Dziewiętnastu żołnierzy z I Pułku Saperów w Brzegu i Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych do soboty będzie sprawdzać teren w Wałbrzychu, gdzie ma być ukryty "złoty pociąg". Akcja prowadzona będzie na obszarze pół hektara. Żołnierze wykorzystają sprzęt do wykrywania m.in. wojskowe georadary, nie będą jednak szukać pociągu.

Dziewiętnastu żołnierzy z I Pułku Saperów w Brzegu i Centrum Szkolenia Wojsk Inżynieryjnych i Chemicznych do soboty będzie sprawdzać teren w Wałbrzychu, gdzie ma być ukryty "złoty pociąg". Akcja prowadzona będzie na obszarze pół hektara. Żołnierze wykorzystają sprzęt do wykrywania m.in. wojskowe georadary, nie będą jednak szukać pociągu.
Rozpoczęte dzisiaj przez wojsko badania terenu poszukiwań "złotego pociągu" mają potrwać do soboty. Ich celem jest wykluczenie potencjalnego niebezpieczeństwa dla okolicznych mieszkańców /Bartłomiej Paulus /RMF FM

Wojsko sprawdzi teren pod kątem chemicznym, saperskim i radiacyjny. Wejdziemy na wskazany teren. Podzielimy go na sektory. Później wejdą saperzy z wykrywaczami. Krok po kroku teren zostanie sprawdzony. Jeżeli znajdziemy niebezpieczne materiały, to je wykopiemy. Na miejsce zostanie wezwany patrol saperski z Głogowa, który wywiezie znalezisko na poligon, gdzie zostanie ono zniszczone - mówi płk. Artura Talika z Dowództwa Generalnego Rodzajów Sił Zbrojnych.

Wojsko wykorzysta georadary, które dają stu procentową gwarancję w czasie prac saperskich. W dobrych warunkach sprawdzają one teren na głębokości jednego metra. W skalistym gruncie do trzydziestu centymetrów. Żołnierze podkreślają, że nie są to urządzenia wykorzystywane w czasie prac archeologicznych.

Za akcję wojska płaci miasto. To koszt kilku tysięcy złotych - mówi Roman Szełemej, prezydent Wałbrzycha. Urząd zapewnił żołnierzom także noclegi i wyżywienie.

Co dalej?

Najwcześniej za dwa tygodnie podjęte zostaną decyzje w sprawie kolejnych prac. Wałbrzyscy urzędnicy chcą najpierw zapoznać się z raportem wojska, który powstanie po zabezpieczeniu terenu. Dziś nie potrafimy jeszcze powiedzieć, jak ma to wyglądać. Miasto i wojsko nie mają jednak ustawowego obowiązku szukania pociągu. Będziemy zastanawiać się nad tą sprawą. Być może wspólnie z Ministerstwem Kultury i Dziedzictwa Narodowego. W tej chwili najważniejsze jest dla nas bezpieczeństwo okolicznych mieszkańców - dodaje Szełemej.

Miejsce wskazane przed odkrywców pociągu z okresu drugiej wojny światowej znajduje się kilkadziesiąt metrów od ruchliwej drogi. Kilkaset metrów od urzędu skarbowego i zabudowań. Dziś teren został dokładnie odgrodzony metalowymi barierkami.

W czasie briefingu prasowego na temat zabezpieczania terenu pojawił się także jeden z odkrywców. Piotr Koper ponownie zadeklarował pomoc w potwierdzeniu i wydobyciu składu. Przyznał jednak, że od momentu zgłoszenia znaleziska urzędnicy nie kontaktują się z nim w tej sprawie. Odkrywcy przypominają, że mają przygotowany plan wydobycia pociągu i chcą akcję współfinansować.

Bartłomiej Paulus