Niecodzienny happening Ryszarda Petru. Lider Nowoczesnej wcielił się w operatora dźwigu i zburzył symboliczny "partyjny mur", na którym znalazły się loga partii: PO, PiS, PSL i SLD. Podkreślał, że symbolem zabetonowania sceny politycznej jest poniedziałkowa debata między Ewą Kopacz a Beatą Szydło. Dodał, że kandydaci jego formacji to ludzie, którzy nigdy nie byli w parlamencie, ale wiedzą, jak zmieniać Polskę. "Możemy lepiej urządzić Polskę za te same pieniądze" - przekonywał.

Happening odbył się w miejscowości Nowy Konik na Mazowszu. Petru podkreślał, że od 10 lat mamy w Polsce zabetonowaną scenę polityczną. W jego ocenie widać to będzie zwłaszcza w poniedziałek, gdy "pani Beata Szydło z panią Ewą Kopacz będą dyskutowały o Polsce, a tak naprawdę będą sugerowały nam, że tylko pomiędzy nimi jest wybór - wybór między PiS-em a Platformą". Lider Nowoczesnej zauważył, że w wyborach parlamentarnych zarejestrowanych jest tymczasem osiem ogólnopolskich komitetów.

Petru tłumaczył, że trzeba zburzyć kilka murów, by dokonać zmian w Polsce - mur "niemocy w ochronie zdrowia", "niemożności zmian w Karcie Nauczyciela, by dyrektor szkoły mógł zatrudnić i dać podwyżkę dobremu nauczycielowi, a zwolnić złego", a także "mur urzędników i polityków nierozumiejących, na czym polega przedsiębiorczość".

Wybory parlamentarne odbędą się 25 października.

(mn)