka tegorocznej aukcji - michałowska Esmeraldia - wylicytowana za 400 tys. euro. Francuz do dziś nie zapłacił. Mimo to, milion 596 tys. euro - według Andrzeja Wójtowicza - jest obowiązującym wynikiem 53 aukcji Pride of Poland w Janowie Podlaskim.

Konie są w sprzedaży, zgodnie z regulaminem są w dyspozycji organizatora aukcji prezesa Polskiego Klubu Wyścigów Konnych do 31 grudnia tego roku - powtarza doradca do spraw hodowli koni dyrektora generalnego KOWR.

Liczby się zgadzają i konie się zgadzają - dodaje Monika Słowik, p.o. prezesa Państwowej Stadniny Koni w Michałowie i, jak zaznacza, w tej chwili już nie ten, który konie wylicytował jest w kręgu zainteresowania Polskiego Klubu Wyścigów Konnych. Jej zdaniem Janów już podpisał umowę. A Michałów wysłał umowę niepodpisaną do PKWK, która ma trafić najpierw do oferenta, a potem wrócić do Michałowa.

I tu, co ważne, w tych umowach mają znaleźć się kwoty wylicytowane w trakcie sierpniowej aukcji w Janowie Podlaskim. Nie ceny wywoławcze, czy też ceny minimalne jakie za swoje konie chcieli osiągnąć prezesi stadnin - potwierdzają Monika Słowik i Andrzej Wójtowicz. Ten ostatni zastrzega: konie, które dalej są do sprzedaży, które wylicytował Thierry Barbier, tylko w takich cenach mogą być sprzedane. Te słowa wydają się oczywiste, bo, w przeciwnym razie, jaki sens byłby dla kupców przyjeżdżać po drogie konie na aukcję w przyszłym roku, w sytuacji, gdy te same konie można byłoby kupić tanio i bez licytacji? To byłoby zniszczenie Pride of Poland, 200-letniego dorobku ośmiu pokoleń hodowców koni arabskich w Polsce.

Dotychczas w podobnych przypadkach konie wracały do stadnin i nie przeznaczano ich do sprzedaży co najmniej przez rok. Takie postępowanie chroniło interesy stadnin i renomę aukcji w Janowie Podlaskim. Gdyby w najbliższym czasie doszło do sprzedaży tychże koni po cenie niższej niż wylicytowana podczas Pride of Poland, to z oczywistych względów organizowanie tej imprezy w przyszłym roku i latach następnych mijałoby się z celem.

Tu wytłumaczmy, że cena wywoławcza to kwota, od której rozpoczyna się licytacja. Cena minimalna może zostać ustalona przez wystawcę, a nieosiągnięcie jej w ramach licytacji powoduje niezawarcie umowy sprzedaży danego konia. Cena minimalna nie jest ceną jawną. Cena nabycia to natomiast kwota ustalona w toku licytacji, stanowiąca cenę sprzedaży, zawarta między kupującym a wystawcą, potwierdzona przybiciem aukcjonera.

Konie się zgadzają, ale czy zgadzają się liczby?

Konie wylicytowane przez nabywcę z Francji wciąż znajdują się w macierzystych stadninach - Białce, Janowie Podlaskim i Michałowie. To fotograficzne i filmowe potwierdzenie z Michałowa:

Tak Poganinka i Esmeraldia prezentowały się w klipach promocyjnych przed Pride of Poland 2022:

Teraz Esmeraldia i Poganinka w swoich boksach w Michałowie i czekają na nowych nabywców. Podobnie janowska Euzona i Egiria w Białce. Cztery klacze, których nie odebrał Thierry Barbier i które nie są wymienione w odpowiedzi Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi na poselską interpelację posłów - Doroty Niedzieli i Kazimierza Plocke w sprawie wyników 53 aukcji Pride of Poland w Janowie Podlaskim. Jak czytamy: "zgodnie z informacjami uzyskanymi przez PKWK od właścicieli wystawionych na aukcji koni wynika, że wpłynęły środki za 10 z 14 wylicytowanych zwierząt: - WARANGA 165 tys. euro - KABSZTAD 75 tys. euro - EL MERIDA 41 tys. euro - EL FARIDA 34 tys. euro - GINEGRA 27 tys. euro - ETIFFANI 52 tys. euro - ATAKAMA 175 tys. euro - BASILIA 30 tys. euro - CZARO 30 tys. euro - PINITO 12 tys. euro". W sumie 641 tys. euro, a nie milion 596 tys., o których od sierpnia informują organizatorzy.

