W czasie kontroli punktów skupu malin na Lubelszczyźnie wykryto pierwsze nieprawidłowości. Kontrole od początku tygodnia prowadzi Ministerstwo Rolnictwa wraz z Głównym Inspektoratem Sanitarnym, Urzędem Ochrony Konkurencji i Konsumentów oraz Inspektoratem Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych.

Jak dowiedział się nasz reporter, główne zastrzeżenia dotyczą jakości malin, które trafiły do skupów. Minister rolnictwa Robert Telus potwierdził, że badania trwają i sprawa jest wyjaśniana.

Są wyniki nienajlepsze, jednak to nie oznacza, że muszą być wielkie przekroczenia. Mamy informacje o pewnych nieprawidłowościach, jednak weryfikujemy dalej te informacje i kontrole trwają - zaznaczył Telus. 

Do tej pory kontrolerzy odwiedzili kilkanaście punktów skupu na Lubelszczyźnie i na Mazowszu. Sprawdzają jakość owoców i dokumenty potwierdzające transakcje.

Pierwsze oficjalne wnioski z kontroli pojawią się najwcześniej w przyszłym tygodniu. Jednocześnie od tygodnia na Lubelszczyźnie działa co najmniej 20 punktów skupu malin prowadzonych przez spółkę Skarbu Państwa. Kilogram owoców, jak zapewnia resort rolnictwa, można tam sprzedać za prawie 6 złotych.

UOKiK bada, czy nie doszło do zmowy cenowej

We wtorek Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów rozpoczął kontrole w skupach oraz u największych przetwórców owoców miękkich. Chodzi o sprawdzenie, czy przy kształtowaniu cen malin mogło dojść do zmowy cenowej. 

Wszczęliśmy postępowanie wyjaśniające, podczas którego zweryfikujemy praktyki w 70 wybranych skupach znajdujących się na terenie województwa lubelskiego oraz mazowieckiego. Oba regiony są liderami w produkcji malin - wyjaśniał prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Plantatorzy malin skarżą się, że ze względu na niskie ceny skupu tych owoców po zapłaceniu pracownikom nie zostaje im praktycznie nic. To sprawia, że ich działalność przestaje być opłacalna. 

Na polski rynek trafiły duże ilości malin z Ukrainy. Polscy plantatorzy tłumaczą, że nie są w stanie produkować tak tanio, jak rolnicy za naszą wschodnią granicą - m.in. z powodu tego, że niektóre środki ochrony roślin, które są już wycofane w Polsce, nadal są stosowane w Ukrainie, dzięki czemu koszty są niższe.

Opracowanie: