Żadnych nerwowych ruchów - podkreślają sztabowcy Platformy Obywatelskiej. Po wczorajszej debacie, którą - według większości komentatorów - wygrał Jarosław Kaczyński, Bronisław Komorowski musi zatrzeć to wrażenie. Maraton spotkań, wiece, odwiedziny miejscowości nadmorskich i dużych miast - to program na ostatnie dni kampanii kandydata PO. Czy to wystarczy, by wyborcy zapomnieli o środowym wieczorze?

Musi wystarczyć, bo gdyby dziś Komorowski zaczął wykonywać nagłe zwroty, czy pospiesznie starał się wymyślić coś, co przykuje uwagę, wyborcy mogliby orzec, że to tanie kampanijne sztuczki. Dlatego sam kandydat ma robić swoje - jeździć, ściskać ręce, uśmiechać się, mobilizować wyborców, a resztą ma zająć się sztab,

Ten przygotował na dzisiejsze popołudnie jakąś niespodziankę Jaką - to na razie tajemnica. Nie próżnuje też Palikot który organizuje wiec przed siedzibą Radia Maryja. Jednak podstawowe zadanie polityków PO to spokojne, cierpliwe przekonywanie, że nie było tak źle, że druga debata może i nie wyszła ich kandydatowi tak dobrze jak pierwsza, ale nie ma mowy o żadnej klęsce.

Wiadomo, że potężna część wyborców wyrabia sobie zdanie nie tyle na podstawie samej debaty, ile słuchając komentarzy do niej. Dlatego taka mrówcza medialna praca i jednych, i drugich sztabowców, powtarzanie "to my wygraliśmy" nie jest nieznaczącym zabiegiem, tylko istotnym elementem kształtującym wizerunek kandydata.