​Miny w torbach na zakupy, granaty w szklankach lub w pralce - Ukraińcy wracający do swoich miast, z których wycofali się Rosjanie, informują, że agresorzy zostawili im wiele pułapek. Trzeba być więc ostrożnym. Parę tygodni temu jeden z mieszkańców Kijowa zginął, kiedy otworzył bagażnik samochodu, w którym ukryta była bomba.

Rosjanie wyciągnęli zawleczkę z granatu, włożyli go do szklanki i przyczepili do drzwi szafki w taki sposób, że jak ją otwierasz, szklanka spada, rozbija się i granat eksploduje - relacjonuje amerykański żołnierz James Vasquez, który współpracuje z armią ukraińską.

To nie odosobniony przypadek. Granaty znajdywano także w pralkach albo przywiązane w lasach do drzew. Ładunki wybuchowe z gwoździami znajdywano także w porzuconych torbach na zakupy.

Minister spraw wewnętrznych Denys Monastyrski ostrzega, że Rosjanie zostawiają pułapki nawet tam, gdzie zatrzymali się tylko na noc.

Kilka tygodni temu doszło do tragedii na obrzeżach Kijowa. Mężczyzna otworzył bagażnik samochodu, który porzucił podczas ucieczki. W środki była podłożona bomba, która eksplodowała. Ukrainiec zginął.

MSW Ukrainy apeluje do mieszkańców wracających do swoich miejscowości, by nie chodzili po obszarach, które nie zostały jeszcze przeczesane przez saperów. Ostrzegają także przed korzystaniem z leśnych dróg i szlaków na terenach okupowanych przez Rosjan.

Trwa odminowywanie miejsc, które opuściły wojska rosyjskie. Do działań zaangażowano ponad 500 specjalistów. Dziennie usuwanych jest 6 tys. materiałów wybuchowych.