Większej ilości inwestycji ma domagać się Ukraina od USA w ramach negocjowania umowy surowcowej – przekazała w sobotę agencja Bloomberga. Medium powołało się na treść umowy i własne źródła wśród negocjatorów pracujących nad jej kształtem.

Według Bloomberga Ukraina będzie domagać się znacznych zmian w tym dokumencie, ponieważ jego obecna forma może zagrażać aspiracjom Kijowa do dołączenia do Unii Europejskiej. Ponadto treść dokumentu sugerowałaby, że Ukraińcy muszą zwrócić Stanom Zjednoczonym wartość pomocy finansowej i wojskowej, jaką przekazał Waszyngton od początku rosyjskiej inwazji na pełną skalę.

Agencja podała, że w piątek odbyło się spotkanie, w którym uczestniczyli przedstawiciele Ukrainy i USA. Ukraińscy negocjatorzy przedstawili swoje obawy, a strona amerykańska wykazała zrozumienie - ujawnił, chcący zachować anonimowość, przedstawiciel ukraińskiego zespołu negocjacyjnego.

Prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski zaznaczył w piątek, że umowa nie może stanąć na drodze Ukrainy do UE, ponieważ dołączenie do tej organizacji jest zapisane w ukraińskiej konstytucji. Wyraził jednocześnie zdumienie, że niektórzy deputowani do parlamentu jego kraju rozpowszechniają wiadomości na temat umowy. Część z nich ostro skrytykowała ten dokument, gdy w czwartek rano Bloomberg i "Financial Times" ujawniły jego treść.

Z wersji roboczej dokumentu przekazanego stronie ukraińskiej, wynika, że administracja Donalda Trumpa domaga się "prawa pierwokupu". Gdyby porozumienie zostało w tej formie zawarte, oznaczałoby bezprecedensową ekspansję ekonomiczną USA w największym terytorialnie państwie Europy w czasie, w którym Ukraina dąży do zbliżenia z UE.

Bloomberg informował, że umowa w obecnej formie m.in. zabraniałaby Kijowowi sprzedaży krytycznych minerałów państwom określanych przez Amerykanów jako ich strategiczni konkurenci.