Minister spraw zagranicznych Radosław Sikorski uważa, że ewentualna reakcja na wydarzenia w Egipcie krajów UE czy USA powinna być delikatna i ostrożna. "Nasze dobre rady mogą być czasami opacznie zrozumiane" - zaznaczył. "To sami Egipcjanie muszą znaleźć rozwiązanie" - mówił.

Musimy w tych sprawach zachować szczególną delikatność, ostrożność, gdyż zbyt kategoryczne stanowisko Zachodu może być kontrproduktywne. Sytuacja polityczna, stan opinii publicznej w świecie arabskim jest inny, niż byśmy sobie tego życzyli i nasze dobre rady mogą być czasami opacznie zrozumiane - powiedział w niedzielę w TVN24 Sikorski pytany czy będzie wspólna reakcja UE i np. USA na wydarzenia w Egipcie.

Możemy sympatyzować z ludźmi, którzy chcą reform, którzy chcą, aby świat arabski dołączył do nowoczesności, ale to sami Egipcjanie muszą znaleźć rozwiązania - zaznaczył.

Na pytanie czy to co się dzieje w Egipcie to tylko zamieszki czy rewolucja odparł: To najpoważniejszy oddolny kryzys władzy w bardzo ważnym kraju arabskim od pół wieku.

W ocenie Sikorskiego to, że ma on miejsce po zamieszkach w Tunezji pokazuje, że społeczeństwo arabskie, świat arabski dojrzały do reform, do tego, by ich aspiracje były realizowane - podkreślił.

W opinii szefa polskiej dyplomacji w Egipcie już od dawna powinny zapaść decyzje o reformach. Teraz w sytuacji kryzysu będzie o nie trudniej, a nie łatwiej - uważa.