>>>ODPOWIEDŹ NA INTERPELACJĘ<<<

Taki wynik przy obecnej cenie euro to niespełna 3,1 mln złotych. Zgodnie z informacją przekazaną posłom przez Prezesa PKWK koszty organizacji aukcji Pride of Poland w 2022 roku po stronie Polskiego Klubu Wyścigów Konnych wyniosły 334 825,05 zł netto. Natomiast na kompleksową organizację XLIV Narodowego Pokazu Koni Arabskich Czystej Krwi w dniach 12-14.08.2022 r. w Janowie Podlaskim została zawarta umowa pomiędzy KOWR i Stadniną Koni Janów Podlaski Spółka z o.o. Wynagrodzenie brutto za realizację przedmiotu umowy wynosi: 2 680 423,00 zł (netto 2 179 205,69 zł). Dokument z upoważnienia Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi podpisał Rafał Romanowski sekretarz stanu, w Janowie w tym roku honorowy przewodniczący komitetu organizacyjnego wspomnianego Narodowego Pokazu Koni Arabskich.

Czy można było uniknąć francuskiej kompromitacji?

Można. Gdyby obowiązywał ubiegłoroczny regulamin aukcji można byłoby już po pierwszej, podejrzanie wyglądającej licytacji klaczy Egiria, zastosować jego punkt 8. A brzmiał on tak:

"Wpłacone wadium upoważnia do zakupu (lub dzierżawy) tylko jednego konia. Przy zakupie (lub dzierżawie) kolejnego konia, mogą być wymagane dodatkowe gwarancje ustanowione na rzecz Organizatora".

W przypadku Egirii - lot.1 aukcji Pride of Poland - Barbier przelicytowywał sam siebie! Gdy osiągnęła cenę 15 tysięcy euro, zaproponował 115 tys. euro! Sprawdzić to można na filmie z całym ponad 5 godzinnym zapisem tegorocznej aukcji Pride of Poland 2022:

(Na filmie pierwsza licytacja klaczy Egiria (20’05"), po której Thierry Barbier odbiera gratulacje za wygraną aukcję (25’50’), potem kolejne wygrane przez niego licytacje - Poganinka, (38’59"), Euzona - (46’08") i ta najbardziej emocjonująca, długa licytacja Esmeraldii wylicytowanej ostatecznie za 400.000 euro (1:06’54"))

 We wspomnianych już warunkach aukcji Pride of Poland 2021 w punkcie 16 przeczytać mogliśmy też, że:

"Prowadzący Aukcję ma prawo do odmowy przyjęcia dowolnej oferty lub unieważnienia dowolnej licytacji bez podania przyczyny".

W regulaminie aukcji tegorocznej tego zapisu już nie ma. Zresztą znalezienie tego regulaminu nie jest łatwe, gdyż na stronie Pride of Poland, po wybraniu regulaminu, zarówno tekstu w języku polskim jak i angielskim pokazuje się informacja o braku uprawnień dostępu do tego dokumentu.

Ale w sieci nic nie ginie. W kopii katalogu tegorocznego wydarzenia Pride of Poland aktywne są wciąż QR Code’y, prowadzące do regulaminu aukcji.

I one prowadzą do kopii dokumentu "Regulamin Aukcji Pride of Poland oraz Summer Sale 2022" w formacie PDF. W tym dokumencie  przeczytać możemy między innymi, że:

4.43. Kupujący zobowiązuje się do zapłaty Opłaty Końcowej Obiektu, w tym przede wszystkim Ceny Nabycia, w terminie 7 dni od dnia Transakcji.

4.47. W przypadku opóźnienia w zapłacie Ceny Nabycia lub innych kwot należnych Wystawcy należne będą odsetki w wysokości wynikającej z odnośnych przepisów prawa powszechnie obowiązującego.

4.48. W przypadku braku zapłaty całości lub części Ceny Nabycia przez Kupującego w terminie 7 dni od dnia Transakcji Wystawca jest uprawniony do odstąpienia od Transakcji w terminie 14 dni od dni upływu terminu do zapłaty Ceny Nabycia. W przypadku odstąpienia od Transakcji na podstawie zdania poprzedniego Kupujący zapłaci Wystawcy karę umowną w wysokości 30% (słownie: trzydziestu procent) Ceny Nabycia za odstąpienie od Transakcji z przyczyn, za które odpowiedzialność ponosi Kupujący. Kupujący zobowiązany jest do zapłaty kary umownej w nieprzekraczalnym terminie 7 (słownie: siedmiu) dni od dnia otrzymania od Wystawcy stosownej noty obciążeniowej lub wezwania do zapłaty. Wystawcy przysługiwać będzie także prawo dochodzenia odszkodowania przekraczającego wysokość kar umownych, na zasadach ogólnych.

Pytanie zatem co z karami dla Francuza i odsetkami, które powinny trafić do Skarbu Państwa?

