Po wycofaniu się wojsk rosyjskich z niektórych części Ukrainy białoruscy dziennikarze zauważyli wiele samochodów bez tablic rejestracyjnych i ze znakami „V” – podają Ukraińska Prawda i Nasza Niwa. Wcześniej pojawiały się informacje, że Rosjanie handlują na Krymie skradzionymi na Ukrainie pojazdami.

Jak informuje Ukraińska Prawda, białoruscy dziennikarze otrzymują wiele zdjęć i filmów od naocznych świadków, pokazujących samochody poruszające się po białoruskich drogach bez tablic rejestracyjnych, ale z literą "V", m.in. na bokach aut i zderzakach.

Na niektórych zdjęciach są też samochody bez tablic rejestracyjnych i z reklamami w języku ukraińskim. Jedną z autostrad przemieszczał się np. pojazd ukraińskiej firmy zajmującej się drobiem.

Na zdjęciach i nagraniach widać też wiele prywatnych samochodów bez tablic rejestracyjnych, ale z oznaczeniami "V". Wśród nich były m.in. Kia Sportage, VW Crafter, Peugeot Partner.

Na drogach zauważono także zwiększony ruch pojazdów bez tablic rejestracyjnych i bez znaków "V". Jak przypominają portale, ​ruch samochodów bez tablic rejestracyjnych jest naruszeniem białoruskich przepisów ruchu drogowego.

Rosjanie handlują skradzionymi na Ukrainie samochodami na Krymie

Ukraińskie władze i użytkownicy na portalach społecznościowych wielokrotnie donosili o tym, że Rosjanie plądrują na Ukrainie salony samochodowe oraz kradną prywatne auta mieszkańców.

Jeden z liderów Tatarów krymskich Mustafa Dżemilew, cytowany ostatnio przez agencję Ukrinform mówił, że rosyjscy okupanci sprzedają na anektowanym Krymie skradzione na Ukrainie samochody i różnego rodzaju sprzęt.

"Na Krym na sprzedaż trafia bardzo dużo samochodów na ukraińskich numerach rejestracyjnych. Obok targów stoją ciężarówki z używanymi lodówkami, telefonami, iPhone'ami, telewizorami (...) Ludzie chętnie kupują, bo ceny są bardzo niskie" - powiedział Dżemilew.

Ukrinform podawał, że Rosjanie, opuszczając ukraińskie terytorium, wywożą skradzione m.in. sprzęty, narzędzia, odzież, jedzenie. Bazar, na którym sprzedawane są skradzione rzeczy, zorganizowano też na Białorusi w pobliżu granicy z Ukrainą.