Przy ciele jednego z zamachowców samobójców, który przeprowadził atak bombowy niedaleko stadionu Stade de France, znaleziono syryjski paszport - poinformowała agencja Associated Press, powołując się na anonimowe źródła we francuskiej policji. Pojawiły się też informacje, że inny z terrorystów miał przy sobie egipski paszport. Do zatrzymań doszło też w Belgii.

Przy ciele jednego z zamachowców samobójców, który przeprowadził atak bombowy niedaleko stadionu Stade de France, znaleziono syryjski paszport - poinformowała agencja Associated Press, powołując się na anonimowe źródła we francuskiej policji. Pojawiły się też informacje, że inny z terrorystów miał przy sobie egipski paszport. Do zatrzymań doszło też w Belgii.
W atakach w Paryżu zginęło, według prezydenta Hollande'a, 127 osób /CECI DE F /PAP/EPA

Według niepotwierdzonych informacji w syryjskim paszporcie jednego z zamachowców - samobójców znalazła się informacja, że urodził się w 1990 roku miał więc 25 lat. Trwa jednak badanie obu paszportów zarówno syryjskiego jak i egipskiego. Służby specjalne chcą być pewne, że nie chodzi o podrobione, czy kradzione dokumenty.

Z kolei w przypadku jednego z terrorystów - samobójców, który miał francuskie obywatelstwo - co ustalono dzięki jego odciskom palców - funkcjonariusze przyznają nieoficjalnie, ze był on znany nie tylko  policji ale też służbom specjalnym, jako człowiek powiązany z islamskimi terrorystami.

Policyjne źródła twierdzą nieoficjalnie, że co najmniej jeden z czterech terrorystów, którzy zaatakowali znaną paryską salę koncertową Bataclan, miał francuskie obywatelstwo. Według świadków, wszyscy czterej byli młodzi, sprawiali wrażenie świetnie wytrenowanych i mówili płynnie po francusku.

Nie wyklucza się jednak, że część zamachowców mogła przybyć do Francji z Belgii - jeden z ich samochodów miał bowiem właśnie belgijskie numery.

Brukselski trop

Osoby, które mogły mieć związek z krwawymi zamachami we Francji - zostały zatrzymane w Brukseli - poinformowała w sobotę wieczorem agencja Reutera. Jak natomiast wcześniej podawały belgijskie media, właśnie z tego kraju miało pochodzić trzech sprawców piątkowego ataku w Paryżu.

W sobotę w brukselskiej dzielnicy Molenbeek - gdzie zamieszkuje wielu imigrantów -  przeprowadzono rewizję. Policja przeszukała mieszkania kilku domniemanych terrorystów. Chodziło o informacje, które pomogłyby m.in. namierzyć zleceniodawców zbrodni we Francji.Zatrzymano pięć osób - poinformował minister sprawiedliwości Koen Geens. Dzielnica Molenbeek uchodzi za siedlisko terroryzmu w Belgii.

Wcześniej, francuska prasa informowała, że jeden ze świadków masakry w Paryżu widział czarny samochód z belgijską rejestracją.

"WSJ": Jeden z zamachowców chciał wejść na mecz Francja - Niemcy

Co najmniej jeden z zamachowców-samobójców, którzy doprowadzili do eksplozji przed Stade de France miał bilet na spotkanie Francja - Niemcy i chciał wejść na stadion - podaje "The Wall Street Journal". Dziennik powołuje się na informacje od osób z ochrony areny.

TU PRZECZYTASZ WIĘCEJ


Jeden z napastników z Paryża dostał się do UE przez Grecję

W sobotę wieczorem pojawiła się informacja, że jeden ze sprawców piątkowych zamachów w Paryżu, który miał przy sobie syryjski paszport, dostał się na terytorium Unii Europejskiej w październiku przez Grecję. Twierdzi tak wiceszef greckiego MSW Nikos Toskas. Właściciel znalezionego paszportu 3 października przedostał się jako imigrant na wyspę Leros w archipelagu Dodekanezów na Morzu Egejskim i "został tam zidentyfikowany zgodnie z zasadami UE".

Toskas nie wiedział, czy Syryjczyk został zarejestrowany w innych europejskich krajach w drodze, jaką pokonał z Grecji do Francji. Greckie źródła policyjne podały, że francuskie władze poprosiły europejskich partnerów o sprawdzenie znalezionego paszportu.

Amerykanie weryfikują dane

Służby USA weryfikują informacje płynące z Francji w sprawie narodowości zamachowców. Nie można wykluczyć, że mężczyzna z egipskim paszportem był związany z najbardziej niebezpieczną organizacją z Egiptu, która bardzo blisko współpracuje z Państwem Islamskim, czyli Wilayat Sinai.

Bojownicy tej grupy są bardzo mocno powiązani z osobami działającymi w Syrii. Przypuszcza się, że to oni mogą stać za zamachem na rosyjski samolot nad Synajem. W styczniu 2014 roku zestrzelili egipski helikopter wojskowy. Zginęło wtedy 5 osób. Do ataku użyto rakiety. Wielokrotnie bojownicy atakowali też posterunki wojska i policji oraz porywali ludzi. Prawdopodobnie otrzymują z Syrii pieniądze od bojowników ISIS.

WYDARZENIA Z FRANCJI RELACJONUJEMY NA BIEŻĄCO. SPRAWDZAJ NOWE FAKTY >>>

AP przypomina, że do tej pory oficjalnie nie ujawniono narodowości i danych osobowych zamachowców. Informację o znalezieniu przy ciele jednego z zamachowców syryjskiego paszportu potwierdza także agencja Reutera.

Według informacji policji z soboty rano w atakach w rejonie stadionu piłkarskiego zginęło pięć osób, w tym trzech napastników. Dziewięć osób jest w stanie krytycznym, a kilkadziesiąt rannych. Kiedy doszło do zamachów na Stade de France, na stadionie odbywał się towarzyski mecz piłkarski między Francją a Niemcami. Ze względów bezpieczeństwa drużyna gości spędziła noc na stadionie.

Odpowiedzialnością za piątkowe ataki w Paryżu prezydent Francji Francois Hollande obarczył dżihadystów z Państwa Islamskiego (IS), którzy niedługo po wypowiedzi francuskiego przywódcy przyznali się do zamachów. Ataki przeprowadzono w różnych miejscach Paryża, m.in. w pobliżu Stade de France i w sali koncertowej Bataclan, gdzie przetrzymywano zakładników. Zginęło w nich, według najnowszych informacji 129 osób.

(MKam)