Do 24 grudnia krakowscy radni muszą podjąć decyzję dotyczącą wprowadzenia Strefy Czystego Transportu. Zobowiązała ich do tego uchwała sejmiku wojewódzkiego w ramach Programu Ochrony Powietrza. Szczegóły dotyczące strefy w Krakowie to jednak już kwestia decyzji radnych.

Przepisy dotyczące Strefy Czystego Transportu w Krakowie mają być opierać o zapisy ustawy o Elektromobilności i Paliwach Alternatywnych. Przedstawiony przez Zarząd Transportu Publicznego projekt zakłada wprowadzenie strefy na obszarze całego miasta, ale stopniowo.

Najbardziej zaostrzone przepisy miałyby wejść w życie od lipca 2026 roku - wówczas zakazane byłoby poruszanie się po mieście samochodami benzynowymi poniżej normy Euro 3 oraz tych z dieslem poniżej normy Euro 5.

Rodzaj silnika w naszym samochodzie jest związany m.in z rokiem produkcji pojazdu. Normy Euro 1 i Euro 2 - dla pojazdów benzynowych - dotyczą aut wyprodukowanych przed 2001 rokiem, choć zależy to również od rodzaju samochodu.

100 tys. aut - jak wyliczyli to urzędnicy?

W Krakowie do wymiany będzie, według urzędników, 100 tysięcy pojazdów. Dane podają na podstawie przeprowadzonych badań, a nie na podstawie danych z Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców - czyli tzw. CEPiK-u. Urzędnicy twierdzą, że dane w ewidencji nie odpowiadają rzeczywistości.

Baza ewidencji pojazdów to baza mocno zaburzająca rzeczywistość. W tej bazie są np. auta zupełnie nieużytkowane - przekonuje Łukasz Franek dyrektor Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie. ZTP posiłkuje się badaniami dotyczącymi pojazdów przejeżdżających przez Kraków. W różnych punktach miasta sprawdzono w sumie 100 tysięcy pojazdów. Z tych badań ma wynikać że 20 proc. pojazdów nie spełnia norm i nie będzie się mogło poruszać po Krakowie.

"Prosimy mieszkańców (...), żeby zmienili samochód"

Mówimy o 100 tysiącach pojazdów, które obecnie nie spełniają norm. Prosimy mieszkańców, którzy mają takie auta, żeby w ciągu czterech lat zmienili samochód - mówi Franek. Jak dodaje, "mówimy o równowadze, o zbilansowaniu aspektów ekonomicznych, nie mówimy o rewolucji".

Ci mieszkańcy, którzy mają skromniejszy budżet, mogą wymienić samochód na benzynowy Euro 3, który kosztuje kilka tysięcy złotych - dodaje.

Na czym wzorują się urzędnicy?

Urzędnicy wzorują się na wielu europejskich metropoliach i miastach, które już wprowadziły tego typu strefy - m.in. na miastach niemieckich. W wielu z nich istnieje zakaz wjazdu do centrum, w niektórych do całego miasta.

Posiłkowaliśmy się tym, jak takie strefy wyglądają w różnych miastach w różnych warunkach ekonomicznych. Nie chodzi o to, by posiłkować się bogatym Londynem czy Sztokholmem. Rozwiązania się bardzo różne, ale nie znaleźliśmy przykładu, który pokazywałby, że po wprowadzeniu strefy nie poprawią się jakość powietrza. Chodzi o to, by dopasować to do naszych realiów - dodaje Łukasz Franek.

Co będzie grozić właścicielom aut ze starymi silnikami?

Za niedostosowanie się do przepisów od 2026 roku będą grozić kary finansowe. Miasto zapewne skorzysta z monitoringu, który pojawi się m.in. na drogach wjazdowych do miasta.

Na tej zasadzie sczytywane mają być rejestracje pojazdów, a system ma pokazywać rok produkcji auta oraz jego właściciela. Na tej podstawie ma być wiadomo czy samochód spełnia normy emisji spalin czy nie. Jeśli nie będzie ich spełniał, za każdy wjazd do strefy wystawiana będzie kara. To mandat w wysokości 500 zł.

Strefą Czystego Transportu radni mają zająć się na sesji 23 listopada.

Opracowanie: