Podpisana w środę przed prezydenta Andrzeja Dudę "Karta rodziny" to radykalny dokument dzielący polskie społeczeństwo - uważa kandydat Lewicy na prezydenta Robert Biedroń.

Robert Biedroń w środę podczas konferencji prasowej w Wałbrzychu zaapelował do kandydatów startujących w wyborach prezydenckich, aby - jak mówił - przestali dzielić ludzi. Wszyscy jesteśmy Polkami i Polakami, wszyscy kochamy konstytucję i wszyscy mamy gęsią skórkę, kiedy śpiewamy hymn państwowy - mówił.

Kandydat Lewicy w tym kontekście wspomniał o podpisanej w środę przez prezydenta Andrzeja Dudę "Karcie rodziny".

To radykalny dokument dzielący polskie społeczeństwo, wprowadzający standardy przypominające najbardziej brutalne, brunatne czasy historii Polski i Europy. Ogarnia mnie przerażenie, że ktoś taki ponownie może zostać prezydentem RP. Panie prezydencie, składał pan przysięgę, że będzie pan zawsze stał w interesie całego polskiego społeczeństwa - dlaczego łamie pan tę przysięgę, dlaczego dzieli pan polskie społeczeństwo, czy znów chce pan nam podpalić Polskę - pytał Biedroń.

W środę prezydent Andrzej Duda podpisał deklarację "Karta rodziny", która stanowi zbiór zasad, jakimi, jak zadeklarował, będzie się kierował, podejmując decyzje o podpisywaniu ustaw uchwalanych przez parlament. Zakłada ona m.in. wsparcie dla rodzin i dla seniorów, obronę instytucji małżeństwa, ochronę dzieci przed ideologią LGBT i rynek pracy przyjazny rodzinie.

Biedroń zwrócił się też z apelem do kandydata KO Rafała Trzaskowskiego, który - jak mówił - chce zorganizować tylko jedna debatę.

Jedna debata mu wystarczy, by porozmawiać o wszystkich problemach Polaków. (...) Dziś standardem jest, że w życiu publicznym wprowadzamy dialog; jeśli nie potraficie rozmawiać, to dajcie sobie spokój z polityką, bo ludzie chcą rozmawiać - mówił Biedroń, deklarując, że będzie uczestniczył we wszystkich organizowanych debatach.

Nie może być tak, że odbędzie się tylko jedna debata. (...) Apeluję do wszystkich kandydatów - odbądźmy jak najwięcej debat - mówił.