W Warunkach Aukcji zapisane jest także w punkcie 4.19, że - "uczestnicy uczestniczący w Aukcji poprzez fizyczną, bezpośrednią obecność w miejscu Aukcji dokonują rejestracji przed rozpoczęciem Aukcji. W celu przeprowadzenia rejestracji Uczestnika uczestniczącego w Aukcji poprzez fizyczną, bezpośrednią obecność w miejscu Aukcji należy podać w szczególności (i) jeżeli Uczestnik jest osobą fizyczną - imię, nazwisko, adres zameldowania, adres zamieszkania - o ile jest inny od adresu zameldowania"

Tyle regulamin. Co na ten temat mówili Monika Słowik i Andrzej Wójtowicz. Przypomnijmy:

Patrząc na zapisy regulaminu trudno zgodzić się ze słowami Andrzeja Wójtowicza, że dopiero po pierwszym wylicytowanym koniu dotarła do organizatorów informacja, że licytujący Thierry Barbier to ta sama osoba, która w przeszłości okazała się niewiarygodna, Francuz który jak mówił Wójtowicz licytuje, kupuje, nie płaci i nie odbiera. A taka sytuacja miała miejsce już w roku 2018, gdy Francuz złożył Stadninie Koni Janów Podlaski ofertę na zakup kilku koni. Oferta została przyjęta, ale stadnina nie doczekała się pieniędzy, więc sprzedaż nie doszła do skutku. Ten fakt potwierdzał Sławomir Pietrzak, który był w tym czasie prezesem janowskiej stadniny.

Czy "czarna lista" zabezpieczy interes stadnin w przyszłości?

Monika Słowik p. o. prezesa SK Michałów proponuje stworzenie potencjalnej listy kupców, którzy nie wywiązali się ze zobowiązań zaciągniętych w stosunku do sprzedawców. Jej zdaniem powinien być to cel zarówno właścicieli koni, hodowców jak i organizatorów imprez aukcyjnych. 

Jeżeli Stadnina Koni Janów, czy Stadnina Koni Michałów, czy stadnina koni Białka lub prywatni właściciele wiedzą, że mieli trudności z którymś z kontrahentów, to w dobrze pojętym interesie, nie tylko pojedynczego sprzedającego, ale nas wszystkich jest stworzenie takiej listy właśnie po to, żeby w pewien sposób trochę regulować to, co będzie miało miejsce w trakcie aukcji - dodaje Monika Słowik. Ale konkretów powstania tej "czarnej listy" brak.

Przed tegoroczną aukcją zmieniony został, jak już pisaliśmy, zapis regulaminu mówiący o wadium wpłacanym przez biorących udział w aukcji.  Osoba licytująca jednorazowo wpłacała 2,5 tys. euro i nie wiązało się to - tak jak w poprzednich latach - z koniecznością wpłaty dodatkowego wadium za kolejne konie,  które dana osoba chciałaby w Janowie licytować.  Andrzej Wójtowicz odsyła do organizatora aukcji, czyli Polskiego Klubu Wyścigów Konnych i zaznacza, że być może, po doświadczeniu tegorocznym, w przyszłym roku regulamin będzie bardziej rygorystyczny.

Kuriozalnie wygląda w tym kontekście tłumaczenie Ministerstwa Rolnictwa i Rozwoju Wsi zawarte w odpowiedzi na wspomnianą już interpelację poselską w sprawie Pride of Poland i systemu weryfikacji finansowej klientów aukcji (blokada na koncie, blokada środków na karcie kredytowej czy może poświadczenie z banku o posiadanych środkach na koncie własnym klienta)? Odpowiedź (cytat):

"Zgodnie z informacją przekazaną przez Prezesa PKWK,  systemy weryfikacji finansowej klientów aukcji, nie mają zastosowania na żadnej znanej aukcji koni. W obliczu olbrzymiej konkurencyjności aukcji koni arabskich na świecie (zwłaszcza w Europie), niespotykanej jeszcze kilka lat temu, oraz stosunkowo wąskiego grona potencjalnych kupujących, takie rozwiązania z pewnością zniechęciłyby wielu potencjalnych klientów. Organizatorzy wszystkich aukcji ponoszą ryzyko "współpracy" z potencjalnie nieuczciwym klientem, nie z braku przezorności, tylko ze świadomego działania biznesowego. Organizatorzy aukcji koni czystej krwi mają najczęściej dużo bardziej liberalne podejście do swoich klientów, m.in. z uwagi na powyższe oraz ze względu na mentalność w obszarze handlu głównych graczy rynku koni arabskich (kontrahenci z Bliskiego Wschodu)".

W jakim stanie finansowym jest stadnina w Michałowie?

