Wrzucanie koktajli Mołotowa do lokalu wyborczego, wlewanie środku odkażającego do urn wyborczych czy podpalanie ich. O takich incydentach podczas rosyjskich wyborów prezydenckich donoszą niezależne media. Do zdarzeń dochodziło m.in. w Moskwie czy Petersburgu.

Incydenty w lokalach wyborczych

Celami ataków są lokale wyborcze, przede wszystkim urny oraz karty do głosowań. Jak donoszą niezależne rosyjskie media, informacje o próbach podpaleń lokali docierają z różnych regionów Rosji.

W Petersburgu w drzwi szkoły, w której zorganizowano głosowanie, kobieta rzuciła koktajl Mołotowa. Rosjanka została zatrzymana - informuje telewizja Dożd.

W Moskwie w lokalu wyborczym podpalono budkę do głosowania. Zatrzymanej w związku z incydentem kobiecie grozi do pięciu lat więzienia.

W mieście Kogałym w Chanty-Mansyjskim Okręgu Autonomicznym również doszło do próby podpalenia na terenie komisji wyborczej.

W Moskwie i kilku innych miastach zalano różnymi substancjami karty wyborcze w urnach. Wszczęto sprawę karną wobec kobiety, która wlała środek odkażający zwany "zielonką" do urny w jednym z moskiewskich lokali wyborczych.

W związku z przypadkami zniszczenia kart Centralna Komisja Wyborcza zaapelowała o wzmocnienie ochrony urn.

Wybory prezydenckie z licznymi problemami

Rankiem zawiesił się system głosowania elektronicznego. Powodem może być zbyt duża ilość głosujących drogą elektroniczną - podaje portal The Moscow Times.  

The Moscow Times podał, że system znajdował się w "trybie oczekiwania" z powodu "bezprecedensowej liczby chętnych do oddania głosu". Taki komunikat wyświetlał się przy próbie wejścia na urzędowe portale internetowe, na których można oddać głos drogą elektroniczną.

Ministerstwo cyfryzacji oświadczyło, że "system głosowania jest bardzo obciążony w związku z wysoką aktywnością" wyborców. Resort podał, że w ciągu godziny głos drogą elektroniczną oddało ponad 200 tys. ludzi. 

"Od rozpoczęcia się wyborów w ciągu pierwszych dwóch godzin głos oddało 900 tys. wyborców. To 20 proc. wszystkich użytkowników zarejestrowanych na platformie do głosowania elektronicznego" - podał The Moscow Times.

Rosjanie są zmuszani do głosowania?

Działacz ruchu Gołos Stanisław Andriejczuk powiedział portalowi The Moscow Times, że masowe i przymusowe głosowanie trwa od rana. "Operatorzy systemu mówią o wielkim zainteresowaniu, a my rozumiemy, na czym ono polega - ludzie głosują od rana w miejscu pracy pod czujnym okiem kierownictwa" - powiedział działacz.

Według obserwatorów głosowanie elektroniczne daje szerokie pole do nadużyć i było używane do fałszowania wyników już od pierwszego zastosowania w wyborach lokalnych w Moskwie w 2019 roku, a później stopniowo rozszerzane na inne regiony. Głosowanie tą drogą odbywa się poprzez specjalne terminale ustawione w lokalach wyborczych.

Wybory utrudniają także Ukraińcy

"Ukraiński wywiad wojskowy (HUR) powiedział, że włamał się do elektronicznego systemu głosowania online. Obecnie służby podejmują próby zakłócenia wyborów" - czytamy na portalu The Kyiv Independent (TKI). "I tak nie ma tam demokracji" - dodają.

W Rosji rozpoczęło się trzydniowe głosowanie w wyborach prezydenckich. "Są to wybory pseudo-demokratyczne i służą jako sposób wydłużenia kadencji Władimira Putina o kolejne sześć lat" - dodaje (TKI)

Głosowanie elektroniczne nie odbywa się w całej Rosji, ale w 29 z ponad 80 regionów kraju. Zarejestrowanych do takiego głosowania jest 4,5 mln ludzi, nie licząc Moskwy, podczas gdy ogólna liczba uprawnionych do głosowania to 106,5 mln Rosjan.