Rosyjscy wojskowi i korespondenci wojenni donoszą na Telegramie, że siły ukraińskie prowadzą niespodziewaną ofensywę w pobliżu miejscowości Kozachi Laheri na okupowanym przez Rosjan lewym brzegu Dniepru. Operacja najprawdopodobniej rozpoczęła się dwa dni temu, ale informacje dopiero teraz przedostają się do mediów społecznościowych.

Wiele prorosyjskich źródeł wyraża swoje "zaniepokojenie" sytuacją, ponieważ siły ukraińskie miały ustanowić przyczółek w rejonie miejscowości Kozachi Laheri, położonej na południe od Dniepru i na zachód od Chersonia.

Co ciekawe, jeden z rosyjskich żołnierzy walczących w wojskach powietrznodesantowych o pseudonimie "Separ_13" przekazał, że Ukraińcy przerwali pierwszą linię rosyjskiej obrony i posunęli się 800 m w głąb rosyjskiego ugrupowania.

"Wróg z powodzeniem okopał się na naszym brzegu Dniepru, zajął miejscowość Kozachi Laheri, a nawet już przełamał pierwszą linię naszej obrony, która w większości składa się ze zmobilizowanych ludzi" - napisał.

Jak dodał, "to bardzo zły trend". "Jeśli Ukraińcy zdołają zrobić przeprawy i będą mogli przemieszczać sprzęt, będzie lekko mówiąc źle" - stwierdził.

Inny z relacjonujących przebieg wojny na Telegramie Rosjan, "romanov_92", twierdzi, że Ukraińcy są w zachodniej części miasta. Do wpisu dorzucił mapkę z koordynatami i datą.

Jeszcze dalej na zachód od miejscowości postawił kropkę z napisem "ZSU 08.08.2023" (ZSU, Siły Zbrojne Ukrainy - przyp. red.), która sugeruje, że tam też zauważono ukraińskich żołnierzy.

Doniesienia skomentował już Wołodymyr Saldo. Szef władz okupowanej części obwodu chersońskiego przekazał, że Siły Zbrojne Ukrainy próbowały dwoma łodziami zająć pozycje w pobliżu wskazanej miejscowości, ale obie jednostki zostały zniszczone. Z jego stwierdzeniem nie zgadzają się ani "Separ_13", ani "romanov_92".

Jak widać, informacje na razie są szczątkowe. Nie wiadomo, jak duże siły ukraińskie zdołały się przedostać na lewy brzeg Dniepru. Niemniej jednak, jakiekolwiek działania w tym rejonie powinny wymusić na Rosjanach przerzucenie sił m.in. z obwodu zaporoskiego.

Strona ukraińska na razie nie odniosła się do doniesień Rosjan.

Katastrofa zapory powstrzymała kontrofensywę Ukraińców?

6 czerwca br. doszło do katastrofy zapory na Dnieprze w Nowej Kachowce w obwodzie chersońskim, co doprowadziło do rozległej powodzi wzdłuż dolnego biegu Dniepru.

Zapora znajdowała się pod kontrolą sił rosyjskich, które zajęły ją w pierwszych dniach rosyjskiej inwazji. Wielu ekspertów z całego świata zgodnie twierdzi, że Rosjanie prawdopodobnie wysadzili fragment zapory, by utrudnić Ukraińcom przeprowadzenie planowanej kontrofensywy.

Podobnego zdania był analityk wojskowości i obronności Jarosław Wolski, który w dniu katastrofy zapory mówił w internetowym Radiu RMF24, że jej wysadzenie jest "bez wątpienia bardziej na rękę Rosjanom, niż Ukraińcom".

Wynika to z tego, że zabagnienie terenu oraz podniesiony stan wody, który oczywiście opadnie, ale zostaną po nim dość znaczne zniszczenia, uniemożliwi przeprowadzenie operacji desantowych na lewy brzeg Dniepru oraz transport ciężkiego sprzętu przez okres dwóch miesięcy - twierdził wówczas ekspert.

Dla Rosjan ten odcinek, tak naprawdę wliczając Zbiornik Zaporoski od Zaporoża aż do ujścia Dniepru, przez dwa miesiące będzie odcinkiem bezpiecznym, w którym Ukraińcy nie będą w stanie przeprowadzić żadnej większej operacji desantowej - dodał.

Informacje o ustanowieniu przez Ukraińców przyczółku na lewym brzegu Dniepru zbiegają się z terminem wyznaczonym przez ekspertów.