Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że Polska rozważy wariant przyjęcia niemieckich zestawów Patriot, jeśli Niemcy nie przekażą ich Ukrainie. "Rozważymy taki wariant oczywiście, ale zwracamy uwagę na to, że przecież nikt nie chce pozyskiwać sprzętu po to, by on stał" - zaznaczył.

Szef rządu podczas  konferencji w Czeladzi w województwie śląskim pytany był m.in., czy - jeśli Niemcy nie przekażą zestawów Patriot Ukrainie - Polska je wtedy przyjmie.

Tak, rozważymy taki wariant oczywiście, ale zwracamy uwagę na to, że przecież nikt nie chce pozyskiwać sprzętu po to, by on stał - odpowiedział Morawiecki. Jak zaznaczył, że na Ukrainie, także w zachodniej części tego kraju, giną ludzie; wskazywał, że bomby niemal codziennie spadają m.in. na Lwów, Łuck czy Iwano-Frankiwsk. Jak byłem na Ukrainie, spodziewają się kolejnego ataku na początku tego tygodnia - dodał Morawiecki.

W związku z tym, niech ta broń, która jest przysyłana, służy jak najlepiej obronie ukraińskiego nieba. W ten sposób będzie też służyła obronie polskiego nieba - powiedział premier.

Dodał, że "ten bardzo nieszczęśliwy wypadek, to nieszczęśliwe zdarzenie, która miało miejsce kilka tygodni temu w Przewodowie, zdarzyło się dlatego, że ukraińska obrona powietrzna najprawdopodobniej, to w ten sposób się przecież stało, kierowała swoją obronę w kierunku rakiet rosyjskich, które spadały na ukraińskie miasta". Więc tam ta broń najlepiej będzie służyła - zaznaczył.

15 listopada, gdy siły rosyjskie prowadziły zakrojony na szeroką skalę atak rakietowy na Ukrainę, we wsi Przewodów (woj. lubelskie) blisko granicy polsko-ukraińskiej spadła rakieta i doszło do eksplozji, w wyniku której zginęło dwóch Polaków. Jak później informowały polskie władze, była to najprawdopodobniej rakieta ukraińskiej obrony powietrznej; podkreślono, że wszystko wskazuje na to, że sytuacja ta była wynikiem nieszczęśliwego wypadku.

Premier wyraził nadzieję, że "uda się w taki sposób zorganizować cały proces, by rzeczywiście zachodnia część Ukrainy przynajmniej miała tę obronę poprzez nowoczesne systemy obrony przeciwrakietowej, przeciwlotniczej".

Zaznaczył jednocześnie, że "to nie jest nic niezwykłego". Już dziś przecież, od jakiegoś czasu, i z krajów NATO, i z Polski, broń przeciwlotnicza, przeciwrakietowa jest na Ukrainę kierowana, więc to jest tylko dobra wola po stronie tych, którzy zgłosili się do przekazania tego sprzętu - powiedział Morawiecki.

Gdzie trafią Patrioty?

W niedzielę 20 listopada minister obrony Niemiec Christine Lambrecht zaproponowała wsparcie dla Polski w postaci systemów obrony przeciwlotniczej Patriot i myśliwców Eurofighter, które strzegłyby polskiej przestrzeni powietrznej.

Początkowo szef MON Mariusz Błaszczak poinformował, że przyjął tę propozycję z "satysfakcją" i zapowiedział, że zaproponuje, by system Patriot stacjonował przy granicy z Ukrainą. Później jednak zmienił narrację i stwierdził, że chce, by baterie trafiły na Ukrainę.

Niemiecka minister obrony stwierdziła, że "te Patrioty są częścią zintegrowanej obrony powietrznej NATO, co oznacza, że mają zostać rozmieszczone na terytorium NATO". Dodała, że jakiekolwiek użycie ich poza terytorium NATO wymagałoby wcześniejszych rozmów z NATO i sojusznikami.

W Rozmowie w południe w RMF FM wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz powiedział, że jeśli przekazanie Patriotów Ukrainie nie byłoby możliwe, to wówczas należałoby "rozważyć kontynuację rozmów ze stroną niemiecką, aby bezpieczeństwo na wschodniej flance NATO wzrastało".

Baterie Patriot skrytykował z kolei prezes PiS Jarosław Kaczyński, który nazwał je "bronią leciwą" i stwierdził, że systemy powinny trafić na zachodnią Ukrainę.