W centrum Kijowa doszło nad ranem do potężnych eksplozji. Doradca szefa MSW Ukrainy poinformował, że osiem osób zginęło i 24 zostały ranne. Po godzinie 8:00, a potem po 9:00 doszło do kolejnych wybuchów. W sumie doszło do zmasowanego rosyjskiego ataku rakietowego na szereg miast w większości regionów Ukrainy. Pociski uderzyły także w Zaporoże oraz w miasta obwodów dniepropietrowskiego i mikołajowskiego. Regionalne władze na zachodzie kraju, we Lwowie, Tarnopolu i Chmielnickim, powiadomiły o uruchomieniu systemów obrony przeciwrakietowej.

Do potężnych eksplozji doszło w stolicy Ukrainy, Kijowie - poinformował wczesnym rankiem burmistrz Witalij Kliczko. Do wybuchów doszło w tętniący życiem rejonie szewczenkowskim, gdzie swoje siedziby ma kilka uniwersytetów. Na ulicy Władymirskiej koło pomnika Gruszewskiego w okolicach Uniwersytetu im. Tarasa Szewczenki płoną samochody. 

Doradca szefa MSW Ukrainy poinformował, że osiem osób zginęło i 24 zostały ranne.

"Rosyjskie rakiety, którymi w poniedziałek rano zaatakowano Kijów, uderzyły w centrum miasta. Wszystkie służby udają się na miejsce. Szczegóły później" - napisał na Telegramie mer stolicy Ukrainy.

"Independent Kyiv" informuje o co najmniej czterech wybuchach. Od godziny 6:45 czasu miejscowego (godz. 5.45 w Polsce) obowiązuje alarm przeciwlotniczy.

Nad miastem unosi się dym, nie kursuje komunikacja miejska, w tym metro.

Kilka minut po godzinie 8:00 doszło w Kijowie do kolejnych wybuchów.

Rosyjskie rakiety spały też na kładkę tuż przy Łuku Przyjaźni Narodów - bardzo blisko Majdanu Niezależności i dzielnicy rządowej. Stacje kijowskiego metra stały się jednym wielkim schronem, w stolicy cały czas obowiązuje alarm przeciwlotniczy.

"Jest tu ogrom ludzi. Ludzie są przestraszeni, niektórzy siedzą na podłodze, ktoś płacze, dzwonią do rodziny" - mówił RMF FM mieszkaniec Kijowa Marian Prysiazhniuk.

Doradca szefa MSW Anton Heraszczenko poinformował o rakiecie, która uderzyła w podwórko jednego z kijowskich przedszkoli.

W całym obwodzie kijowskim rosyjskie ostrzały rakietowe miały miejsce w trzech powiatach, zaatakowano obiekty infrastruktury krytycznej i cywilnej - powiadomił szef władz obwodowych Ołeksij Kułeba. "Są ranni, pod gruzami znajdują się ludzie" - zaznaczył Kułeba w komunikacie na Telegramie.

Trwa akcja ratunkowa. W obwodzie działa obrona powietrzna, a liczba zestrzelonych rakiet jest ustalana.

Kułeba uprzedził, że możliwe są problemy z łącznością, elektrycznością i dostawami wody. Zaapelował o zrobienie zapasów wody i jedzenia, udanie się do schronów, niepublikowanie zdjęć z miejsc ataków.

Ofiary śmiertelne potwierdza w wystąpieniu na Facebooku prezydent Wołodymyr Zełenski. "Próbują nas zniszczyć i zetrzeć z powierzchni ziemi" - oświadczył.

"Dokonane z premedytacją poniedziałkowe rosyjskie ataki na Kijów, Zaporoże i Dniepr to kolejny przejaw terroryzmu i nieudolności Kremla; wróg nie potrafi walczyć na froncie, lecz jedynie zabijać cywilów" - napisał na Twitterze doradca prezydenta Ukrainy Mychajło Podolak.

Przerażające filmy z Kijowa

Eksplozje w całym kraju

Trwa trzecia fala rosyjskiego rakietowego ataku na Ukrainę. Od rana na ukraińskie miasta spadły dziesiątki pocisków kierowanych. Teraz władze poinformowały, że w tej trzeciej fali Rosjanie wystrzelili 47 rakiet.

Do ataków wykorzystywane są też drony-kamikadze. Nad Ukrainą jest kilka eskadr tych bezzałogowców. Między innymi 10 maszyn nadleciało znad Białorusi nad obwód wołyński.

Drony-kamikadze zaobserwowano też w obwodzie odeskim. Przed chwilą pojawiły się informacje o wybuchach w samej Odessie, a także w Sumach.

Eksplozje znów było też słychać we Lwowie. Miejscowe władze poinformowały, że celem ataku były obiekty infrastruktury energetycznej. W dużej części Lwowa nie ma prądu.

Podobnie jest w innych miastach - na przykład w Chmielnickim czy w Charkowie. O tym, jak zmasowany jest ten atak, niech świadczy fakt, że rakiety uderzyły też w Zakarpacie. Tam od początku wojny ataki można policzyć na palcach jednej ręki.