"Kamil jest liderem, na nim się wzorujemy" - takimi słowami Jan Ziobro opisał Stocha, który zdobył wczoraj złoty medal olimpijski w skokach narciarskich w Soczi. Rok wcześniej Kamil Stoch wywalczył w Predazzo mistrzostwo świata. "Bardzo się cieszę, że mój kolega z pokoju... rozwalił imprezę. Przed drugim skokiem, siedząc w szatni, staraliśmy się żartować, każdy coś tam powiedział, nie było napiętej atmosfery. Kamil wykazywał spokój" - powiedział Ziobro, który w olimpijskim debiucie zajął 13. miejsce.

26-letni Stoch okazał się bohaterem konkursu. Zawodnik z Zębu wręcz znokautował rywali, wyprzedzając Słoweńca Petera Prevca i Norwega Andersa Bardala. Kamil jest liderem, na nim się wzorujemy. Musimy się od niego uczyć, tak jak on kiedyś od Adama Małysza. Stoch oczywiście nie kończy kariery, ale czasem już tak przepowiada, że za jakiś czas będziemy musieli przejąć po nim tę pałeczkę lidera - dodał Ziobro.

Powiódł się mój plan, czyli oddałem dwa dobre, równe skoki. Między nimi nie było praktycznie żadnej różnicy, ani jeden nie był zepsuty, więc cieszy ta powtarzalność udanych prób. Zabrakło mi tylko 1 pkt do 10. lokaty. Na małej skoczni zawsze jest ciasno w klasyfikacji - stwierdził skoczek ze Spytkowic, który w tym sezonie wygrał Puchar Świata w Engelbergu.

W najbliższy piątek odbędą się kwalifikacje na dużej skoczni, a kolejny konkurs - w sobotę. Mam nadzieję, że trzynastka z pierwszych zawodów olimpijskich przyniesie mi szczęście w następnych startach. Jestem sportowcem, dlatego wierzę, że będzie lepiej - dodał.

Wbrew zapowiedziom i - przede wszystkim - oczekiwaniom Ziobry, musiał on zetrzeć motywujący go napis "Luz w d...". Takie są przepisy Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego, dlatego na moich nartach nie ma tego hasła. Kazano też zmazać napisy z butów. Na moich co prawda nic nie było, lecz nie wolno nawet oznaczać, który lewy, a który prawy - przyznał.

Drużynowo mieliby złoty medal

Na normalnym obiekcie w Krasnej Polanie poza rewelacyjnym Stochem, w czołówce znalazł się też Maciej Kot, który był siódmy. Do serii finałowej nie awansował Dawid Kubacki, rezerwowym zaś był Piotr Żyła.

Polscy skoczkowie są optymistami przed rywalizacją indywidualną i drużynową na dużej skoczni. Gdyby zebrać noty każdego z nich za występ na średniej, mieliby... złoty medal. Minimalnie wyprzedziliby Austriaków, zaś zdecydowanie Słoweńców, Norwegów, Japończyków oraz Niemców.

(MRod)