Tomasz Mackiewicz jeszcze raz tej zimy spróbuje zaatakować wciąż niezdobyty o tej porze roku szczyt Nanga Parbat (8126 m n.p.m.) w Himalajach. Polak, razem z Francuzką Elisabeth Revol, dotarł dwa tygodnie temu na wysokość około 7400 metrów i przerwał atak szczytowy z powodu pogarszającej się pogody. Choć wydawało się, że definitywnie zakończył już wyprawę, w piątek ruszy w ponowną drogę do bazy po stronie Diamir.

Na Nandze ciągle wieje, a ja czekam już kilka ładnych dni. Odpocząłem na dole w tym czasie. Liczę na zmianę pogody na dniach i w piątek wracam do bazy. Formalności już załatwione - napisał Mackiewicz na swoim profilu na Facebooku. Jest ciągle szansa i super aklimatyzacja. Długo się zastanawiałem, czy to oby ma sens i po kilku dniach stwierdziłem, że nie dowiemy się, jak nie spróbujemy - dodał.

Informację o wznowieniu wyprawy przez Polaka potwierdził Arslan Ahmed. Pakistańczyk także brał wcześniej udział w międzynarodowej ekspedycji Mackiewicza, ale wycofał się z powodów zdrowotnych. Mamy pozwolenie na wspinaczkę do 22 lutego. Na razie nic nie jest pewne - wszystko zależy od pogody, czasu i pieniędzy. Tomek planuje spędzić w górze 15 dni - napisał Ahmed na Twitterze.

Polakowi nie będzie towarzyszyć Elisabeth Revol, która po zakończeniu wyprawy wróciła już do Francji. Nie wiadomo na razie, czy w tej sytuacji nasz himalaista zdecyduje się wspinać samotnie, czy też połączy siły z międzynarodowym zespołem kierowanym przez Baska Alexa Txikona i Włocha Simone Moro, działającym nadal po stronie Diamir.

Nieudany atak szczytowy

Mackiewicz spróbuje zaatakować szczyt po raz drugi tej zimy. Wcześniejszą próbę zakończył 23 stycznia. Polak razem z Elisabeth Revol spędził dwie noce w obozie czwartym na wysokości około 7200 metrów. Duet dotarł ostatecznie na wysokość około 7400 metrów. Zdecydował się jednak wrócić do bazy z powodu pogarszającej się pogody - silnego mrozu i coraz mocniejszego wiatru.

Międzynarodowe zespoły czekają na okno pogodowe

Poza Mackiewiczem, pierwszego zimowego wejścia na szczyt tego 8-tysięcznika próbują dokonać jeszcze dwa zespoły. Po stronie Diamir siły połączyli Bask Alex Txikon, Włoch Daniele Nardi i Pakistańczyk Ali Sadpara oraz włoski duet Simone Moro i Tamara Lunger. Już wcześniej wyprawę zakończyli natomiast Adam Bielecki i Jacek Czech.

Na flance Rupal od prawie 2 tygodni działa Amerykanka brazylijskiego pochodzenia Cleo Weidlich, wspierana przez trzech Szerpów. Po osiągnięciu wysokości 7200-7300 bazę opuścił po jej przyjeździe złożony z siedmiu Polaków zespół "Nanga Dream". Po prawie 10 dniach spędzonych u góry zeszliśmy do bazy. Byliśmy wysoko, mamy górę przygotowaną, więc trochę żal, ale prawda jest taka, że teraz - z powodu pogody - będą dwa tygodnie czekania. Nic nie wskazuje na to, żeby była jakaś dobra prognoza i szansa na wyjście, a 7 lutego wracamy do domu - mówili 26 stycznia Marek Klonowski i Paweł Dunaj, z którymi połączyliśmy się przez telefon satelitarny. [PRZECZYTAJ CAŁĄ ROZMOWĘ!]

Potężna lawina na drodze Kinshofera. "Obóz pierwszy nie istnieje"

Ekipa Alexa Txikona przed załamaniem pogody założyła obóz trzeci na wysokości 6700 metrów. Teraz, po nawiązaniu współpracy z Simone Moro i Tamarą Lunger, czeka w bazie na poprawę warunków, by zaatakować szczyt. Plany wspinaczom może jednak pokrzyżować potężna lawina, która zeszła zaporęczowaną przez nich ścianą Kinshofera.

Jak mówi na nagraniu Simone Moro - zniszczony został założony pod ścianą obóz pierwszy. Nie wiadomo na razie, czy po zejściu lawiny dalsza wspinaczka tą drogą będzie możliwa.