Węgry muszą się trzymać z daleka od rosyjsko-ukraińskiego konfliktu i nie wyślą na Ukrainę ani żołnierzy, ani broni - oświadczył premier Węgier Viktor Orban na Facebooku.

Węgry muszą trzymać się z dala od rosyjsko-ukraińskiego konfliktu wojskowego, bo najważniejszą wartością jest bezpieczeństwo kraju - napisał Orban. I dodał: Nie ma mowy o wysłaniu na Ukrainę żołnierzy czy broni.

Orban napisał też, że trzeba uczynić wszystko w celu uniknięcia wojny.

We wtorek Orban zapewnił w rozmowie telefonicznej z prezydentem Ukrainy Wołodymyrem Zełenskim, że Węgry w ramach skoordynowanej reakcji poprą wspólne wysiłki UE mające na celu rozwiązanie sytuacji. Dodał, że Węgry jako sąsiad Ukrainy z zaniepokojeniem obserwują rozwój wydarzeń w tym kraju i zapewnił, że Węgry niezmiennie popierają suwerenność i integralność terytorialną Ukrainy - przekazał rzecznik Orbana, Bertalan Havasi.

Szef węgierskiej dyplomacji Peter Szijjarto zapewnił, że Węgry nie zawetują sankcji unijnych przeciw Rosji.

Viktor Orban na początku lutego poleciał do Moskwy, by spotkać się z Władimirem Putinem. Było to już ich dwunaste spotkanie. Premier Węgier powiedział wówczas, że unijne sankcje nałożone na Rosję "nie przynoszą sukcesu i są skazane na porażkę". Stwierdził, że Unia traci na nich więcej niż Moskwa. 

Obaj liderzy rozmawiali także o kwestiach energetycznych - w ubiegłym roku Węgry podpisały nowy kontrakt na zakup gazu, który ma obowiązywać do 2036 roku. Putin chwalił wówczas, że Węgrzy kupują gaz znacznie poniżej rynkowych cen w Europie. Orban z kolei podkreślił, że ma przeczucie, że będą współpracować "jeszcze przez wiele lat". 

Trudna sytuacja na wschodzie

Od listopada Rosja gromadzi wojska przy granicy z Ukrainą. Według zachodnich wywiadów Moskwa przygotowuje się do inwazji na swojego wschodniego sąsiada. Rosja oczywiście temu zaprzecza. 

Władimir Putin wydał w poniedziałek dekret o uznaniu niepodległości tzw. republik ludowych - Donieckiej (DRL) i Ługańskiej (ŁRL), powołanych przez prorosyjskich separatystów w Donbasie i z ich liderami podpisał porozumienia o przyjaźni i współpracy. Dzień później polecił ministerstwu obrony wysłanie do obydwu separatystycznych republik rosyjskich "sił pokojowych".

W odpowiedzi na działania Rosji Unia Europejska, Stany Zjednoczone oraz Wielka Brytania nałożyły sankcje m.in. na rosyjskie banki oraz elity.