Monika Słowik zaznacza, że w tej chwili nie jest w stanie jednoznacznie określić stanu finansów stadniny, bo, po pierwsze, konie są jeszcze w handlu, po drugie przed Michałowem jeszcze co najmniej jeden przetarg w tym roku. W tej chwili - bez sprzedaży tych koni które pozostały po aukcji Pride of Poland Michałów jest na niewielkim minusie. W kontekście bieżących problemów nie tylko stadnin, związanych z wysokimi kosztami energii, ogrzewania, pasz czy nawozów Monika Słowik podkreśla - Oczywiście że szukamy oszczędności, ale na pewno te oszczędności nie oznaczają tego, że będziemy wyprzedawać konie. Na pewno też oszczędności nie oznaczają, że będziemy zwalniać ludzi i mieć zbyt małą obsługę do tego inwentarza żywego, który mamy

I w przypadku Janowa i w przypadku Michałowa to poza końmi także stada bydła (około 750 sztuk). Pełniąca obowiązki prezesa Państwowej Stadniny Koni Michałów przyznaje także, że jeżeli wszystko będzie drożało, to logiczną konsekwencją będą też wyższe ceny oferowanych koni, bo ich utrzymanie na pewno jest droższe niż było rok temu. Andrzej Wójtowicz, doradca do spraw hodowli koni dyrektora generalnego KOWR dodaje, że bardzo trudno będzie zamknąć ten rok stadninom dobrym wynikiem finansowym. Podrożała energia, podrożały środki produkcji, podrożały koszty pracy, dlatego każdy wynik finansowy w pobliżu zera lub dodatni będzie wielkim sukcesem - przyznaje Wójtowicz.

W 2015 roku na koncie Stadniny w Janowie Podlaskim było: 3,2 mln zł. W 2016 roku stadnina była na plusie - 81 tys. zł. Natomiast w kolejnych latach notowała finansową katastrofę: w 2017 strata 1,6 mln zł; w 2018 - strata 3,3 mln zł; w 2019 - strata 1,25 mln zł; w 2020 - strata 3,53 mln zł. To był efekt rządów pięciu kolejnych prezesów tej stadniny, jacy przyszli tam po odwołanym Marku Treli. W roku 2020 dokapitalizowano stadninę pieniędzmi podatników w wysokości 7,4 mln zł. I rok 2021 by już na plusie - 202 tys. zł. Ale liczby są bezlitosne - od 2016 roku tylko w Janowie  "utopiono" ponad 10,5 mln zł (3,2 mln zł zysku było na koncie spółki na koniec 2015 roku, a 7,4 mln zł to środki z dokapitalizowania).

W Stadninie Koni Michałów na koniec 2015 roku w kasie stadniny było 2,4 mln zysku. Rok 2016 - już 1,7 mln zł; 2017 rok - 900 tys. zł. W 2018 roku po raz pierwszy w swojej prawie 70-letniej historii SK Michałów odnotował stratę i to w wysokości ok. 1,3 mln zł (najgorszy wynik finansowy w historii). W 2019 roku sytuacja finansowa poprawiła się - 580 tys. zł zysku. Ale rok 2020, przy spadku wpływów z aukcji oraz z hodowli bydła i produkcji mleka, był dla Michałowa bardzo trudny. Spółka odnotowała kolejną stratę, tym razem w wysokości 934 tys. zł. Rok 2021 za sprawą, głównie wysokich cen mleka, ale i udanej dla spółki aukcji Pride of Poland (wpływy na poziomie prawie 1,2 mln euro) SK Michałów zamknął rok wynikiem 1,5 mln zł na plusie.

Gorący fotel prezesa? Na przykładzie Michałowa

Ignacy Jaworowski kierował hodowlą koni w Michałowie przez 44 lata, z czego dużą część był także najpierw dyrektorem, a potem prezesem tej stadniny. Jego następca - Jerzy Białobok w stadninie przepracował 39 lat, z czego przez 19 lat był jej prezesem. Został wyrzucony w lutym 2016 roku (w tym samym momencie z Janowa Podlaskiego pożegnano Marka Trelę). Od tego czasu minęło 6 lat, a stadniną w Michałowie kierowało sześć kolejnych osób: Anna Durmała, Maciej Grzechnik, Monika Słowik, Marek Romański, Marek Skomorowski i od lutego tego roku znów Monika Słowik. Średnia kadencja prezesa w stadninie to jeden rok. Monika Słowik do tego samego miejsca wróciła po dwóch latach, czy nie boi się tego gorącego krzesła w Michałowie? Posłuchajcie:

Andrzej Wójtowicz mówił o 5 letnim cyklu hodowlanym, niezbędnym, jak podkreślał, do sprawdzenia, co udało się wyhodować i jakie ma dany prezes wyniki. Tylko Michałów w ciągu 6 lat ma szóstego pełniącego obowiązki prezesa.